Wpis z mikrobloga

@Ld93: Tyle, że OP po prostu postawił znak równości pomiędzy byciem cichym i dojrzałym w dzieciństwie, a brakiem osobowości i umiejętności społecznych w dorosłym życiu xD Nikt nie neguje wpływu dzieciństwa na dorosłe życie wyśmiewając tak absurdalnie uproszczoną korelację, pomyśl trochę.
@LiveDieRepeat: ciekawe spostrzeżenie, trzeba przyznać.
zapewne działa to tak, że jest się jako to dziecko i jako dorosły dalej tą samą osobą w tym sensie, że nic się w tym czasie nie rozwinęło wewnętrznie (umysłowo/emocjonalnie/itp), a także w obu przypadkach jest się jakby "zacofanym" (albo raczej "wycofanym") - tylko że to samo co jest dobrą cechą u dziecka (nie krzyczy, nie tupie, nie zawraca głowy, samo się sobą zajmie, etc.) niekoniecznie