Aktywne Wpisy
ChwilowaPomaranczka +170
wortor +360
Przypominam za kilka dni mamy 2 rocznice egzekucji jaka Johnny Depp i jego zespół prawny dokonał na fekalnej Amber, która od tej pory nie zagrała w żadnym filmie i jest uznawana za synonim mitomanki i przemocowca.
Korzystając z okazji chce zapytać @podomka jak przebiega kuracja w Choroszczy, czy w końcu porzuciłaś drogę odurzania się substancjami z niewiadomych źródeł i przede wszystkim czy pogodziłaś się z wyrokiem w sprawie?
#procesdeppa #johnnydepp #film #
Korzystając z okazji chce zapytać @podomka jak przebiega kuracja w Choroszczy, czy w końcu porzuciłaś drogę odurzania się substancjami z niewiadomych źródeł i przede wszystkim czy pogodziłaś się z wyrokiem w sprawie?
#procesdeppa #johnnydepp #film #
Przyszedłem się tutaj anonimowo wyżalić, może poszukać lekkiego pocieszenia.
W czerwcu 2018 biorę ślub. Ślub kościelny (konkordatowy) plus wesele.
Wszystko praktycznie organizuje moja przyszła małżonka i im bliżej tego dnia tym bardziej dociera do mnie bezsens tego całego cyrku.
Tak, odbieram mój własny ślub i wesele jako cyrk, co bardzo mnie boli i czego tak naprawdę nie mogę głośno powiedzieć.
O co mi chodzi?
O całą szopkę, o to wszystko co organizuje moja przyszła żona, o to, że to nie jestem ja, że to nie jesteśmy my.
Począwszy od robienia cyrku wokół jej sukni i mojego garnituru, gdzie to nie jesteśmy my!0
Ona się nigdy tak nie ubiera, ba, zawsze twierdziła, że nienawidzi długich sukienek a teraz stroi się jakieś ciastko z piekarni, wygląda dla mnie w tym kretyńsko, świeci się jak na targowisku, fryzurę w jakieś loki gdzie ma takie piękne proste włosy... sama mówi że się w tym dziwnie czuje a nie pięknie ale tak było w amerykańskich filmach i koleżanki też tak miały no no trzeba.
Ja też w tym slim garniaku jaki sobie wymarzyła czuję się źle, wszystko mnie ciśnie, czuję się sztywno i nie jestem sobą. Mamy się bawić potem całą nocy w przebraniach a nie ubraniach.
Do tego sala. Wesele organizujemy w dworku z dosyć bogatym wystrojem, nie znam nazwy tego stylu ale wielkie kwiaty, żyrandole, kolumny - pewnie wiecie o co mi chodzi. Mieszkamy skromnie w małym M2, jeszcze meblościanka gierkowa bo na remont nie było czasu i pieniędzy a będziemy udawać wielkich państwa w sali z kolumnami... przecież to jest żałosne. Jakieś ozdoby, wielkie kwiaty, wszystko w takim stylu jak z gazetek a nie z naszego życia.
Do tego narzeczona wymyśliła sobie sportowe auto na podjazd pod salę gdzie sugerowałem może raczej jakiś zabytek ( mniej obchciachowy mi się wydawał) to nie, ona chce coś mega szybkiego, gdzie sami jeździmy codziennie meganką z 2005...kolejne udawanie kogoś, kim nie jesteśmy. Mam się przejechać 5 minut autem za kilkaset tysięcy po co? Żeby przez chwilę poudawać bogacza którym nie jestem?
Sama impreza to samo, zaproszenia w większości rozdane, ogólnie ja miałem wrażenie, że większość udaje radość, już dostaliśmy kilka odmów, ja to widzę w przeciwieństwie do mojej lubej, że większość wcale nie ma ochoty na takie imprezy, że idą z musu, że wolą ten dzień spędzić inaczej niż na nadmuchanej imprezie ze ciotkami i wujkami.
Dodatkowo mamy wesele w piątek i wiele osób musi brać z tej okazji wolne o co aż głupio prosić.
Ja po prostu widzę, że ona wymyśla coraz to nowe rzeczy na które nie cieszy się nikt oprócz niej i ja bym to zrozumiał, gdybyśmy to byli my, a nie udawanie jakichś książąt i księżniczek w pałacykach i sportowych autach.
