Wpis z mikrobloga

Zrobiłem koledze najlepszy prezent w życiu. Lepszego chyba nigdy już nikomu nie zrobię.. Serio. Nawet moja dziewczyna się lekko fochnęła, że komuś takie fajne prezenty ogarniam #logikarozowychpaskow

Historia właściwa: Mam znajomego, który nazywa się tak samo jak jeden z lepszych obrońców w polskiej ekstraklasie i jeszcze X lat temu jak grał w 2 lidze, to po meczach na 90minut.pl komentowaliśmy w parę osób, że brawo Sweszczi (pseudonim kolegi, nie piłkarza), jedziesz z tym, zaraz ekstraklasa itp. I co najlepsze, po paru miesiącach trafił do ekstraklasy. Grzał początkowo ławę, więc "wspieraliśmy" pisząc, że co to za słaba obrona, gdzie jest Sweszczi! :D Potem dzięki telewizji klubowej klubu naszego piłkarza - bohatera, dowiedzieliśmy się jaki ma pseudonim i nasze śmieszkowanie już takie zabawne nie było. O ile sam kolega często podczas wspólnych wyjść mówił: oo właśnie gram w Krakowie, oo strzeliłem dziś w Warszawie itp. o tyle nie było to już tak śmieszne... ale wciąż jare.

Ów piłkarz gra już w ekstraklasie od 5 lat, wiec żart porównania z moim kolegą raczej odszedł do lamusa. Do czasu. Do czasu urodzin znajomego. Nie wiem co mnie wzięło, ale na 3 dni przed urodzinami kolegi napisałem do oficjalnego fanpage'a naszego piłkarza, z krótką historią 'naszego kibicowania' w jego karierze i zaproponowałem na koniec, że jeśli byłaby taka opcja to chętnie odkupię jego meczową koszulkę + opłacę przesyłkę, tylko sprawa była bardzo ważna, więc dodałem że jeśli nie wyśle jutro (napisałem w środe o 22 :D) to niech oleje temat, bo w sobotę jest impreza właściwa i super opcją byłoby mu na niej dać koszulkę. W czwartek w pracy wbijam na fb, a tam czeka na mnie odpowiedź: - siema, podaj adres! Nie wierzyłem co się odwaliło. Ale jasne, podałem adres, odpisał popołudniu żebym podał numer telefonu bo pojawił się problem. Zadzwonił wieczorem, że nie da rady ogarnąć teraz koszulki, bo w sobotę ma mecz i ma teraz tylko jedną meczówkę, więc nie może oddać, bo nie będzie miał w czym grać (zaproponowałem żeby po prostu nie grał w tym meczu xd #heheszki ), miał jednak wysłać w poniedziałek, a jutro (piątek) podesłać jakiś fajny filmik z zapowiedzą żebym mógł w sobotę pokazać koledze. Całkiem ok opcja.

Tylko, że w piątek wieczorem napisał, że filmik przerabia jakiś gość od marketingu i podeśle mi później/w sobotę przed wieczorem.

Po 18 w sobotę zacząłem tracić nadzieję, że jednak ten filmik trafi na czas i... wtedy dostałem wyczekiwany filmik - prosto po meczu, spod szatni, piłkarz życzył koledze wszystkiego najlepszego (oczywiście używając pseudonimu kolegi - Sweszczi :D) i ściągając ostentacyjnie koszulkę obiecał, że już do niego leci!

Kolega jak obejrzał filmik, nie wierzył co tu się właśnie stało, co więcej wrzucił zaraz na swojego fejsa i nawet sam piłkarz skomentował to z prywatnego profilu ;p

Happy end z koszulką przeciągnął się o ponad miesiąc, bo nie wysłał zaraz po weekendzie, ale bardziej... zaraz po sezonie ( ͡° ʖ̯ ͡°) ale doszła, leży u mnie w szafie i czeka na kolegę, który w międzyczasie zdążył wyemigrować...

#coolstory #truestory #ekstraklasa

P.S. Dla niedowiarków mogę dodać fotkę koszulki z dedykacją piłkarza :)
  • 42
@Marlo_Stanfield: Nie wiem, czy jestem jedyny, ale zgubiłem się w tej historii. "Potem dzięki telewizji klubowej klubu naszego piłkarza - bohatera, dowiedzieliśmy się jaki ma pseudonim i nasze śmieszkowanie już takie zabawne nie było. O ile sam kolega często podczas wspólnych wyjść mówił: oo właśnie gram w Krakowie, oo strzeliłem dziś w Warszawie itp. o tyle nie było to już tak śmieszne... ale wciąż jare." Straciłem w pewnym momencie orientację kto