Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #rock #rollingstones #70s

Gitarowe Openery - playlista

#10
Rolling Stones - Rocks Off

dzień dobry, cześć i czołem.
serwus? siema? elo mordo?
pocałunek w usta, buziak w czoło, w rękę?
cios w nos, plask w potylice, kopniak w krocze?
i oczywiście mój faworyt - saluto romano.

do wyboru do koloru, każdy znajdzie coś dla siebie. bo przecież z każdym witacie się inaczej(niestety tylko mój ojciec jest w stanie zrozumieć perwersyjną przyjemność płynącą z witania się gestem salutu rzymskiego).
co prawda, w moim nawiedzonym spojrzeniu na świat, samo przywitanie funkcjonuje jako czynność powtarzająca się, pewnego rodzaju rytualne zaspokojenie społecznych gierek, zabawa w hierarchię i inne bzdury. podaj mi rękę, a powiem ci jak zostałeś wychowany
ale też niejednokrotnie, jako czysto ludzkie, obdarte z fałszu przekazanie innym tego co niewypowiadalne - czy to szacunku, miłości, strachu, zauroczenia a nawet nienawiści.

dlatego mogłoby się wydawać, że sama analogia do muzycznych openerów jest nieco chybiona. bo przecież ich odpowiednikiem powinno być to słynne pierwsze wrażenie. miłość od pierwszego wejrzenia/odsłuchu, co nie? może i tak, ale do albumów i piosenek co jakiś czas wracamy. a te mistyczne "dziewicze odsłuchy" ukochanych płyt to zupełnie inna kategoria "emocjonalno-wtajemniczająca"...

niemniej, jak w tytule - **ranking 10 gitarowych kawałków, które widnieją z indeksem numer #1 na albumach długogrających.**
tak tak. gitarowych, bo jestem zdania, że gitarowa muzyka od zawsze najlepiej radziła sobie z wykorzystaniem potencjału wstępnego uderzenia i kupienia uwagi słuchacza od pierwszego szarpnięcia strun(jak klapton). do tego dawno tutaj nie było prawdziwej muzyki, tylko samo jakieś pitu pitu z komputera(kemcial brothers? ja tu mam, ja tu na komputerze mam, taki program i ja takom muzykę mogę zrobić w 5 minut na konputerze).

na początek pierwszy kawałek z najlepszego albumu Stonesów(to fakt i proszę z tym nie dyskutować). należy jeszcze wspomnieć, że to trochę kawałek z kategorii piłkarskiego one-two, gdzie ciosem numer dwa jest bardziej arogancki brat "Rip This Joint" na dobitkę.

samo "Rocks Off" można streścić tylko w taki sposób: gitarka pyk, trzy ruchy i akord suchy, cyk perkusja, co dogania i podąża za obranym tropem. za nimi rach, wspomagający basik i ciach, pianinko modujące wszystko w całość, a instrumenty dęte w refrenach, przypominają o tym co robiliśmy wczoraj wieczorem(poważnie siedzieliście na wykopie xD?).
i zostajemy z najsympatyczniejszą rockerką w stanie czystym, która nastraja do życia, uśmiechu, tańca, albo przynajmniej machania nogą, odzianą w skarpetkę z podobiznami Beatlesów(σ ͜ʖσ) ¯\_(ツ)_/¯...
  • 1
@KurtGodel: Beggars Banquet ma świetne Sympathy for the Devil nastepnie Let it Bleed ma moje ukochane(nadal) Gimme Shelter a własnie Exile on Main St. jest fantastyczne z tym początkiem. A nawet na Sticky Fingers jest genialne Brown Sugar a polecam wersje z Shine the Light reżyserowane przez Scorsese (chociaż to jest ten utwór z jedną z najlepszych solówek sax w rocku). Jakby nie patrzeć, Stołsi potrafili zajebiscie zacząć płyte, np Aftermatch