Dodatkowo wesele jest w okolicach zupełnie nie związanymi z nami (obok są góry gdzie z górami nie mamy NIC wspólnego, oboje pochodzimy ze wschodu).
Sesja zdjęciowa mimo że jeszcze nie jest ustalona co do joty, to są pomysły na lokalizacje, oczywiście jakiś pałac albo wymyśliła sobie wypad nad morze bo stamtąd pochodzi fotograf a my nad morzem byliśmy tylko raz. Mamy sobie robić udawane zdjęcia gdzieś na jakimś tle czegoś, co w żaden sposób nas nie definiuje...
to jest jeden wielki cyrk, mój w teorii najważniejszy dzień w życiu ma być teatrem, udawaniem, mam wcielić się w rolę jak jakiś pajac bo tak jest na filmach, bo tak mają koleżanki, bo tego chce najbliższa rodzina.
Jestem tragicznie rozdarty i smutny, że moja kobieta tego nie widzi, że myśli tylko o pokazaniu się (sztucznym i niezgodnym z rzeczywistością) a sam fakt zawarcia małżeństwa to chyba tylko pretekst tego całego cyrku, tak to widzę.
Do tego nie wspomnę ile już mnie to wszystko kosztuje finansowo, a to jeszcze nie koniec... wydam masę pieniędzy na udawanie w jeden wieczór kogoś, kim nie jestem i nie bedę oraz kim być nie chcę.
Wesele to gówno i o ile nie żałuję samego faktu zawarcia małżeństwo bo kocham tę kobietę nad życie, tak sama ta impreza i to, że zgodziłem się na to wszystko, że nie zaproponowałem nam alternatywy, która może nie jest jak z amerykańskiego filmu ale byłaby nasza, taka jak my.
Moja rada jako tego, dla kogo odwrotu już nie ma - przemyślcie sobie to dobrze, zastanówcie się, czy chcecie wydawać duże pieniądze na udawaną imprezę.
Ja ogromnie zazdroszczę moim znajomym, których połączyła miłość do motocykli, którzy zrobili super ceremonię dla garstki bliskich osób, gdzie podjechali na uroczystość na motorach, cała impreza była w ich ulubionej knajpie z ich ulubionym jedzeniem i ich ulubionym alkoholem. Gdzie można było pograć w bilard i rzutki, gdzie nikt nikogo nie udawał, gdzie mieli sesję zdjęciową na motorach i w skórach a na podróż poślubną pojechali na wycieczkę do Rumunii.
A ja prosty chłopak ze wschodu mam robić z siebie księcia-pajaca.
#wesele #slub #gorzkiezale #logikarozowychpaskow #zalesie
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Limonene
@AnonimoweMirkoWyznania: co prawda jestem tylko #bordo ale i ja dostałem od życia lekcje. Nawet jak staniesz na głowie zrobisz wszystko co możliwe i prawnie nie jest karalne to jak obie osoby nie będą tego chciały to taki związek nie przetrwa. Z tego co opisałem jesteś jedynie dodatkiem do tej imprezy na której Twoja przyszła żona ma się
W tym roku zorganizowaliśmy wesele. Planowaliśmy je dwa lata. Byłam Bridezillą. Jeśli przesadzałam, to narzeczony ściągał mnie na ziemię. Wyhamował mnie na jakiś rok przed ślubem, dzięki czemu potem już byłam na luzie i wszystko załatwialiśmy wspólnie. Więc najpierw jej o tym powiedz, że chcesz mieć coś do powiedzenia. Po drugie powiedz co Ci się nie podoba. Po trzecie słowo klucz - kompromis :) To chyba efekt tych wszystkich
Skromny obiad dla najbliższych i elo. Niebieski podziela moje zdanie.
Co do stroju, to choćby mi doplacali to nie założę tej wielkiej, slubnej kiecy. Lekka, zwiewna, beżowa lub błękitna. A niebieski jak chce. Może nawet w dresie być.
Jak się na wszystko zgadzasz i tak Cię to boli, to niedobrze i
Komentarz usunięty przez autora
@AnonimoweMirkoWyznania: a nowiutkie Suzuki Vitara by nie starczyło? Bo jakby co to mogę pogadać z kim trzeba