Wpis z mikrobloga

Mieczysław Spuła ps. „Feluś” urodził się 7 października 1926 r. w Woźnikach. Mieszkał w przysiółku Wróblówki w Spytkowicach. W czasie wojny należał do AK, w 1945 r. związał się w Wadowicach z konspiracyjną Młodzieżą Wielkiej Polski, propagującą idee narodowe. Po rozbiciu tej organizacji ukrywał się, po czym w maju 1946 r. przystąpił do oddziału „Mściciela”, w którym służył aż do amnestii. Działał w pododdziale dowodzonym przez Ignacego Sikorę, a kiedy zastrzelił „Prawego” sam przejął nad nim dowództwo. Znany był z napadów na milicjantów i żołnierzy, członków ORMO, członków i sympatyków Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polskiej Partii Robotniczej, instytucje państwowe i spółdzielcze, jak kasy kolejowe i sklepy, bogatszych rzemieślników i rolników. W ten sposób zdobywał pieniądze i towary, a przez rozbrajanie wojskowych i milicjantów, wojskowe mundury, obuwie i broń z amunicją. Terenem najczęstszych działań oddziału Spuły była wschodnia część powiatu wadowickiego, w szczególności okolice Brzeźnicy, Wysokiej i Kalwarii Zebrzydowskiej. Swoje polityczne wyroki śmierci, czy też ciężkiego pobicia, albo wręcz napady rabunkowe Spuła i jego ludzie wykonywali m.in. w Tłuczani, Wyźrale, Lgocie, Marcyporębie Stanisławiu Górnym i Dolnym, Ryczowie, Półwsi, Paszkówce, Przytkowicach, Zebrzydowicach.

PGrupa Mieczysława Spuły "Felusia" (pierwszy od lewej)ostać Mieczysława Spuły do dziś budzi wiele kontrowersji. Michał Siwiec-Cielebon z Wadowic tak mówi o Spule i jego współtowarzyszach: Głęboko ideowym młodym działaczem MWP [Młodzież Wielkiej Polski] był ostatni dowodzący większą zwartą grupą podziemia na terenie powiatu wadowickiego sierżant Mieczysław Spuła/Spóła (tak, w dwóch wersjach pisowni utrwalone zostało jego nazwisko) „Feluś”. Działalność konspiracyjną rozpoczynał w drużynie dywersyjnej Narodowej Organizacji Wojskowej – Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Wraz z nim działali w MWP i NOW m.in. Fryderyk Filek „Puch”, Marian Zeman „Proch”, „Wilk” i Jan Batko „Ryś”. Nazwiska znane w Wadowicach. W imieniu Polski Podziemnej wykonywali m.in. wyroki śmierci na zdrajcach. Młodzi, głęboko ideowi chłopcy, kochający Polskę i pragnący normalnie żyć, zamiast nagród za swoją przeszłość inwigilowani i prześladowani przez wiele kolejnych lat.

Natomiast Stanisław Wałach tak określa M. Spułę: Grasował tam [w okolicach Wadowic] na czele kilkunastoosobowej watahy Mieczysław Spuła „Feluś”, jeden z najbezwzględniejszych wrogów władzy ludowej w województwie, jakich udało mi się spotkać. On i jego ludzie byli kiedyś członkami dużego kontrrewolucyjnego oddziału zorganizowanego przez Mieczysława Wądolnego – „Mściciela”. …..Rozwydrzenie i okrucieństwo Spuły przybierały coraz większe rozmiary i trudno było po prostu niekiedy uwierzyć, aby tych wszystkich zbrodni mógł dokonać człowiek dwudziestoparoletni, aby mógł mordować i grabić ludzi, których znał, wśród których wyrósł i wychował się……Im więcej rabował, tym przemożniejszą odczuwał potrzebę demonstrowania, że czyni to dla dobra kraju, że walczy z komunistami.

Urząd Bezpieczeństwa podejmował wiele prób zlikwidowania „Felusia”. W 1948 r. w Lgocie doszło do nieudanej akcji przeciwko niemu. Wydarzenie to, tak opisuje w swojej książce Stanisław Wałach: W miejscowości Lgota w domu Mariana Handzlika 27 maja miały się odbyć uroczystości weselne. Nocą do wsi przybył „Feluś” w towarzystwie „Zenita” [Kazimierz Kudłacik pochodzący ze Skotnik] ….”Feluś” i „Zenit” rozpoczęli swoją wizytę we wsi od rabunków i w ciągu paru godzin włamali się do trzech domów.

Wkrótce potem do Lgoty przybyło dziesięciu żołnierzy i dwóch funkcjonariuszy UB: Tadeusz Kosowski i Edward Borkowicz. O północy spotkali się z jednym z naszych ludzi, po czym omijając domy, w których grasował Spuła, ukryli się w stodole w zagrodzie Handzlika.

