Wpis z mikrobloga


Dziel i rządź (łac. divide et impera) - zasada wzniecania wewnętrznych konfliktów wśród innych (np. pomiędzy społecznościami na podbitych terenach), aby nimi rządzić. Jako pierwsi stosowali ją starożytni Rzymianie na Półwyspie Apenińskim (...) źródło

Tą oto krótką definicję chciałbym rozpocząć ten bardzo długi wpis na temat staczania się Polski w otchłań nieliberalnej demokracji (tak ją należy powoli nazywać), ponieważ jest to złota maksyma, która przyświeca dziś Jarosławowi Kaczyńskiemu w budowaniu nowej Rzeczpospolitej. Wpis ten w całości zainspirowany będzie słowami prof. dr. hab. Marcina Matczaka, doktora habilitowanego nauk prawnych, specjalisty w zakresie teorii prawa, profesora uczelni na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Zanim jednak przejdę do tego, co Pan profesor powiedział, krótko o demokracji, w takim telegraficznym skrócie (jak będzie życzenie, postaram się w osobnym wpisie rozwinąć temat).

Demokracja w której funkcjonujemy to tak zwany trójpodział władzy.

W zdrowym państwie funkcjonują trzy organy władzy, które są od siebie i powinny pozostać kompletnie niezależne. Żaden z nich nie może mieć wpływu na drugi, ponieważ, jak twierdził Monteskiusz od którego się to wszystko wywodzi:

Kiedy w jednej i tej samej osobie lub w jednym i tym samym ciele władza prawodawcza zespolona jest z wykonawczą, nie ma wolności, ponieważ można się lękać, aby ten sam monarcha albo ten sam senat nie stanowił tyrańskich praw, które będzie tyrańsko wykonywał. Nie ma również wolności, jeśli władza sądowa nie jest oddzielona od władzy prawodawczej i wykonawczej. Gdyby była połączona z władzą prawodawczą, władza nad życiem i wolnością obywateli byłaby dowolną, sędzia bowiem byłby prawodawcą. Gdyby była połączona z władzą wykonawczą, sędzia mógłby mieć siłę ciemiężyciela


Tu więcej

Innymi słowy. Każdy organ władzy: ustawodawczy, wykonawczy jak i sądowniczy musi być od siebie wzajemnie niezależny, niezawisły, mają się wzajemnie hamować, oceniać i nadzorować. Gdy któryś z elementów tej układanki zaczyna być w jakiś sposób spolegliwy wobec drugiego, możemy mówić już o naruszeniu zasad funkcjonowania tego trójpodziału władzy.

Także do rzeczy: mamy władzę ustawodawczą czyli parlament złożony z dwóch izb - niższej i wyższej - sejm i senat. Mamy władzę wykonawczą czyli prezydenta oraz rząd, mamy w końcu władzę sądowniczą.

Aby stanowić w Polsce prawo, system jest prosty jak drut:
Władza ustawodawcza jest podzielona na dwie izby, tak, aby izba wyższa mogła hamować rozpęd (np. Szkodliwe prawo, pisane na kolanie, dyskryminujące mniejszości, prześladujące grupy społeczne itd.) izby niższej. Dalej jest władza wykonawcza, tj. w tym wypadku prezydent, który po to ma prawo weta, aby z niego korzystać gdy ciało ustawodawcze da ciała i próbuje przeforsować niedemokratyczne zmiany. Ma prawo przeprowadzić konsultacje przed podjęciem decyzji o wecie lub podpisaniu ustawy, zarówno ze społeczeństwem, z ekspertami, ma też prawo zapytać Trybunał Konstytucyjny o to czy ustawa jest zgodna czy nie jest zgodna z konstytucją.

Z kolei prezydent (władza wykonawcza) desygnuje premiera (władzę wykonawczą), a cały rząd (władza wykonawcza) odpowiada przed parlamentem (władza ustawodawcza), z kolei sędziowie powoływani są na zasadach określonych w ustawach itd. itd., które ustalają wspólnie ustawodawcza i wykonawcza itd.

