Wpis z mikrobloga

#90dnizchodakowska
#wyzwaniebebetter

FINAŁ

Ah, nadszedł w końcu ten dzień. Nie spodziewałam się, że to minie tak szybko. Nie czuję się zbytnio gotowa na myśl, że już koniec...


Okej, to tak...
Wyzwanie zaczęło się siódmego stycznia bieżącego roku. Polegało ono na wykonywaniu określonych programów Ewy Chodakowskiej, które były wcześniej zaplanowane sześć dni w tygodniu przez 90 dni. W większości udało mi się zachować norme i wykonać 6/6. Zdążyło się parę wyjątków, jednak nie zawsze można wszystko zaplanować.
Na początku wyzwania jak to każdy kto podejmuje przełomową decyzję w życiu miałam bardzo dużo motywacji i energii, lecz jak to bywa po drodze zdążyło się zgubić nie raz ten zapał do walki. Było kilka momentów, gdzie naprawdę było słabo. Były kryzysy. Zdarzało się, że coś w życiu nie wychodziło i energia momentalnie wyparowywała. W takich momentach było najciężej by zacząć. Często w takich sytuacjach w trakcie ćwiczeń specjalnie przywowywałam jak najwięcej złych wspomnień, rzeczy związanych z daną sytuacją. Naprzyklad ktoś wyprowadził mnie porządnie z równowagi to analizowałam całą tę sytuację do takiego stopnia, że dostawałam furii. Podczas takich przemyśleń ćwiczenia były wyjątkowo intensywne. Zazwyczaj już po połowie nerwy zaczęły puszczać, zaś na koniec cała negatywna energia ulatywała i ciężki dzień odpływał w dal. Naprawdę fajne uczucie, polecam. Zostawianie wszystkich złych emocji na macie naprawdę jest świetne.
Bez bicia przyznam, że treningi jednak nie zawsze wyglądały tak kolorowo. Zdarzyło się parę dni, gdzie po prostu ćwiczyłam, bo ćwiczyłam, ale ćwiczenia były wykonywane po prostu słabo, aby je zaliczyć (lepsze jednak to niż leżenie na kanapie). Nie dawały one za dużo efektów, jednak ich nie pominięcie pozwalało zachować ciągłość w nich.

Co się zmieniło?
Z pewnością moje podejście do wielu spraw. Stałam się bardziej pewna siebie, otwarta i polubiłam się sama z sobą. Co prawda zostaje jeszcze wiele do życzenia, ale postęp z przeciągu tych 90 dni jest niesamowity. Przed wyzwaniem jescze w grudniu byłam aspołecznym kłebkiem nerwów, bojącym się jakiej kolwiek reakcji z ludźmi, pełnym wewnętrznych konfliktów, fobii i stale uciekającym przed takimi rzeczami. Aktualnie diametralnie się to zmieniło. Zaczęłam bardziej kontrolować mój umysł. Nauczyłam się kontrolować bardziej swoje huśtawki nastroju. Choda miała rację mówiąc, że dzięki regularnym ćwiczeniom odzyska się nie tylko kontrolę nad własnym ciałem, ale i również nad swoim umysłem i życiem. Coraz częściej spotykam się z ludźmi, zaczynam z nimi tworzyć różne relacje.

Zmieniła się też sylwetka co widać na zdjęciach. Może nie wygląda to na jakoś mega dużo, ale jestem z siebie bardzo zadowolona i myślę, że jak na taki okres czasu i ogólnie początek mojej przygody z codzienną aktywnością po długiej przerwie jest całkiem nieźle.

Najbardziej mnie cieszy znaczna poprawa kondycji. Rzeczy, które kiedyś sprawiały mi sporą trudność teraz są dla mnie niczym rozgrzewka. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ to najlepiej obrazuje postęp. Dlatego też w najbliższych dniach startuje z nowym wyzwaniem o którym mowa będzie dziś wieczorem. Jeśli ktoś będzie się chciał przyłączyć to bardzo zapraszam, w grupie raźniej!

Także podsumowując czuje się znacznie lepiej. Mam więcej energii, więcej chęci, więcej radości.

Od kilku dni zastanawiałam się czy wstawić zdjęcia czy może nie... Przeglądając wykop widziałam sporo krzywdzacych komentarzy na temat troszkę większej figury... Ostatecznie podjęłam jednak decyzję by to zrobić. Przyjmę na siebie kady hejt. Właściwie doszłam do wniosku, że to dla mnie nic nie znaczy. To mi ma się podobać zmiana, innym nie musi. Twarz na zdjęciach zasłoniłam ze względu na to, żeby któryś ze znajomych nie poznał mojego konta i by zostać przynajmniej minimalnie anonimową.

Dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia!

#wyzwanie
#gownowpis

Asia24164 - #90dnizchodakowska 
#wyzwaniebebetter 

FINAŁ 

Ah, nadszedł w końcu ten ...

źródło: comment_3BIXnDiplruz1boM3cQlxmNrTYG4l2fg.jpg

Pobierz
  • 96