Wpis z mikrobloga

Mass Effect 3 i BioWare

Prolog

Kilka spraw tytułem wstępu:

1. wpis zawiera spojlery z ME 3, spojlery z poszczególnych dlc są tylko w części, gdzie opisany jest dany dlc, lecz zawartość From Ashes omówiona jest w tekście głównym, ponieważ fuck you BioWare – to jest integralna część gry,

2. w pisaniu tego tekstu korzystałem z artykułów Shamusa Younga, wypowiedzi graczy na forach, angielskiej i polskiej strony wikia o grze, wielu innych źródeł, do których są odnośniki w samym tekście, ale przede wszystkim wpis powstał na bazie mojego własnego doświadczenia z grą i przemyśleń nad nią,

3. co do powyższego – niestety wiele źródeł z pierwszej ręki nie jest już dostępnych i czasem musiałem się posiłkować tymi z drugiej, ale wiarygodnymi, poza tym BioWare zamknęło swoje forum i nie zarchiwizowało postów – fuck you BioWare x2,

4. dlc Arrival zostało omówione tutaj, ponieważ wiąże się ono bezpośrednio z wydarzeniami z ME 3,

5. siłą rzeczy będzie to seria wpisów, bo całość jest zbyt wielka na jeden wpis na mikroblogu,

6. wprawdzie wpis dotyczy ściśle ME 3, lecz opisuję w dalszej części pewne rzeczy związane z gatunkiem rpg, jak np. konstrukcje questów, zatem tylko raz dodaję w tym wpisie tag #crpg, bo ktoś może być zainteresowany,

7. w sumie i tak moje wypociny przeczytają może ze dwie osoby :)

Arrival DLC

Dodatek zaczynamy od wiadomości od Hacketta. Wtedy jest to pierwszy raz, kiedy go tak naprawdę widzimy. Mamy udać się do blabla, by uratować jego koleżankę dr. Kelson z rąk batarian. Więzienie jest jedną z dwóch lokacji dodatku i nie robi ono dobrego wrażenia. Jest to w zasadzie szary korytarz z rozwidleniem tu i ówdzie. Niemal na końcu tej lokacji trzeba chronić naszego NPCta przed zagrożeniem na małej arenie. Pierwsi wrogowie pojawiają się ciągle, trzeba zamknąć drzwi, by ich powstrzymać. Później jedynie przetrwać kilka kolejnych fal, oczyścić dojście do bramy na zewnątrz i można opuścić tę nudną lokację.

Kolejna część dzieje się na placówce na asteroidzie i tu już sprawy wyglądają lepiej. Widoki przynajmniej są bardzo ładne. Po krótkiej pogawędce czeka nas zdrada, bo placówka jest zindoktryzowana przez żniwiarzy! Pierwotnie jej załoga miała wysadzić przekaźnik, by powstrzymać żniwiarzy przed przybyciem, bo ten przekaźnik to swego rodzaju drzwi dla nich. Teraz załoga chce placówkę wysadzić, by powstrzymać cały projekt przed realizacją. Co powoduje pewne pytania. Bo jeżeli żniwiarze mogą sobie po prostu przybyć przez ten przekaźnik … to w zasadzie po co Suweren atakował Cytadelę, a zbieracze starali się odtworzyć żniwiarza? Nie mogli sobie otworzyć przekaźnika i po prostu wlecieć? Poza tym czemu zindoktryzowana załoga placówki czekała na powrót Kelson, by zniszczyć to miejsce? Skoro ich bogowie mają przybyć, a powstrzymać ich może tylko placówka, to nie lepiej ją zniszczyć od razu i mieć spokój? Niezwykle to wygodne, że czekali na Sheparda.