No i mamy wreszcie władzę sądowniczą, która jak napisałem wyżej, w głównej mierze (moim zdaniem), przynajmniej na poziomie legislacyjnym, powinna niezawiśle oceniać ustawy pod kątem zgodności z konstytucją.

Czyli tak: grupa posłów proponuje ustawę (może też prezydent, mogą też obywatele). Ustawa powinna być poddana debacie, następnie przegłosowana w Sejmie, skąd trafia do Senatu, który może nanieść poprawki lub nie, tam też jest głosowana. Zakładając, że nie wróci do Sejmu, trafia ona do prezydenta, który ją podpisuje lub też nie. Tyle teorii.

Powstaje jednak pewien problem, gdy ustawa, która weszła w życie, jest niezgodna z konstytucją. Z jednej strony sędziowie powinni orzekać zgodnie z jej brzmieniem, z drugiej zaś, muszą orzekać zgodnie z obowiązującymi przepisami. A nie ma dla sędziego nic gorszego, niż być oskarżonym o orzekanie niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Przykładowo mogłaby bez większego problemu być dziś przepchnięta przez Sejm ustawa, która zakazywałaby oddychania. W obecnej sytuacji w której debata w Sejmie to fikcja, a prezydent podpisuje praktycznie wszystko, bardzo możliwe, że opozycja nie zdążyłaby się zorientować a ludzie mogliby być skazywani za oddychanie, mimo, że ustawa byłaby jawnie sprzeczna z konstytucją.

Oprócz tych trzech władz, istnieją jeszcze dwie kolejne: jest to społeczeństwo i media. Społeczeństwo obywatelskie wybiera zarówno władzę wykonawczą (prezydenta) jak i władzę ustawodawczą (parlament - tj sejm i senat). Dlatego tak ważne jest, aby społeczeństwo było wyedukowane w kwestiach zasad demokratycznego państwa prawa, aby świadomie podejmowało decyzje kogo wpuszcza do władzy zarówno ustawodawczej jak i wykonawczej! W społeczeństwie obywatelskim istnieją organizacje, które też patrzą władzy na ręce, oceniają, sądzą się (pozdro @Watchdog_Polska). Służą one obywatelom.

Jeżeli chodzi o media jest to tzw. piąta władza. Władza, która powinna patrzeć na ręce wszystkim trzem pierwszym władzom, informować czwartą władzę tj społeczeństwo co się dzieje w kraju. Może też ostrzegać społeczeństwo, gdy wśród niego samego znajdzie się jakiś kret, który będzie podburzać. Może ostrzegać o trollach, manipulacjach. Przykładem dobrego działania mediów (bo w sumie tym są), są kanały popularnonaukowe na youtube, ale nie będę tutaj ich wkręcać, bo nie zajmują się one bezpośrednio polityką, ale np. opisują mechaniki manipulacyjne itp. Nie będę też tu oceniać tego, które media działają właściwie a które są „niezależne” na swój sposób, to pozostawiam Wam.

Myślę, że tak nakreślony schemat, pozwoli Ci zrozumieć jakie zagrożenia niesie ze sobą np. to gdy władza wykonawcza w postaci prezydenta jest spolegliwa władzy ustawodawczej, co się stanie gdy władza sądownicza jest spolegliwa wobec ustawodawczej (z różnych pobudek, np.ze strachu przed utratą dochodu, więzieniem). W końcu co się stanie, gdy piąta władza (media) jest w rękach władzy wykonawczej (jest zależna, pod wpływem np. finansowym z reklam lub gdy właścicielem jest biznesmen, który w zamian za święty spokój, chętnie będzie mówić o rządzie albo dobrze albo wcale) i nie informuje suwerena o tym co tak naprawdę dzieje się w państwie. Dlatego tak ważne jest, aby wszystkie te pięć władz było od siebie niezależnych i każda sobie wzajemnie patrzyła na ręce i była samodzielna, bez wpływów jakichkolwiek

