Wpis z mikrobloga

Ale największy potencjał destrukcyjny mema Podatki Finansują Państwo ujawnia się w kombinacji z innym, stanowiącym kolejną składową uproszczonego systemu postrzegania świata :

makroekonomia = mikroekonomia

Jak to działa? Przeciętny Kowalski nie ma czasu ani cierpliwości analizować mechanizmów zjawisk zachodzących w makroekonomii. Stąd, z dużą dozą prawdopodobieństwa, zaabsorbuje i zaakceptuje taki przekaz, który odwoła się do najprostszych zjawisk ekonomii życia codziennego. Będzie to m.in. koncept "efektywności" - tj. maksymalizacji efektów w stosunku do poniesionych nakładów - jedna z najbardziej istotnych kwestii, zarówno dla pojedynczego przedsiębiorstwa, jak i dla budżetu domowego. Będzie to też kredyt - który trzeba zawsze spłacić, a odsetki pogorszą "efektywność". Będzie obraz dobrego gospodarza, który nigdy nie wydaje więcej, niż zarabia. Wszystko to prawda - w skali mikro. I to wystarczy - Kowalskiego już nie zainteresuje fakt, że indywidualna pogoń za efektywnością, pozbawiona regulacji, w skali makro natrafi w końcu na bariery, które uniemożliwią dalsze jej przełożenie na wzrost dobrobytu całego kraju, czy też to, że deficyt budżetowy to nie jest to samo co kredyt konsumpcyjny, a obligacje oraz ich oprocentowanie to w zasadzie tylko techniczny instrument polityki monetarnej Państwa. Bezrefleksyjne spojrzenie na ekonomię makro z punktu widzenia mikro daje przekonanie o inherentnej wyższości efektywnego sektora prywatnego nad publicznym (ponieważ prywatny zawsze będzie lepiej ciął koszty). Czyli, nie dość, że aktywność Państwa wymaga najpierw sfinansowania podatkami - "haraczem", który płacą głównie jednostki zaradne i przedsiębiorcze, to w dodatku tak zebrane środki są marnotrawione poprzez przekierowanie ich do nieefektywnego sektora publicznego. Podwójna strata, jak może się wydawać....

Jednostka opanowana przez taki mempleks dozna prawdopodobnie wrażenia iluminacji (i być może będzie czuć wewnętrzny imperatyw, aby głosić poznaną dobrą nowinę wszem i wobec), że wszystkie problemy współczesnej gospodarki mają jedną przyczynę - "za dużo Państwa". Indywidualne reakcje na "zarażenie" mogą być różnorodne - w wersjach łagodnych będzie to np. przekonanie (być może czasem słuszne) o konieczności zmniejszenia zatrudnienia w biurokracji, w cięższych przypadkach - wzywanie do prywatyzacji absolutnej - w tym notujących zysk przedsiębiorstw państwowych, infrastruktury, szkolnictwa, szpitali, więzień, czy też zastąpienia demokratycznie wybranego rządu gabinetem fachowców "z zewnątrz" (lub też akceptacją poddania suwerennej polityki zaleceniom "profesjonalistów", np. z MFW). W zderzeniu z takim punktem widzenia, wszelkie próby pozytywnych działań Państwa, jak np. program gwarancji zatrudnienia, będą budzić negatywne odczucia sprzeciwu - poczynając od nieufności i wątpienia w sukces działań, poprzez krytykę z perspektywy kosztów i nieefektywności Programu, zastrzeżenia natury ideologicznej (czy to jest socjalizm?) aż do oskarżeń o kradzież i rozdawanie łupów "nierobom".


Źródło:

#ekonomia #libertarianizm #neuropa
  • 7
Nie zamierzam tu rozpętywać kolejnego flame wara, dlatego napiszę jedynie, że racje jednej lub drugiej strony zweryfikuje przyszłość. To czy obecna polityka w kwestii makro jest prawidłowa, można będzie ocenić za jakieś kilkadziesiąt lat. Nie sądzę aby była prawidłowa, ale jako iż dyskusja przeradza się zazwyczaj w pyskówkę, nie zamierzam się rozpisywać
200 lat to bardzo dużo czasu. W tym okresie skala zmieniła się diametralnie. Nie jestem pewien czy można porównywać tak odległe okresy - ze względu na wzrost powstają nowe zjawiska, gra się zmienia. Mam tu na myśli ekonomiczny odpowiednik przejścia z fizyki klasycznej na relatywistyczną. Problem polega tylko na tym, że ekonomii makro nie można skutecznie badać eksperymentalnie.
Ale największy potencjał destrukcyjny mema Podatki Finansują Państwo ujawnia się w kombinacji z innym, stanowiącym kolejną składową uproszczonego systemu postrzegania świata


czo