Wpis z mikrobloga

Widzę że niektórzy zostali w latach 90 kiedy to rzeczywiście zdarzało się chlanie do upadłego, bójki, zarzygane kible, itp. Z moich obserwacji w ciągu ostatnich 10 kultura na polskich weselach niesamowicie poszła do góry. Nie pamiętam kiedy ostatnio spotkałem się z jakimś pijackim incydentem, a chodzę często na wesela.
@lilirose: @Catttana:

Nadinterpretujecie. Nie mam nic do rosołu, ale tak skąd pochodzę zawsze byłem zdegustowany zimnym mięsem na stole, ciastami udającymi domowe i wódką bez banderoli; ja bym skakał z radości, gdyby to był prawdziwy rosół a później wjechał jakiś pieczony świniak/dzik a reszta stołu by była zastawiona faktycznie swojskimi rzeczami - nawet smalcem i chlebem wypiekanym w ten dzień.

Nie wiem, może ostatnie lata się pozmieniało, może sam w
@Kasahara Widać trafiałeś na kiepskie wesela. W zeszłym roku też byłam na takim trochę fancy i szczerze mówiąc - nic mi się nie podobało. Oprócz pogodny, nie było nic pozytywnego, zaczynając od jedzenia, kończąc na gościach i klimacie. W tym roku, oprócz tej nieszczęsnej zupy dyniowej, było super. Dużo tradycyjnego jedzenia, świetnie przyrządzonego, pachnącego i świeżego. Aż chciało się jeść. Klimat też był super. Ze znajomymi nie wypiliśmy ani kieliszka wódki, tylko