Wpis z mikrobloga

Cześć. Wielkie dzięki za dobre przyjęcie ostatniego wpisu. Bez zbędnego przedłużania zapraszam do drugiego wpisu z serii #kryminalneaz. Sprawa jest mocno smutna i zdaje sobie sprawę, że będzie trochę wulgaryzmów w komentarzach. Mimo wszystko proszę o kulturalne dyskusje.

Wampir z Byczyny

Tragedia rozegrała się w Byczynie, małym miasteczku w województwie opolskim, otoczonym niemal w całości ceglanymi murami miejskimi.

3 października 1996 roku, 9-letnia Kasia wyszła z domu o 7:40 do szkoły. Była jedynaczką, oczkiem w głowie rodziców. Lubiła się uczyć, w pierwszej klasie podstawówki nie opuściła ani jednego dnia.

Około godziny 16 matka zaniepokoiła się, że córka nie wróciła jeszcze do domu. Matka miała nadzieję, że może odebrał ją maż i pojechali w odwiedziny do jego chorej siostry (pamiętajmy, że wtedy telefony nie były tak popularne). Niestety mąż wrócił do domu sam. Pod wieczór dziewczynki szukała już cała Byczyna. Kasia niestety już od wielu godzin nie żyła…

Krzysztof Pańków był najbliższym sąsiadem Kasi i jego rodziców. Mieszkali drzwi w drzwi. Swego czasu zamienili się mieszkaniami. Pańków wiedział, że sąsiedzi szukają większego lokum i po śmierci ojca złożył im propozycję. Transakcja doszła do skutku. Mama Kasi od czasu do czasu zaglądała do mężczyzny z poczęstunkiem, np. po komunii dziewczynki. Choć nie byli żadnymi większymi przyjaciółmi, żyli w dobrych relacjach sąsiedzkich.

Miał skłonności do nadużywania alkoholu i wyroki na karku. Miesiąc przed tragedią został mu odwieszony wyrok 8 miesięcy pozbawienia wolności. Mężczyzna pracował w zakładzie pogrzebowym.

Pańków spotkał dziewczynkę kiedy szła do szkoły. Mimo wczesnej pory był pijany. Chwycił 9-latkę i wepchnął do swojego mieszkania. Co działo się dalej ciężko jednoznacznie ustalić. W wywiadzie udzielonym w programie „cela nr” (o nim trochę później) tak wspomina morderstwo:
Pańków: „Śnił się kiedyś panu koszmar?”
Miszczak: „Czasem ludzie mają koszmarne sny”
Pańków: „To proszę to pomnożyć przez milion to otrzyma pan obraz tego co tam się stało”

Udało się ustalić, że na pewno udusił Kasię paskiem po czym ją zgwałcił. Potem zaniósł ciało do łazienki i poćwiartował je w wannie.

Policja i całe miasto cały czas szukało dziewczynki. Zrozpaczeni rodzice zgłosili się do jasnowidza. – „Została ogłuszona i przeniesiona do piwnicy domu z czerwonej cegły. Leży związana pod kartonami. Widzę długą ulicę... Pośpieszcie się!” - powiedział. Wskazówki jasnowidza zostały wzięte pod uwagę aż za dokładnie. Poszukiwania skoncentrowały się bowiem w okolicach ul. Długiej. Nie dały jednak rezultatu. To nie pierwszy przypadek jasnowidza, który w magiczny sposób widzi gdzieś żyjące dziecko. Choć wlewa nadzieje do serc rodziców, często też bardziej przeszkadza, tak jak w tym przypadku, gdy policja słucha jego tropów.

Na drugi dzień od zaginięcia dziewczynki, trójka ochotników w godzinach popołudniowych przyszła w okolice dzikiego wysypiska śmieci. Między chaszczami zobaczyli reklamówki poplamione krwią. Jeden z nich podszedł do siatek, zajrzał do środka i momentalnie zasłabł. W jednej reklamówce była głowa Kasi, w drugiej ręce i nogi. Wiadomość o makabrycznym odkryciu szybko obiegła miasto.

