Wpis z mikrobloga

Finał [TEJ](https://www.wykop.pl/wpis/41435925/#!$%@?-ale-akcja-xd-wyszedlem-na-chwile-na-balkon-s/) akcji.

Wołam zainteresowanych - wybaczcie że wołam tylko z mojego komentarza do wołania, ale nie chcę dostać bana za podwójne wołanie z listy @BajerOp którego wołam w tym momencie osobiście - nie spodziewałem się aż takiego "rozgłosu" plus niestety dowiedziałem się że #mirkolisty nie działą, więc musze to robić wszystko ręcznie () ()

Więc tak.

Ślusarz przyjechał ok. 21:30. Obejrzał drzwi, poleciał po resztę sprzętu. Stwierdził, iż drzwi są zamknięte prawdopodobnie na górny zamek lub na wszystkie i futryna jest źle zamontowana, bo "szarpanie" drzwiami daje taki efekt, jak by zamknięta była tylko góra. Rozwiercił zamek górny. Drzwi ani drgną. Zabrał się za dolny. Pokonany, przy użyciu mojego klucza (wkładając go do wkładki i próbując otworzyć, jak by był właściwy) spowodował, iż bolce wypadły, ale ale... Zamek się obraca, ale nie otwiera - szybka diagnoza, klucz jest od wewnątrz w środku. W tym momencie musiał użyć flexa, aby wyciąć kawałek "osłony" (nie wiem, jak się to fachowo nazywa), aby dostać się do wkładki i ją wyłamać. Po jakimś czasie się udało, już triumf, ale ale... Drzwi zamknięte jeszcze na dolny, jednoryglowy, wewnętrzny zamek... Tutaj znów flex i wiertarka.

W końcu, zamki się poddały i otworzyliśmy drzwi - które (żeby było śmieszniej) były zastawione takim stoliczkiem.

Wszedłem do mieszkania, patrzę, na podłodze (ok. 0.5 metra) od drzwi od pokoju w którym jest zatrzaśnięta sąsiadka, leży klamka - ta część z bolcem. Włożyłem do drzwi i otworzyłem je.
Pierwsze co to poczułem smród moczu - tak że na pewno siedziała tam od niedzieli i "dawała sobie radę" gdzieś na boku.

Następnie szybki "wywiad", jak się czuje, czy coś potrzebuje, etc. Wszystko wyglądało ok.

Zaczynam temat, że przecież ona musiała za synem zamknąć, no bo nie dość, że klucz w dolnym zamku, nie dość że rygiel wewnętrzny zamknięty, to jeszcze drzwi zastawione półką.
"No możliwe, ja nie pamiętam"
Sąsiadka mówiła, że chciała wyjść w niedzielę wieczorem z pokoju i wtedy wypadła klamka.
Po chwili rozmowy dowiedziałem się od niej i od ślusarza, że ten był w ten sam dzień rano pod tymi drzwiami, wezwany przez dozorczynię która skomunikowała się z sąsiadką z dołu. Sąsiadka twierdzi, że tamta obiecała że "wszystko załatwi", prawdopodobnie jednak się nie dogadały, dozorczyni została skasowana 20 zł za przyjazd ślusarza i prawdopodobnie przestraszyła się tego, co będzie jak każe ślusarzowi otwierać drzwi (głównie finansowo), więc zapłaciła 20 zł i dała sobie spokój.
Zapytałem też, czemu wcześniej nie wołała ratunku. Stwierdziła, że krzyczała i waliła czymś (nie pamięta czym) o zmienię i ścinany - tutaj muszę się nie zgodzić z jej wersją i uznać jako brednie, bo od poniedziałku po ok. 14 zawsze byłem (z krótkimi przerwami) w domu, pomijając fakt, że w poniedziałek właśnie wieczorem byłem ok. godzinki na balkonie, siedząc i oglądając serial, więc było mnie widać i słychać - ja nic nie słyszałem, a wiem, że ta sąsiadka potrafi się wydzierać, bo nie raz głośno krzyczy - nie wiem czy "na siebie" czy do kogoś, ale gości u niej nie widziałem ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Generalnie sąsiadka uwolniona, ślusarz wstawił jeden zamek żeby miała jak zamykać mieszkanie, skasował 200 zł i pojechał.

