Wpis z mikrobloga

(autor OldFuckinPyroRex)

Harmider na zewnątrz był jakimś #!$%@? miksem huku upadającej cywilizacji i wybijanego buciorami na bruku rytmu rewolucji. Cały parszywy Plac (wcześniej Defilad, jednak obywatele Changanatu zwali go Ścierwiskiem, a w papierach Zarządców całego #!$%@? figurował on jako Plac Ofiar TOR-a) był zasłonięty przez dym z płonących barykad (złożonych z opon cementowanych suszonym łajnem).

Harmider na zewnątrz pozwolił sądzić Anonsonowi I Mirrihornomosze, że obrona wejścia do Pałacu jeszcze nie pękła. Jeszcze mężne, nagie, wychudzone suchoklaty SOCPowców trwają na posterunku, jeszcze trwa jego władza. Władza, która kiedyś obejmowała cały Czanganat, całą #!$%@?ą zonę wewnątrz Pierścienia. Władza, która teraz kończyła się na zapadłych lub obwisłych cyckach nacierających stulejarzy, i której zasięg będzie się przed nimi cofał ku górze Pałacu.

„Z rewolucji władzę mam, więc to oczywiste, że rewolucja mi tą władze odbierze. Jednak idea, oh idea! Idea pozostanie żywa wiecznie!” stanowiło ostatnią linijkę wpisu na ostatniej stronie ostatniego tomu Myśli Nowoczesnego Internauty, jego dzieła życia. Mimo tego, że zostało mu już najdalej kilka godzin lurkowania wciąż wierzył, że jego księga odmieni losy Changanatu i całej Polski (bo, że Polska utuli odrzucone i zamknięte w byłej stolicy był przekonany tak samo mocno jak o swojej zajebistości). Pozostało już mu tylko ukryć gdzieś swoją spuściznę gdzieś na ostatnim piętrze Pałacu, na którym był tylko on, jego rada i szykujący się do ostatniego boju Kombinowany Kobiecy Batalion Sztafet Ochronnych, do którego trafiły najgorsze paszczury z kafeterii i wizażu, przekabacone na ciemną stronę femanonki i którym dowodziła jego ukochana Endżien…

Jego dawna ukochana, która odkryła że woli kobiety i teraz była z Aralką #!$%@?ą Pralką.

=====

-#!$%@?, Efe! – trzydzieści pięter niżej, na stanowisku dowodzenia ulokowanym w ruinach Kina Atlancit wrzasnął przepocony anon, co miał imponujący wzrost całych czterech stóp angielskich i równie imponująca wagę trzech tysięcy uncji trojańskich.

-Panie generale Efe, szmato zmechacona i niewyżęta - uprzejmie poprawił swego adiutanta Mirka generał DDFrees Efe.

-Panie generale, ja #!$%@?ę #!$%@? mać w te i nazad! Po prostu wysadźmy tego #!$%@? betonowego #!$%@? z tym #!$%@? Changanem w środku i #!$%@? z tym. Szturm tego gówna kosztuje nas dziesiątki #!$%@? stulejarzy na jeden zdobyty metr. Oni wszyscy są dziewicami i trafią po dednięciu do #!$%@? arabskiego raju, i to nie jako wojownicy dżihadu.

DDFrees delikatnie ścisnął swego adiutanta za mordę i przybliżył swe oblicze do niego:

-Erise co prawda ma w dupie, czy Changan trafi w nasze ręce żywy czy mniej żywy, ale ja tego w dupie nie mam. Mam za to w dupie ile anonków z 4chana, vichana i karaczana padnie w tym bagnie. Mam w dupie, co się będzie działo z ich dupami po śmierci, a niech ich biesy jebią, one nie pytają, czy można. Przede wszystkim mam serdecznie w dupie to, jakie jest twoje zdanie na te tematy, zrozumiałeś? – Efe odepchnął Mirka tak silnie, że temu aż się fedora z glacy zsunęła – Młyny historii mielą plewy, a krew poległych użyźni Plac.

A stuleje pod Pałacem pękały.

#pasta #coolstory #niecoolstory #opowiesciserwisowe



  • 1