Wpis z mikrobloga

Urzad Pracy. Zatrudniam nowego pracownika poniżej 30 roku życia - jest dofinansowanie - biorę. Wszystkie formalności dopięte, umowa i tak dalej i teraz akcja: Pani prosi o zaświadczenia o pomocy deminimis.
Urzędniczka: "Brał Pan pomoc De Minimis w tym roku?
Ja: "Tak brałem 30% dopłaty do ZUSu bo mam zaświadczenie o niepełnosprawności (jaskra dokonana, nieodwracalna utrata wzroku w jednym oku) i jako pracodawca dopóki mi się nie przedawniło orzeczenie, bo widzi Pani co kilka lat oni sprawdzają, czy nadal nie widze na to oko, a do tego ostatnio zmienili mi ze stopnia umiarkowanego na lekki, bo choc z okiem tak samo to zmieniają się przepisy" Patrzę na Panią, a ona tak znudzona moim wywodem, ze bardziej nie można...
U: "Dobrze to poproszę zaświadczenia"
Ja: "Nie mam. Nie pamiętam też dokłądnie kwot, wiem tylko, że to jakieś 30%"
U: "No ja widzę do kwietnia pan brał od stycznia" ... i podaje mi kwoty.
Ja"No to skoro Pani to widzi wszystko i ma w systemie to po co Pani te moje zaświadczenia?"
U: "Takie przepisy - papierologia"
Ja: "Ile razy to już słyszałem, rozmyta urzędnicza odpowiedzialność za bezsens istnienia wielu durnych przepisów"
Po długiej chwili milczenia...
U:"Bo widzi pan w czasie kontroli to oni nie sprawdzają nam systemu, tylko sprawdzaja dokumenty papierowe i dlatego pan mi musi papierowy dokument dostarczyć"

Odechciało mi się już cokolwiek mówić, sugerować zmiany, prosić może żeby ona sama sobie to wydrukowała jeśli już to ma w systemie.Franz Kafka wiedziałby doskonale co czułem.

Piszę, żeby mi nieco ulżyło. I trochę pomogło.
  • 1