Teraz kilka faktów/spostrzeżeń/komentarzy:
1. Pomysł z przejściem przez balkon, na którym były otwarte drzwi - niegłupie, ALE:
a) Balkon z którego można przejść jest od strony innej klatki, a osoba która tam mieszka była nieobecna, miała wyciszony domofon lub to że ktoś dzwoni w dupie - byłem, dzwoniłem, zero odzewu,
b) bez asekuracji bym tamtędy nie przeszedł bo to **#!$%@? CZWARTE PIĘTRO - chcecie ryzykować życiem, śmiało, mnie ono miłe :)
2. Pomysł aby sąsiadka wybiła szybę w drzwiach od pokoju/wyważyła drzwi - nierealne, kobieta ma może 160 cm wzrostu, zgarbiona, problemy z poruszaniem się i mową, nie mówiąc o jakiejkolwiek sile.
3. Pomysł z podmianą klamki na moją/włożeniem łyżeczki/etc. - podałem jej moją klamkę (wykręconą z drzwi z pokoju), stwierdziła że ta nie pasuje, nie sprawdzałem później czy to fakt czy to ona nie ogarnęła (bo i po co to sprawdzać po rozwaleniu zamków). Łyżeczką chyba też próbowała i mówiła że nie ma siły, ale tego nie wiem, mogła bredzić.
4. Pomysł z rozwiercaniem samemu - niegłupie
ALE:
a) Nie mam wiertarki - nigdy w życiu by mi się nie przydała nie licząc momentu wprowadzenia się do mieszkania,
b) Pana Władzia na 99% nie było i nie ma w mieszkaniu - drzwi balkonowe i okna pozamykane, a on
zawsze** jak jest w domu (nawet zimą xD) ma coś otwartego/uchylonego; pewno pojechał na rybki, rencista w końcu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
c) nie znam się na tym,
d) ślusarz (o bardzo dobrej opinii) otwierał to wszystko profesjonalnym sprzętem ok. 30 minut, wiedząc co i gdzie nawiercić i przeciąć aby nie uszkodzić drzwi, więc wyobrażam sobie jak by to wyglądało w wykonaniu amatora co w życiu z cztery razy zamek przewiercał
e) wyobraźcie sobie, że gdybym to rozwiercił to sąsiadka nagle miała by jakieś pretensje, policja, sprawa w Sądzie i weź za to płać - skąd wiesz, czy czasem starszemu, schorowanemu człowiekowi coś "nie odbije"?.. Nie powie, że chcecie się włamać, że oni nic nie chcieli, że zniszczyliście mienie?..

Więc chyba tyle.
Pomimo wszystko czuję #dobryczlowiek ()

Jak jakieś pytanie to śmiało, postaram się odpowiedzieć na każde.

Więcej zdjęć w komentarzach.

##!$%@? #oswiadczenie #opdelivers #dom #patologiazmiasta #truestory w sumie też #coolstory
Gandezz - Finał TEJ akcji.

Wołam zainteresowanych - wybaczcie że wołam tylko z moj...

źródło: comment_TZAZHHBDhUzuz4yBGXEjHPQB3PCJB9Il.jpg

Pobierz
  • 112
  • Odpowiedz
@Gandezz: zastawione drzwi +

"No możliwe, ja nie pamiętam"

Stwierdziła, że krzyczała i waliła czymś (nie pamięta czym) o zmienię i ścinany

sąsiadka potrafi się wydzierać, bo nie raz głośno krzyczy - nie wiem czy "na siebie" czy do kogoś, ale gości u niej nie widziałem


Równa się schizofrenia.
  • Odpowiedz