Wpis z mikrobloga

Jakoś z początkiem lutego, codziennie przejeżdżając obok lokalu z kuchnią orientalną, myślę sobie dlaczego by nie na koniec tygodnia zmęczony pracom i obiadem w domu nie odwiedzać tegoż lokalu cyklicznie i regularnie. Tak więc nieśmiele, usiadłem do stolika, do ręki menu i pora na zamówienie czegoś,

Tak sobie myślę, co by tutaj zamówić, wiem ! zupę !. Wybór padł na Zupę po wietnamsku, chwilę czekam, miła pani stawia przede mną gorący półmisek "czegoś" co zamówiłem. Jako że moje oczy przez 20 lat były przyzwyczajone do innego wyglądu zupy, z lekkim niepokojem myślę co ja zamówiłem. W lekko mętnej wodzie pływało kilka kawałków kurczaka, trochę grzybów, na pewno cebula, trochę czosnku, może szczypiorek. Najgorszym widokiem był makaron który nie wyglądał wcale jak makaron który znam ( ryżowy) jak się później okazało.

łyżka i do dzieła, to co wyglądało dziwnie, nawet nie smacznie ( makaron), całkowicie inaczej smakowało, zupa była słodkawa, podejrzewam ze to zasługa kurczaka, co najważniejsze nie tłusta. Makaron który z początku był traktowany jako intruz w tej zupie, pasował tam idealnie, nie nabierał wody, nie pęczniał, był cały czas idealny nie twardy ani miękkie ze się rozlatywał ;)

Zupa za 9 zł zrobiła mi dzień, jak masz okazję to spróbuj, nie przejmuj się wyglądem ;) polecam zdecydowanie. ( ͡º ͜ʖ͡º)

#kuchnia #przemyslenia #oswiadczenie
  • 2