################################

A teraz zostawiam miejsce dla Pana profesora dr. hab. Mateusza Matczaka. Poniżej fragment "debaty" z uzupełnieniem o źródła i moje dopiski
pełna debata pt. SĄDY OSACZONE, CZY KONIEC ICH NIEZALEŻNOŚCI? Opublikowana 18.12.2017 r. na kanale Centrum Edukacji Społecznej, polecam całość, około 1:45h, fragment z 00:08:00
I jeszcze jedno. Część źródeł jest świeższa od filmu, ponieważ nie udało mi się znaleźć nic wcześniejszego, ale możliwe, że dlatego, że Pan mówi o czymś, o czym media dopiero później napisały.

################################

(...) Wydaje mi się, że sądy są osaczone i to, że są osaczone, to wystarczy, bo to jest sytuacja bardzo, bardzo poważna. Chciałbym chwilę się nad tym skupić co to znaczy, że one są osaczone. Nie wiem czy Państwo byli ostatnio w kinie na filmie “Botoks”, który przedstawia środowisko lekarskie. To jest film, który prezentuje w dużej mierze środowisko lekarskie, firm farmaceutycznych jako środowiska przestępcze można powiedzieć, ludzi którzy czatują, którzy są nieuczciwi, którzy mają w głowie na pewno nie to, żeby pacjenta wyleczyć, są bardzo chciwi, to jest pewnego rodzaju obraz popkulturowy, który co do tego nie możemy sobie odpowiedzieć czy jest prawdziwy czy nie jest. Natomiast efekt tego filmu jest druzgocący dla środowiska lekarskiego, możemy sobie wyobrazić, żebyśmy mieli 7 takich filmów i kampanię bilbordową, która by pokazywała przypadki błędów lekarskich w całej Polsce, to nasza świadomość zostałaby skażona wizją lekarza, który nie leczy tylko zabija. Dla mnie to jest oczywiste. Kiedy za poprzednich rządów PiS transplantolodzy zostali w jakimś sensie zaatakowani. Efekt był następujący: ludzie pomyśleli: nie, nie ma sensu z nimi współpracować, spadła ilość transplantacji, które są jednym z kluczowych elementów związanych z leczeniem bardzo poważnych chorób źródło

Zmierzam do tego (...), że większość ludzi czerpie wiedzę na temat tego jak działa wymiar sprawiedliwości z mediów. W Polsce dokonała się absolutnie bezprecedensowa nagonka na sędziów. Bezprecedensowa. Myśmy spotykali się ze specjalnym wysłannikiem ONZ, do tej, który badał u nas tę sprawę, który sam kiedyś pracował w organizacji pozarządowej w Peru za rządów Alberto Fujimori i on mówi, że on zna dokładnie tę sytuację, w których sędziów przedstawia się jako wrogów ludu, tak jak lekarzy przedstawia się jako wrogów ludu. Nie ma innego wyjścia, jak po tak szeroko zakrojonej kampanii nienawiści, jak to, że ludzie nienawidzili sędziów, sądów. To jest największy grzech tego co się zdarzyło, że ludzie, którzy starają się uczciwie wykonywać swoją pracę, zostali zniesławieni, zostali jako grupa zawodowa ukazani jako niemal przestępcy, już nikt nie myśli o tym, że sędziowie wymierzają sprawiedliwość, wszyscy myślą o tym, że sądziowie kradnie kiełbasę i wiertarki. Taka jest siła reklamy, taka jest siła ataku, ataku politycznego.

