Byłem, zwiedziłem, widziałem, chlałem, do południa spałem, cierpiałem, płakałem, umyłem się, wytarłem łzy, poszedłem dalej. Ale nie wiedziałem dokąd idę.
Zjadłem obiad, poczułem się lepiej, wyjrzałem przez okno, wszyscy byli czymś zajęci, gdzieś pędzili, a ja nigdy nie wiedziałem dokąd i po co. Zapukał komornik, przyszły rachunki, rozbolał mnie brzuch, przeziębiłem się, byłem przemęczony, głowa nie pracowała jak należy i z przykrością dotarło do mnie, że nie mogę już robić tego na co mam ochotę.
Poczułem, że mój koniec jest bliski, jeśli nie zacznę desperacko walczyć o przetrwanie. W jednym momencie wszystko co kochałem w sobie i w życiu umarło. Wszelkie fantazje, marzenia i pragnienia musiałem tłamsić i połykać ze łzami, zanim zdążyłyby dotrzeć do umysłu i unaocznić mi że moje życie straciło sens i oddaliło się od źródła.
Nie miałem już siły na nic, życie stało się bezustannym cierpieniem, a nieodłączny lęk paraliżował mnie i więził głos w gardle. Nie pamiętam już kiedy czułem się naturalnie swobodnie. Nie potrafiłem nawet wyobrazić sobie jak miałby pracować mój umysł jako jasny czysty i wolny od trosk. Straciłem orientację jak to jest poczuć się dobrze.
Nie pamiętałem takiego stanu, zapomniałem czym on jest i jak miałoby niby wyglądać moje życie, by przez chwilę przytulić się do szczęścia. Przez co nie wiedziałem co mam robić i od czego zacząć, żeby zmienić swoje życie na lepsze. Wegetowałem w bólu, wiedząc że najlepsze za mną. Zacząłem się wycofywać, ograniczać myślenie i perspektywę na życie. Żeby zapomnieć. O tym, że nigdy nie będę szczęśliwy. Pogubiłem się, straciłem samego siebie.
Żegnaj mały bohaterze o czystym sercu i ostrym umyśle. YOLO.
Mrok i chłód.
Post Scriptum: Poniżej pioseneczka z dzieciństwa. Stare złe cudowne lata.
Byłem, zwiedziłem, widziałem, chlałem, do południa spałem, cierpiałem, płakałem, umyłem się, wytarłem łzy, poszedłem dalej. Ale nie wiedziałem dokąd idę.
Zjadłem obiad, poczułem się lepiej, wyjrzałem przez okno, wszyscy byli czymś zajęci, gdzieś pędzili, a ja nigdy nie wiedziałem dokąd i po co.
Zapukał komornik, przyszły rachunki, rozbolał mnie brzuch, przeziębiłem się, byłem przemęczony, głowa nie pracowała jak należy i z przykrością dotarło do mnie, że nie mogę już robić tego na co mam ochotę.
Poczułem, że mój koniec jest bliski, jeśli nie zacznę desperacko walczyć o przetrwanie. W jednym momencie wszystko co kochałem w sobie i w życiu umarło. Wszelkie fantazje, marzenia i pragnienia musiałem tłamsić i połykać ze łzami, zanim zdążyłyby dotrzeć do umysłu i unaocznić mi że moje życie straciło sens i oddaliło się od źródła.
Nie miałem już siły na nic, życie stało się bezustannym cierpieniem, a nieodłączny lęk paraliżował mnie i więził głos w gardle. Nie pamiętam już kiedy czułem się naturalnie swobodnie. Nie potrafiłem nawet wyobrazić sobie jak miałby pracować mój umysł jako jasny czysty i wolny od trosk. Straciłem orientację jak to jest poczuć się dobrze.
Nie pamiętałem takiego stanu, zapomniałem czym on jest i jak miałoby niby wyglądać moje życie, by przez chwilę przytulić się do szczęścia. Przez co nie wiedziałem co mam robić i od czego zacząć, żeby zmienić swoje życie na lepsze. Wegetowałem w bólu, wiedząc że najlepsze za mną. Zacząłem się wycofywać, ograniczać myślenie i perspektywę na życie. Żeby zapomnieć. O tym, że nigdy nie będę szczęśliwy. Pogubiłem się, straciłem samego siebie.
Żegnaj mały bohaterze o czystym sercu i ostrym umyśle. YOLO.
Mrok i chłód.
Post Scriptum: Poniżej pioseneczka z dzieciństwa. Stare złe cudowne lata.
#heheszki #gownowpis #filozof #depresja #psychologia #muzyka #feels #feelsmusic ##!$%@? #logikaniebieskichpaskow #tworczoscwlasna #pisanie #dorosledzieci #narkotykizawszespoko