Od dawna wiedziano, że Spuła nie omija okazji do skorzystania z poczęstunku weselnego. Tak jak przewidywano, nad ranem skrzypnęła furtka i na podwórze weszli „Feluś” i „Zenit”. Zachowywali się spokojnie. Podeszli pod dom, wywołali gospodarza i usiedli na ławeczce. Po chwili wyniesiono im poczęstunek. Jedli ze spokojem i nawet przez myśl im nie przechodziło, że w odległości zaledwie trzydziestu metrów spoczywa w drżących z emocji rękach dwanaście automatów. Ale strzelać się nie dało, gdyż dom był pełen ludzi. Dlatego dowodzący zasadzką funkcjonariusz PUBP Borkowicz zdecydował się wycofać ze stodoły i zorganizować nową zasadzkę na drodze, którą nocni goście weselni musieli wracać. Żołnierze zalegli w przydrożnych rowach, a niedaleko furtki ustawiono erkaem.

Pół godziny później Spuła z Kudłacikiem znowu znaleźli się naprzeciw wojska, które otworzyło teraz ogień. Wśród bezładnej strzelaniny Spuła z Kudłacikiem błyskawicznie wskoczyli w zarośla i zniknęli z oczu żołnierzom.

Julian Zinkow w przewodniku Wokół Kalwarii Zebrzydowskiej i Lanckorony (Wydawnictwo „Calvarianum”, Kalwaria Zebrzydowska, 2000) podaje, że Spuła, cyt.: działał z ramienia podziemnej organizacji Polskiej Armii w Kraju. W Wysokiej miał wielu zwolenników, u których nieraz kwaterował. W dniu 28 marca 1948 r. oddział jego wziął udział w nabożeństwie wielkanocnym, odbywającym się w kościele w Wysokiej. W pewnym momencie we wsi pokazali się uzbrojeni funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Partyzanci opuścili kościół w chwili, gdy żołnierze zaczęli go otaczać. Obrzucili funkcjonariuszy granatami, a sami uciekli w kierunku cmentarza i schronili się w lesie. Również inne próby ujęcia M. Spuły nie udawał się. Użyto więc podstępu. Zdołano pozyskać do współpracy najbliższego kolegę M. Spuły z lat dzieciństwa, a równocześnie jego podwładnego z oddziału partyzanckiego, o pseudonimie „Kos”. „Kos” spotkał się w Brzeźnicy ze Spułą i innym dowódcą tej grupy partyzanckiej, Kazimierzem Kudłacikiem ps. „Zenit”. Z Brzeźnicy udali się do Półwsi, a stamtąd w kierunku Kalwarii Zebrzydowskiej. Wieczorem z 14 na 15 czerwca 1949 r. (lub dzień później) przeszli przez las i zatrzymali się na nocleg koło Wysokiej, pod wzgórzem Moczurka (437 m). Nad ranem „Kos” zastrzelił obu śpiących kompanów.

Rzeczywisty przebieg tego zdarzenia był następujący. Idąc w stronę Wysokiej „Feluś”, Kazimierz Kudłacik „Zenit” i członek oddziału Kazimierz Kubarek „Muzykant” z Bachowic (zwerbowany do współpracy z bezpieką w maju 1949 r.) zatrzymali się w lesie między Lgotą a Wysoką, gdzie planowali przenocować z 15 na 16 czerwca 1949 r. Gdy Spuła i Kudłacik usnęli, Kubarek ich zastrzelił.

Michał Siwiec-Cielebon z Wadowic dodaje, że sprawcą śmierci tych wybitnych żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego – a także kilku innych osób – był agent UB/SB, w kilka lat później „tajnie” odznaczony przez Radę Państwa PRL za swe morderstwa złotym Krzyżem Zasługi.

Po przewiezieniu ciał „Felusia” i „Zenita” (ich zgon stwierdził nieżyjący już wadowicki lekarz – Zygmunt Wisznowicer) do Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Wadowicach, za zamkniętym murem urzędu przebierano zwłoki w celu wykonania fotografii, także tych w „pozycji bojowej”, rozlepianych później w formie propagandowych plakatów, na murach i słupach ogłoszeniowych Wadowic przez pracowników operacyjnych UBP. Likwidacja „Felusia” położyła kres działania zbrojnego podziemia w okolicach Lgoty.

Fot. ze zbiorów IPN opublikowana w: D. Golik, Zbrojne podziemie niepodległościowe w Brzeźnicy i okolicach 1944-1948, [w:] W. Jarguz (red.), II wojna światowa w gminie Brzeźnica i okolicy, Gminna Biblioteka Publiczna w Brzeźnicy, Kraków – Brzeźnica 2018
  • 5
  • Odpowiedz
18+

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.