I teraz ten spadek zaufania, który z tego wynika jest straszny, dlatego, że, ja na przykład mam kolegów sędziów, że poziom agresji na sali sądowej wzrósł (dowód anegdotyczny - dop. papaj), dzisiaj rozmawiałem z kolegą, który jest sędzią w Sądzie Administracyjnym, który mówi, że rozmawia z sędziami, którzy wiele lat sądzą, nigdy nie było takiej sytuacji, żeby ludzie rzucali obelgi w kierunku sędziów, którzy orzekają w ich sprawie, że oni wiedzieli, że tak będzie, żę to jest skorumpowane towrzystwo itd. Itd. źródło 1 ale też źródło 2 str. 71-74

To sytuacja, która jest przerażająca, to jest sytuacja z której my bardzo długo nie wyjdziemy. Już to osaczenie, ta komunikacja jest wystarczająca, żeby się zastanowić nad tym o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. A chodzi w tym o to, żeby przeprowadzić pewien projekt polityczny, poprzedzony dehumanizacją, żeby pokazać, że nie są pewnym sensie ludzie, że to są złodzieje, postkomuniści, członkowie kasty. To są te komunikaty, które teraz mamy. źródło

I teraz to wszystko wiemy, ale co to oznacza dla nas. Nie chciałbym, żeby to było takie pesymistyczne. Pewną odpowiedzią na to z naszej strony, jako ludzi zatroskanych o dobro kraju jest to, żeby pokazać, że jest inaczej. I teraz niestety jest pewna asymetria propagandowa, bo rząd ma wielkie media, którymi może ten swój jad sączyć, natomiast sędziowie nie mają wielkich pieniędzy, żeby zrobić kampanię bilbordową, która pokaże, że są normalnymi ludźmi. (...)

W momencie gdy tych 40% sędziów zostanie wyrzuconych z Sądu Najwyższego, ktoś powinien zrobić kampanię, sfotografować tych ludzi, pokazać jaką wartość tracimy, pokazać, że to nie są anonimowi ludzie. Pokazać, że to są jacyś wartościowi ludzi, pokazać jakie ważne orzeczenia wydali, co ważnego w swoim życiu zrobili i, że tych ludzi minister Ziobro wyrzuca, razem z prezydentem, z Sądu Najwyższego, że tracimy pewną wartość źródło. Dopóki oni będą anonimowi, dopóki będą objęci tą narracją, którą proponuje rząd, to nikt nie poczuje straty i to jest pierwsza rzecz, którą chciałem powiedzieć, że my jakby musimy się temu osaczeniu przeciwstawić, pokazać, że to są wartościowi ludzie, musimy pokazać, że ludzie którzy u nas są sędziami, później są traktowani jako najlepsi fachowcy w Europie. Sędzia Safjan po naszym Trybunale Konstytucyjnym, w Trybunale Sprawiedliwości UE, Pan Sędzia Garlicki, po naszym Trybunale Konstytucyjnym w Europejskim Trybunale Praw Człowieka (tu informacja: z polskim wymiarem sprawiedliwości pożegnał się za rządów SLD w 2001 r. - dop. papaj) a my wyrzucamy takich ludzi. Musimy tę abstrakcję jaką jest sądownictwo sprawdzić na poziom zwyczajnych, indywidualnych ludzi, żeby wszyscy mogli zobaczyć jakie zło jest wyczyniane przez tę ustawę, ustawy.

I druga kwestia, ja bym chciał pokazać, że to osaczenie, pani Sędzia Irena Kamińska (bierze udział w debacie z której pochodzi ta wypowiedź - dop. papaj), że jest 10.000 sędziów, że nie wszyscy dadzą się zbałamucić tym i to jest prawda. Wiemy o tym, że naprawdę bardzo trudno jest znaleźć kandydatów na nowych prezesów sądów, bo sędziowie odmawiają źródło - nie jestem pewien czy chodziło o to). Natomiast proszę pamiętać, że do tego, żeby kierować sądownictwem nie trzeba zbałamucić wszystkich. Wystarczy pewna część tylko i właściwe sterowanie doborem spraw i to już wystarczy.

Natomiast ta sytuacja w której, z którą będziemy mieli teraz do czynienia, to jest sytuacja dla tego tak niebezpieczna, bo wytworzy się w tym sądownictwie coś, co nazywamy efektem mrożącym.

