Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Historia wydarzyła się naprawdę...

Pochodzę z małej miejscowości. W jedynej, znajdującej się w niej parafii znajdowało się dwóch księży. Niezastąpiony, niezmienny ksiądz proboszcz, oraz ksiądz wikariusz. Proboszcz jak to proboszcz, na swoim stanowisku niezmiennie od wielu lat, natomiast wikariusze zmieniali się przeważnie co roku. Jednym z ostatnich księży wikariuszów był 31 letni mężczyzna chory na raka kręgosłupa, praktycznie bez szans na wyleczenie. Prawdopodobnie ze względu na chorobę, ksiądz proboszcz zdecydował że Wikariusz zostanie na posłudze na kolejny rok.

Kilka kilometrów od parafii mieszkało małżeństwo z 14 letnią córką. Rodzina, jak to często na polskiej wsi bywa, pobożna, a przy tym zupełnie normalna i spokojna. Nikt nie przeczuwał tego co nastąpi. Jak się niedawno okazało, matka z rodziny, o której wcześniej wspomniałem, od dłuższego czasu była w domu nieobecna myślami.

W poprzednim tygodniu z czwartku na piątek lub z piątku na sobotę matka w nocy zniknęła z domu. Nikt nie wiedział co się z nią stało. Mniej więcej około północy mąż, widział jak jego żona leży na łóżku z ich córką. Po jakimś czasie usłyszał jak ktoś wychodzi z domu, było słychać szczekanie psa. Potem wszystko ucichło. Po jakimś czasie poszedł do sypialni, jednak jego żony nie było w łóżku. Zaniepokojony, zaczął jej szukać po całym domu. Gdy to nie dało żadnych rezultatów rozszerzył poszukiwania na najbliższą okolicę. W związku z tym, że żona przez dłuższy okres czasu nie zachowywała się normalnie, zaczął myśleć o najgorszym. Zaczął myśleć, że jego żona popełniła samobójstwo. Jednak nie znalazł nigdzie ciała, nic zatem nie potwierdziło jeszcze jego najgorszych przeczuć. Ale rzeczywistość okazała się być jeszcze gorsza.

Jak w większości parafii, tak i w tej w soboty w późnych godzinach popołudniowych odbywa się niedzielna msza. Tym razem jednak na kazaniu ludzie dowiadują się, że Wikariusza nie ma już dłużej z nimi. Wierni świadomi jego złego stanu zdrowia przeczuwają najgorsze, Proboszcz zaś zaczyna czytać list napisany przez Wikarego. Ku zaskoczeniu, w liście wikariusz opisuje, że rezygnuje z kapłaństwa. Stwierdza w nim, że nigdy nie uważał się za dobrego księdza i nie chce oszukiwać ludzi nie będąc tak naprawdę sobą. Przeprasza również, że żegna się w taki a nie w inny sposób, ale dla niego taki sposób jest prostszy. Wikariusz zniknął z plebanii tego samego dnia, w którym zniknęła matka 14 letniej córki.

Nie potrzeba było zatrudniać Rutkowskiego - i bez jego kwadratowej głowy detektywistycznej szybko powiązano ze sobą zniknęcie Wikarego i matki. Znaleziono również list napisany przez matkę, w którym to przeprasza, że ucieka z domu, ale nie czuje już więcej miłości do swojego męża i nie może tak już dłużej żyć. Ma nadzieję, że córka jej wybaczy to co zrobiła. I jeśli w przyszłości będzie miała taką ochotę to może zamieszkać razem z nią i... Wikarym (czy na plebanii u Proboszcza - nie wiadomo) xD.

Tak, nie zmyślam, okazało się że przyczyną jej nieobecności w domu a następnie ucieczki z niego była miłość do księdza Wikarego xD. Okazało się, że tej nocy uciekli razem, prawdopodobnie za granicę, ale tego nikt do końca tak naprawdę nie wie xD.

No ale zaraz zaraz, przecież to nie ma sensu kosmaty92! Przecież Wikary jest ciężko chory i nie zostało mu dużo życia, przecież to nie ma sensu aby 42 letnia kobieta, wiązała się w 31 letnim, ciężko chorym księdzem. No tak nie do końca... Proboszcz nie przeczytał na mszy całego listu od Wikarego, a tylko jego fragment. I to ten mniej ciekawy xD

Po tym, gdy list od matki został znaleziony przez męża, ten niezwłocznie udał się na plebanie, na której ujrzał dalszą cześć listu.
Ogólnie w wielkim skrócie, cała choroba Wikarego to był jeden wielki przekręt xD. Mężczyzna wstąpił do zakonu i wymyślił chorobę, tylko ze względu na możliwość ucieczki przed odpowiedzialnością karną. Okazało się, że przed całym jego seminarium, miał dziewczynę z którą był w ciąży, niestety ta zginęła w wypadku samochodowym w którym on był kierowcą. A on chcąc się uchylić od odpowiedzialności zrobił to co zrobił.

Tak więc skończyło się na tym, że ksiądz (xD) i matka uciekli razem z Polski (prawdopodobnie), nie mówiąc o tym nikomu xD. No i teraz pewnie będą żyć długo i szczęśliwie xD.
Krążą plotki, jakoby matka miała być z księdzem (xD) w ciąży, ale czy to prawda to już tylko oni wiedzą.

Historia jak z telenoweli, ale wydarzyła się naprawdę xD.

No i weź tu człowieku zaufaj różowemu paskowi xD

No a Proboszcz biedaczyna tak się przejął sytuacją, że trafił do szpitala z powodu wylewu (bez "xD" bo walczy o życie i w sumie to go najbardziej szkoda w tym wszystkim).

#logikarozowychpaskow #logikaczarnychpaskow #truestory

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 7
Mężczyzna wstąpił do zakonu i wymyślił chorobę, tylko ze względu na możliwość ucieczki przed odpowiedzialnością karną. Okazało się, że przed całym jego seminarium, miał dziewczynę z którą był w ciąży, niestety ta zginęła w wypadku samochodowym w którym on był kierowcą. A on chcąc się uchylić od odpowiedzialności zrobił to co zrobił.


@AnonimoweMirkoWyznania: a od kiedy to osoby duchowne sa wyjęte spod prawa swieckiego?

Bujda na resorach...