No nic, czeka nas kolejna walka z falami wrogów w zamkniętym pomieszczeniu. Jeżeli ich nie przetrwamy, to i tak gra leci dalej. Jeżeli je przetrwamy, to i tak gra leci dalej, więc what’s the point? W końcu jesteśmy schwytani i musimy uciec przy pomocy robota. Przebijamy się przez rzesze wrogów i uruchamiamy pierwotny program zagłady przekaźnika. W tym momencie mamy kolejny wybór. Możemy olać powiadomienie Batarian o nadchodzącej tragedii, przez co się o niczym nie dowiedzą, i możemy spróbować ich ostrzec, ale i tak nam nie wychodzi, przez co się o niczym nie dowiedzą. Następnie trzeba powstrzymać Kelson, która chce wysadzić bazę. Na końcu znowu mamy wybór – możemy nie strzelać do niej, przez co się wysadzi i możemy strzelić do niej, przez co się wysadzi. Dzięki BioWare!

Na sam koniec czeka nas kolejna arena i … zgadliście! Wincyj wrogów! Jeszcze wincyj! Wreszcie nasz czołowy żniwiarz oznajmia nam, że nasze starania nie powstrzymają ich przybycia, a jedynie opóźnią. Wait, what?! Co takiego?! OPÓŹNIĄ?! Co to znaczy opóźnią, jesteście tam uwięzieni, tak mówił Shepard na końcu ME 1. To znaczy, że teraz macie sobie przybyć? Ok, jedno pytanie – TO PO CO ROBIŁEM CAŁĄ TĘ MISJĘ, JAK I TAK SOBIE MOŻECIE PRZYBYĆ! W poprzednim wpisie o ME 2 napisałem na początku, że w tym momencie dla wielu osób skończył się Mass Effect. Cóż, dla mnie skończył się on właśnie tutaj. Jeszcze później odwiedza nas Hackett na Normandii, by nam oznajmić, że zabiliśmy 300 tys. batarian. Super.

Aha – dodatek ten ma sporo bugów. Za pierwszym razem jak go przechodziłem po ostatniej fali wrogów przy artefakcie Żniwiarzy, gra nie chciała dalej uruchomić skryptu i musiałem wszystko robić od nowa. Teraz notorycznie osoby przeze mnie zdominowane wciąż strzelały do mnie, a nie do wrogów :/ W dodatku gra mi się też wykrzaczyła. Kiepsko.

Mass Effect 3

Intro

Nastąpiła prawdziwa euforia i przekonanie, że najlepszy czas w historii BioWare dopiero się rozpoczął.


Premiera Dragon Age 2 była prawdziwym ciosem dla BioWare, na forum firmy zamykano masowo tematy nieprzychylne grze i jej twórcom, kasowano całymi seriami posty. Mass Effect 3 miał być zupełnie inny. To w końcu koniec głośnej serii i fani byli gotowi na przejażdżkę ich życia. Jeden z założycieli firmy i jedna z najważniejszych tam wtedy osób dr Ray Muzyka udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że spora część aktualnej ekipy pracuje nad Trylogią od samego początku, że większość ludzi na czele zespołu jest ciągle ta sama, że planowali wszystko latami i wreszcie że myślano nad zakończeniem serii latami i nie jest to coś, co wymyślono w kilka tygodni, czy miesiąc:

I just finished an end to end playthrough, for me the ending was the most satisfying of any game I’ve ever played… the decisions you make in this game are epic,” Dr. Muzyka promised. “The team has been planning for this for years, since the beginning of the Mass Effect franchise. Largely the same team, most of the same leads have worked on this for years and years. They’ve thought about [the ending] for years and years. It’s not something they’ve had to solve in a week or a month even, but over the course of five or ten years.


https://ryanmarkel.com/5953/the-doctors-on-mass-effect-3-and-a-potential-mmo/ – niestety artykułu na PA już nie ma.