Efekt mrożący to jest taki efekt psychologiczny, który na przykład jest widoczny obecnie w spółkach skarbu państwa. Mówimy o tym, że nasza gospodarka funkcjonuje właściwie, ale na pewno państwo słyszeli, że inwestycji jest bardzo mało. Dlaczego? Dlatego, że ludzie którzy są w spółkach skarbu państwa, którzy zostali tam umieszczeni w zarządach, boją się podjąć decyzje, bo jak nie podejmie żadnej decyzji, to ani CBA ani prokurator się do niego nie przyczepi. Natomiast jak ją podejmie, to zawsze będzie mógł czymś ryzykować źródło.

I teraz pytanie jest takie. Czy on jest tam od tego, żeby nie podejmować decyzji. No nie, on jest od tego, żeby te decyzje podejmować, to są ważne obszary życia społecznego, ale efekt pewnego rodzaju atmosfery jest taki, że on tych decyzji nie podejmuje.

Jeżeli lekarz na przykład poddany efektowi mrożącemu, a tak się może zdarzyć, jeżeli ktoś mu codziennie mówi “słuchaj, jeśli popełnisz błąd lekarski, będę Cię ścigał przez 11 lat, aż Cię dorwę i Cię skażę” przykład 1 przykład 2, to czy on podejmie ryzykowną operację, która ma ratować nasze życie? Na pewno nie, bo nie będzie tego ryzykował, zawsze pójdzie bezpieczną stroną, zawsze skupi się, to jest udowodnione w USA, gdzie jest jak wiemy, jest to tak zwany społeczeństwo litygacyjne (Litygacja (łac.), spór sądowy, proces), gdzie za właściwie najmniejszy błąd można naprawde zapłacić grube pieniądze, lekarze się bardziej koncentrują na zabezpieczaniu, żeby nie ponieść odpowiedzialności niż na leczeniu tak naprawdę. Bardziej są skoncentrowani na robocie papierkowej, żeby pacjent podpisał takie mnóstwo dokumentów, żeby potem o nic nie mógł pozwać źródło. Nie po to są lekarze.

O dziennikarzach powiem. Był taki czas kiedy byłem zapraszany do radia publicznego jeszcze i miałem taką ciekawą rozmowę z bardzo dobrym, bardzo uczciwym dziennikarzem, gdzieś tak na koniec tego zapraszania, kiedy on mówi “wie pan, nam nikt nie mówi kogo my mamy zapraszać, a kogo nie. My po prostu wiemy sami wiemy, my sami wiemy, my po prostu realizujemy to w taki sposób, żeby… wyobrażamy sobie co by się podobało komuś, kto ma na nas wpływ i działamy w taki sposób, żeby im się to podobało”. Niektórzy mówią, że ta kara dla TVN, jak państwo słyszeli, że to jest efekt takiego efektu (mrożącego), (...) to myśleli sobie, że to podobałoby się politykom, żeby media prywatne ukarać i dlatego wyszliśmy z takim działaniem.

I teraz jeżeli chodzi o sędziów, to efekt mrożący, będzie, może polega na tym, że oni wiedzą, że są osaczeni. Mają sytuację w której ludzie tacy minister sprawiedliwości albo wiceminister sprawiedliwości potrafią krzyczeć na sędziego, który wydaje wyrok i grozić mu postępowaniem dyscyplinarnym, co jest absolutnie nieakceptowalne źródło. Sytuacja w której sędzia ma odpowiadać dyscyplinarnie za to, że stosuje konstytucję, mimo, że w konstytucji jest to zapisane, powoduje, że stajemy się republiką bananową. Co więcej jest cała masa ludzi, którzy to popierają i potem sami krzyczą na tych sędziów.

Efekt mrożący w przypadku sędziów będzie polegał na tym, niekoniecznie musi polegać, że ktoś będzie do nich dzwonił i mówił jak mają rozstrzygnąć sprawę. Będzie jeszcze gorszy, dlatego, że oni sami właśnie tak jak ci dziennikarze, będą wiedzieli jak te sprawy mają rozstrzygać. To znaczy, będą zastanawiali się jakie są wartości, które przyświecają politykom i będą starali się je realizować w praktyce. Czyli na przykład jeżeli będą mieli sprawę dotyczącą, nie wiem… zniesławienia albo sprawę dotyczą powstrzymania … nie wiem… jakiegoś spektaklu, będą przejmować wartości, które są komunikowane im politycznie.

