Wpis z mikrobloga

Moje story z dzisiejszego poranka. Siedzę przed kompem i zbijam bąki. Nagle dzwonek do drzwi. Żony nie ma bo na spacerze z dzieckiem. Może zapomniała kluczy, myślę. Idę do drzwi. Mam nawyki godne uciekinierów SS skrywających się w Argentynie więc ukradkiem patrzę przez judasza z kim mam do czynienia. A tam sąsiad z 6stego. Zwykły koleś, przeciętny typ w #!$%@?, z twarzy podobny zupełnie do nikogo. Otwieram więc.
Wylewa się na mnie bełkot tak #!$%@? że nie jestem w stanie rozróżnić żadnego słowa. Marszczę brwi i staram się coś zrozumieć, ale koleś #!$%@? w innym dialekcie, dopiero po chwili zauważam że jest ubzdryngolony opór. Podnoszę rękę i zaczynam powoli mówić:
- Spokojnie, jeszcze raz bo nie rozumiem.
Koleś zaczął na mnie patrzeć wilkiem i umilkł. Przez chwilę myślałem że koleś się na mnie rzuci albo #!$%@? wie co. Ale zbierał siły by lepiej i jakkolwiek zrozumiale wyartykułować swoje myśli. Zassał ślinę, odchrząknął i ledwie zrozumiałym, ale jednak, narzeczu polskim prawi mi do ucha:
- Jon Snow zabija Daenerys, a Bran zostaje królem Westeros.

Z początku nie zrozumiałem, ale potem do mnie dotarło. Pożegnałem się, uśmiechnąłem pod nosem i wróciłem do komputera podzielić się tym z wami na Mirko ( ͡° ͜ʖ ͡°).

#heheszki #przygodadnia #truestory #coolstory
  • 37