Casey Hudson w wywiadzie dla gameinformera tak wyraził się o zakończeniu całej sagi:

It’s not even in any way like the traditional game endings, where you can say how many endings there are or whether you got ending A, B, or C.


http://www.gameinformer.com/b/features/archive/2012/01/10/mass1525-effect-3-cas5ey-fdsafdhudson-interviewae.aspx?PostPageIndex=2

Mało tego, według niego Mass Effect 3 miało odnotować setki decyzji graczy z poprzednich części
http://www.thegameraccess.com/interviews/360-interviews/bioware-mass-effect-3-will-track-1000-decisions/

Wszystko wyglądało doskonale i wszyscy czekali na grę, która zmiecie konkurencję i o której będzie się jeszcze długo mówić i pisać. Ale tuż przed jej premierą coś poszło nie tak. Wyciekła informacja o tym, że gra będzie miało day-1-dlc z proteaninem. Zrobiła się wrzawa, a głośny materiał na ten temat popełnił TotalBiscuit https://www.youtube.com/watch?v=Ri0vrJ-y2zM

W BioWare się tym nie przejęto, zresztą nie było powodu, bo zamówiono mnóstwo pre-orderów: http://i40.tinypic.com/2egd7ns.png

Multiplayer, ekwipunek, system rozwoju postaci, walka

Ok, parę nudniejszych spraw na początek. Jeśli ktoś dobrze zna grę, to może pominąć ten fragment. Najważniejsze rzeczy będę opisywał w kolejnych częściach poświęconych danym etapom z gry. Od razu napiszę – grę skończyłem 4 klasami (żołnierz, szturmowiec, inżynier i szieg), tym razem nie będzie zatem opisu każdej klasy oddzielnie jak poprzednio.

Zacznę pozytywnie – multiplayer jest w tej grze dobrze zrobiony. Co prawda w dniu premiery jego bolączką była mała ilość map (tylko 6), ale później dodano kolejne w bezpłatnych dlc. Jest sześć klas do wyboru, sporo ras, sprzętu i innych bajerów, w tym dodatkowych przeciwników. Co prawda jest tylko tryb hordy w coopie, ale takie było zapewne założenie – dostarczyć nieco rozrywki po zakończeniu Trylogii, aż do premiery nowego Mass Effect. Osobną kwestią jest to, że na nową część trzeba było czekać 5 lat. Podsumowując – dobra zabawa na kilka dłuższych chwil.

Ekwipunek przeszedł spore zmiany. Tym razem do wyboru jest całkiem spora ilość różnego rodzaju broni i na tym polu jest wyraźnie lepiej niż w ME 2. Jeżeli dodać do tego bronie z dlc, to liczba robi się imponująca. Bronie można również modyfikować, przez co zmieniają się ich współczynniki, a modyfikacje często są widoczne na samym sprzęcie. Przypomina mi to w tym względzie Aliens: Colonial Marines. Wreszcie – każda klasa może wziąć dowolną pukawkę, co stanowi powrót do rozwiązania z ME 1. Najciekawsze jest jednak powiązanie wagi sumy broni do czasu regeneracji mocy. Im mniejsza waga, tym szybciej moc będzie się regenerować, aż do osiągnięcia bonusu 200%. W dodatku broń można ulepszać, przez co stopniowo podnosi się jej parametry. Ciężkie bronie zniknęły z ekwipunku.

System rozwoju postaci został (znowu) przeprojektowany. Nie powrócono jednak do rozwiązań z ME 1, dalej wszystkie moce resetują się razem, dalej poszczególne typy amunicji są mocami itp. Generalnie w swej konstrukcji rozwiązania z ME 2 się tutaj ostały. Powróciły granaty, teraz różnego typu, jako jedna z mocy. O tym, jak wyglądał rozwój postaci w ME 1 i 2 napisałem szczegółowo w jednym z wpisów o ME 2, dlatego tutaj skupię się jedynie na ME 3.

