Wpis z mikrobloga

Chcieliście? To macie, nowy odcinek noweli #!$%@?, czyli #historieinformatyka.
Dzisiaj polecimy z #logikarozowychpaskow.

PS będzie długo, sam się nie spodziewałem, ale TL;DR nie będzie, miłej lektury!

Jak wiecie, a przynajmniej Ci, którzy śledzą moje wpisy, miałem epizod w korpo, chyba jedno z większych we #wroclaw. Branża motoryzacyjna, dział IT, service desk, a w umowie dumnie brzmiące Inżynier Informatyk - na słuchawce.
Większość firmy pracowała na Lenovo T430 z 4GB RAM, ale powiedzmy sobie szczerze, po cholerę Pani w HR więcej? Jak się później przekonałem było potrzebne więcej. My jako dział IT dorwaliśmy się do nowych T460p z grafiką od Nvidii, 940mx i 512 GB SSD, poza nami mieli to dyrektorzy działów i ogólnie wyżej postawieni, z tym że bez dedykowanej grafiki.

Około listopada dotarła do nas wiadomość, że został zatwierdzony program i od nowego roku wszyscy będą mieli wymieniane sprzęty na T460 a projektanci na P50 - dla niewtajemniczonych T460 to dobrej klasy ultrabook biznesowy, wystarczający do wszystkiego co biznesman może potrzebować, jednak nasi projektanci, którzy ze starych 430 wyciskali siódme poty dostawali powoli właśnie te ogromne krowy o wartości od 12-18 tys PLN brutto w zależności od konfiguracji.

Po firmie poszła wiadomość o nowych laptopach, których już około 40 mieliśmy na magazynie i wymienialiśmy kolejno: dyrektorom działów, ludziom, którym obecny sprzęt zdychał z różnych powodów, często były to poprzepalane płyty główne, lub baterie, które zdechły, a ceny oryginałów dochodziły mniej więcej do wartości owego sprzętu - więc też bez sensu je wymieniać. Ludzie dzwonili, pisali maile o tym co trzeba zrobić, żeby dostać nowego laptopa, bo Janusz z biurka obok dostało nowego, albo Grażyna w kantynie pochwaliła się, że też ma.

Odpowiadałem zgodnie z prawdą, że trzeba poczekać, chyba że sytuacja jest kryzysowa, bo laptop umiera to wymieniamy, ale najpierw sprawdzamy czy nie da się go odratować. 3/4 z tych pilnych przypadków kończyła się w momencie jak laptop, który uruchamiał się nawet 4 godziny nagle u nas działał jak należy, czasem dorzuciliśmy 2/4 GB pamięci RAM i wszystko śmigało.

Ale jedna Karyna była natarczywa i upierdliwa. Przełożony nie lubił jak ludzie do nas przychodzili, bo zazwyczaj przychodzili z pierdołami, które mogliśmy załatwić zdalnie w międzyczasie robiąc coś innego. Jednak ona nie dawała za wygraną, przychodziła i żaliła się jaka to ona biedna nie jest bo to i tamto. Nagle jeden z kolegów powiedział, że laptop nie działa na tyle źle żeby jej go wymieniać na nowy, po nowym roku dostanie, dwa miesiące przeżyje.

DURR ALE EKSEL NIE DZIAŁA - reinstalacja i działa
HURR ALE GÓGL HRÓM ZAMULA - +2 do gigabajtów ramu załatwiło sprawę
JEZUS MARJA CO CZEBA ZROBIĆ, ŻEBY W TEJ FIRMIE DOSTAĆ NOWEGO LAPTOPA?!

I tu jeden z nas popełnił błąd, praktycznie wszystko mamy na stanie, więc musisz poczekać, chyba że by Ci matryca pękła od Twojego odbicia - śmieszek kurna.
Błysk w jej oku "NO DOBRA" i poszła, za 2h dzwoni, że w jej laptopie pękła matryca. Kazałem jej go przynieść.
Przyszła.

No Karyna opowiadaj o tym wypadku.
NO BO WIECIE, BYŁAM HEHE NA MITINGU I GŁUPIA JA ZAMKNĘŁAM MYSZKĘ W LAPTOPIE.
-Pokaż jak to wygląda.
OCHRYSTE.raw. Zamknęłaś? Klapa laptopa była pęknięta, musiała na tym chyba usiąść.
Zrobił się mały szum, każdy z naszego kilkuosobowego działu chciał to zobaczyć.
Mówię, okej, przygotujemy Ci sprzęt i zadzwonię, a tymczasem weź tego della - 6420 na wypożyczenie, mieliśmy takich kilka.
HIHI, OKEJ, PRZYJDĘ PO LANCZU.

W międzyczasie gdy zastanawialiśmy się co z tym zrobić przechodził nasz dyrektor. Oaza spokoju.
-Co się stało chłopaki?
-Sam zobacz.
-Jezu chryste, jak przyjdzie to zapytaj czy chce na niego paragon czy fakturę, hehe.
-Co z tym fantem zrobić?
-Jak to co, przełóż dysk do innej 430-tki i przekaż, że za celowe zniszczenie sprzętu powinna wylecieć, ale w ramach kary pomęczy się, co prawda wymienimy jej sprzęt, ale na samym końcu, niech czeka do marca-kwietnia.

Dzwonię: Cześć karyna, tu kornix z IT, wpadaj po laptopa.
-JUŻ BIEGNĘ MÓJ WYBAWICIELU.
Ona jeszcze nie wiedziała...

Wchodzi cała hepi, ja z sejfu wyciągam nowego T460p, podaję jej i mówię potrzymaj chwilę, ona prawie umarła, oczy jak pińć złotych, jak szklane kulki, jak znicze gdy zobaczyła laptopa cudnego jak słodycze, dziękuje mi, wiedziała, że może na mnie liczyć.
Wtrącę, że byłem najmłodszy w dziale, wyglądałem na jakiegoś stażystę ze szkoły średniej i część myślała, że jak młody to można manipulować.
Po czym biorę 430-tkę, kładę na biurko, szukam zasilacza, pyk. Jest. Proszę, Twój laptop, nie zniszcz tym razem, aha, wymienimy Ci go w kwietniu i miałem przekazać, żebyś się cieszyła, bo chcieli Ci wystawić fakturę za uszkodzenie sprzętu.

Myślałem, że mi tam zejdzie, oczy nadal były szklane ale chyba od łez #!$%@?.
Takim już bezsilnym głosem pyta:
-Ale, ale jak to? Nie nowy? Grażyna ma nowy...
W tym momencie wstaje mój przełożony i mówi:
Też miałabyś nowy, ale obawiam się, że przy Twoim ilorazie nawet najlepszy sprzęt nie będzie bezpieczny. Ciesz się, że na mailu nie masz wypowiedzenia.

Poszła.

Od tamtego czasu dział IT jest złem niekoniecznym, no chyba że chciała mieć dostęp do spotify żeby posłuchać muzyki, to wtedy spoko.

Nie jestem jakimś seksistą, ale na prawdę w niektórych momentach zastanawiałem się nad mentalnością niektórych kobiet tam pracujących, co one tam robią i jaki mają w tym cel.


#truestory i wołam @Ponc3k, bo się niepokoił ( ͡° ͜ʖ ͡°) #rozowykorposwiat
  • 80