Policja błyskawicznie aresztowała mordercę. Musieli szybko wepchnąć go do radiowozu, bo spory tłum, który zebrał się pod kamienicą, chciał go zlinczować. Dziewięciolatki wcześniej szukano także i u niego, jednak nikt nie zwrócił uwagi na reklamówki za szafą ani na krwawe ślady w łazience, w której było ciemno, bo nie zapłacił rachunków i odcięto mu prąd.

Przyznał się do morderstwa i powiedział, że resztę zwłok zakopał w pobliżu silosów (budowla przeznaczona do składowania materiałów sypkich) w Jaśkowicach.
Tak wspominał tamten czas:
„Kiedy tam szedłem, zmęczyłem się, podszedłem do kiosku i kupiłem sobie piwo. Obok mnie stali inni ludzie, spokojnie piłem, mając przy nodze torbę z kawałkami zwłok”.

Na cmentarz w Byczynie w ostatniej drodze dziewięcioletniej Kasi towarzyszyło trzy tysiące osób.

Mieszkańcy chcieli kary śmierci dla mężczyzny. On sam także chciał dla siebie takiego wyroku.
W swoim ostatnim słowie Krzysztof Pańków powiedział: - „Nie mogę prosić ludzi o cokolwiek dla siebie, więc zwracam się do sądu o sprawiedliwy wyrok. Proszę o wymierzenie kary śmierci.” Publiczność na sądowej sali zaczęła wtedy bić brawo.
Rozstrzygnięcie zapadło w sierpniu 1997 roku. Morderca usłyszał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Był pierwszą osobą na Opolszczyźnie skazaną na karę dożywotniego pozbawienia wolności odkąd w Polsce zniesiono karę śmierci.

Mama Kasi po ogłoszeniu wyroku powiedziała:
„Jedna rzecz mnie tylko pociesza, że jego ręka nie dotknie już żadnego dziecka”.

Krzysztof Pańków odsiaduje swój wyrok w zakładzie karnym w Strzelcach Opolskich. Znajdziemy go w „Rejestrze Sprawców Przestępstw na tle seksualnym” - klik

Jeszcze kilka słów o wywiadzie o którym już wcześniej wspominałem. Sprawę znam już kilka lat, przygotowując się do tego wpisu znów obejrzałem tą rozmowę. Bije z tego dialogu taki „chłód”, ciężko mi nawet to jakoś jednoznacznie nazwać. Uważam, że to najlepszy wywiad ze wszystkich jakie powstały w „cela nr” (mocny był jeszcze o mordercy rodziców, o tym może kiedy indziej). Mimo wszystko prowadzący Edward Miszczak mógł wycisnąć z tej rozmowy jeszcze więcej. Choć ciężko nie podchodzić do tej sprawy emocjonalnie, to jako prowadzący powinien wysłuchać swojego rozmówcę i wejść z nim w jakiś szerszy dialog, a często kończyło się to słownymi atakami i wyciąganiem słabych wniosków. Zostawiam link do wywiadu, sami oceńcie - klik

#kryminalnyaz #kryminalistyka #zbrodnia #gruparatowaniapoziomu

Źródła:

az1zi - Cześć. Wielkie dzięki za dobre przyjęcie ostatniego wpisu. Bez zbędnego przed...