Rajt - zdrowie zostało podzielone na pięć części i nie odnawia się cale automatycznie, tylko jedna z części. By odnowić całość, trzeba użyć apteczki. Dalej jest 6 klas. Każda ma do wyboru 8 umiejętności plus jedna dodatkowa jako bonus. I teraz największa zmiana – każda z umiejętności ma 6 poziomów. Trzy pierwsze rozwija się po kolei, zaś przy kolejnych trzech można wybierać przy każdym poziomie jeden z dwóch wariantów. Dwie umiejętności są pasywne. Jedna to wszystkie ulepszenia życia/tarczy/barier itp. wzięte z ME 2, gdzie można je było znaleźć w trakcie rozgrywki – dodano je do rozwoju postaci. Moim zdaniem dobrze się stało, o problemach z rozwiązaniem z ME 2 pisałem już przedtem. Druga to przede wszystkim bonusy do obrażeń od broni, mocy, premia do udźwigu i reputacja. Ta ostatnia uległa zmianie, bo teraz można oprócz punktów paragonu i renegata dostać punkty reputacji. Maksymalny poziom postaci wynosi tym razem 60. Importując postać z ME 2 startujemy od razu maksymalnie z 30 poziomu i łatwo dobić do 58-60 sporo przed końcem rozgrywki. Na 60 poziomie można rozwinąć całkowicie 8/9 umiejętności i 4/6 poziomów ostatniej umiejętności. Nasi towarzysze tym razem mają o jedną umiejętność więcej – łącznie 5, z czego jedna jest pasywna.

Parę słów ogólnie o walce - nie mam żadnych zastrzeżeń do niej. Postać może teraz turlać się w przód, do tyłu, na boki, przechodzić między zasłonami itd. (Prawie) wszystko robi bez zbędnej zwłoki. Brakuje jedynie ostrzału na ślepo zza zasłony, ale to drobiazg. Broń i moce działają bez zarzutu. Nic dziwnego, że multiplayer dostarcza tak dobrej zabawy.

c.d.n.

#lisaroscontent #masseffect #gry #crpg - tylko raz #bioware

----------------------------------------------------

* Unreal Tournament
* Legend of Grimrock 1
* NOX
* Mass Effect 2
* [Dark Earth](http://www.wykop.pl/wpis/20332815/skonczylem-dark-earth-i-to-nie-raz-ʖ-wpis-nie-zaw/)
* Ultima 1
* Aliens vs Predator 1
* [Birthright: The Gorgon's Alliance](http://www.wykop.pl/wpis/17501657/mirki-znaja-birthright-the-gorgon-s-alliance-ʖ-je/)/)
* Binary Domain
* Gra o Tron TellTale
* Mass Effect 1
* Underrail
* Legacy of Sorasil
* Star Wars: Jedi Knight: Mysteries of the Sith
* Star Wars Dark Forces 2/Jedi Knight
* Star Wars: Dark Forces

[Co można nazwać grą crpg?]( http://www.wykop.pl/wpis/22375747/co-mozna-nazwac-gra-crpg-po-kolejnym-wykolejeniu-d/)
O eksploracji w grach
** Czy klasyczne crpg mogą się sprzedawać lepiej i czego im brakuje
Lisaros - Mass Effect 3 i BioWare

Prolog

Kilka spraw tytułem wstępu:

1. wpis...

źródło: comment_uj58bgEITFjUtcovICdKiXZKE7VIJMS3.jpg

Pobierz
  • 23
@Lisaros: ogólnie w trójce fabularnie wiele rzeczy wyszło źle xD, a atak na Cytadelę na pewno planowali, jednak musieli przebić się przez wiele systemów ( ͡° ͜ʖ ͡°), chociaż może ten atak Cerberusa był de facto atakiem Żniwiarzy? W końcu Iluzja był indoktrynowany od bardzo długiego czasu (wojna pierwszego kontaktu o ile dobrze pamiętam), a w czasie wojny się to nasiliło ( ͡° ͜ʖ ͡
@JanuszKek: indoktrynacja od wojny pierwszego kontaktu to retcon, inaczej Suweren by go tam zagwizdał, by mu pomógł :) O Człowieku Iluzji i Cerberusie też napiszę i zalinkuję do świetnych artykułów na ten temat. I do satyry na dzieło z Kai Lengiem xD

Masz rację, wiele rzeczy wyszło źle fabularnie w trójce. W sumie sporo rzeczy tam źle wyszło, ale zawsze można się pośmiać, a multi jest dobre i tak ( ͡