źródło: comment_gxAt4g5xGwSn0PufDHMQzMBpkqRx8TFw.jpg

Pobierz
  • 13
  • Odpowiedz
Byczyna, tak niedaleko mojej miejscowości. A jednak pierwszy raz o tym słyszę, no ale, jak to się działo, to byłem jeszcze gówniarz. Straszna historia.
  • Odpowiedz
Policja i całe miasto cały czas szukało dziewczynki. Zrozpaczeni rodzice zgłosili się do jasnowidza. – „Została ogłuszona i przeniesiona do piwnicy domu z czerwonej cegły. Leży związana pod kartonami. Widzę długą ulicę... Pośpieszcie się!” - powiedział. Wskazówki jasnowidza zostały wzięte pod uwagę aż za dokładnie. Poszukiwania skoncentrowały się bowiem w okolicach ul. Długiej. Nie dały jednak rezultatu. To nie pierwszy przypadek jasnowidza, który w magiczny sposób widzi gdzieś żyjące dziecko. Choć wlewa
  • Odpowiedz
@az1zi: A według mnie beznadziejny wywiad, bardzo nacechowany emocjami po stronie reportera. Wywiad nie powinien być stronniczy, szczególnie z taką osobą, on już odsiaduje wyrok, płaci za to co zrobił, myślę, ze cenniejsze jest poznanie jego natury niż lincz, do którego i tak już jest przyzwyczajony i gdyby reporter miał inne podejście niż oskarżycielskie to z pewnością rzeczywiście wyciągnąłby z niego więcej, jak się miał otworzyć przed kimś kto przyszedł mu
  • Odpowiedz
@Perkotka: Zgadzam się, może trochę źle to ująłem we wpisie, rozmówca jest ciekawy, reporter bardzo zły. Uważam jednak dalej ten wywiad za najciekawszy z całej serii, ale tylko ze względu na Pańkowa i to co mówi, niestety spory potencjał został zaprzepaszczony. Za jakieś 20 minut wrzucam kolejny wpis i też będzie wywiad, Miszczak tym razem znów "nie zawodzi".
  • Odpowiedz
@Perkotka: zgadzam się, jeszcze te pytania... Dlaczego z Pana taki zboczeniec? No i na jaką odpowiedź on liczył w wywiadzie przy kamerach? Na początku wywiadu mówił, że mogło paść na kogokolwiek. Po 10 minutach Miszczak „Czemu akurat trafiło na Kasię?” Można tak dalej wymieniać błędy i wymieniać, choć niekiedy szacunek za zadanie trudnych i celnych pytań, w moim przekonaniu.
  • Odpowiedz
Ja #!$%@?... Materiał dowodowy - jasnowidz. W którym my wieku żyjemy by policjanci ganiali za bajaniami jakiegoś wieszcza?


@grubson234567: A ja trochę policję rozumiem. Jeżeli nie ma absolutnie żadnych śladów, tropów, ale jest "widzenie" jasnowidza to co robić? Lepiej siedzieć z założonymi rękoma i czekać na to, że znajdzie się jakiś świadek czy sprawdzić? A nuż ma rację (i pomyśl o tym jaki byłby hejt na policje gdyby miał rację, a
  • Odpowiedz
. Jeżeli nie ma absolutnie żadnych śladów, tropów, ale jest "widzenie" jasnowidza to co robić? Lepiej siedzieć z założonymi rękoma i czekać na to, że znajdzie się jakiś świadek czy sprawdzić?

@MarMac: To równie i dobrze niech sobie wróżą z fusów po herbacie, albo leją wosk jak na Andrzejki. Wyjdzie taniej dla budżetu. Co to w ogóle za logika? Zawierzać szarlatanom, żerujacym na cudzym nieszczęściu, bo sami są niekompetentni w kwestii
  • Odpowiedz
@grubson234567: A myślisz, że czym jest przeczucie jak nie wróżeniem? Jak policjant ma przeczucie i zajrzy pod jakiś krzak i tam znajdzie dowód to "ma nosa" itp. Może powinienem napisać odwrotnie. Czym jest wróżenie jak nie przeczuciem. Są ludzie, którzy mają nosa - do giełdy, do ludzi itd. i to często są świetni maklerzy czy śledczy. Nie zaprzeczysz chyba, że są takie osoby. No więc jasnowidz też może być (podkreślam, że
  • Odpowiedz