Kiedyś pan prezes Kaczyński mówił, 10 lat temu, że sędziowie sądu najwyższego, rozpatrując sprawy reprywatyzacyjne, powinni brać pod uwagę nie prawo a interes narodu polskiego.

I to są takie rzeczy, które oni będą pod uwagę, które już z prawem nie mają nic wspólnego, więc konkludując tę wypowiedź moją, chcę pokazać jedną rzecz. Osaczenie to już jest przejęcie. To nie musi być tak, że każdy sędzia musi być na telefon, że każdy sędzia musi być właśnie spolegliwy, to na co się zgadzamy, to znaczy w pewnym sensie się zgadzamy, ten atak, który na sędziów został przepuszczony, to zdehumanizowanie tych ludzi, pokazanie, że oni są przestępcami tak naprawdę i jednocześnie wprowadzanie tych wszystkich narzędzi, w szczególności tego o odpowiedzialności dyscyplinarnej, powoduje, że ten sędzia trzy razy się zastanowi czy może wy
  • 48
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 166
@papaj_21_37: przeczytane. Myślę, że bardzo potrzebny post, bo znajdujemy się w sytuacji, w której około 50% społeczeństwa nie rozumie z czym się wiąże przedłużenie władzy jedynej właściwej partii w wyborach 12 lipca. Tu nie chodzi o poglądy, trzeba po prostu zatrzymać rozbiórkę demokracji. Chciałbym żeby ten post mógł mieć większy zasięg, również poza wykopem.
@papaj_21_37: Bardzo dobra robota mireczku. Szkoda tylko że przeczyta to garstka ludzi, bo takie artykuły nie mają szansy na przebicie się do mainstreamu.

Przeciętny Polak zupełnie nie rozumiem zasad działania demokratycznego państwa, nawet jeśli coś tam trybi to nie zdaje sobie sprawy z tego jak ważne jest aby Państwo pozostało demokratyczne i że ma to na niego duży wpływ.

Wiele osób patrzy na takie rzeczy bardzo przyziemnie na zasadzie "jestem szarym
Gdyby tylko te systemy były takie święte. Nie bez powodu od lat mówi się, że do sądu idziesz po wyrok, a nie sprawiedliwość.
Środowisko sędziowskie samo na siebie ukręciło bata, chroniąc jednostki które z automatu powinny być wyrzucone, PiS to wykorzystał perfekcyjnie ale jedyne co musiał zrobić, to opisać zaistniałe sytuacje.
Stanowisko sędziego powinno być ukoronowaniem pracy prawnika. Po latach własnej działalności zasiada na państwowej posadzie która wprawdzie nie jest tak dochodowa
@apo: ale mówisz tak bo tak w TVP powiedzieli czy chcesz dyskutować o faktach? Fakty są takie ze PiS zaorał sądownictwo. Nie zreformował, nie poprawił ale podporządkował sobie. Sady stosują prawo, nie są od jego stanowienia. Możemy mieć żal do poprzednich władz ze nie zreformowali ich wcześniej, ze nie poprawiono procedur czy nie ułatwiono postępowań. Ale na pewno nie można legitymować obecnej sytuacji jakimiś wydumanymi problemami z sędziami
@papaj_21_37: W polskiej konstytucji trójpodział władzy nie został należycie zapisany. W głosowaniu parlamentarnym wybieramy de facto zarówno władzę ustawodawczą jak i wykonawczą jednocześnie. Prezydent jest głównie hamulcowym (o ile ma taką intencję) i spełnia funkcję hybrydową: ustawodawczo-wykonawczo-reprezentacjną.

To, że rząd wyłania się spośród partii mającej większość w sejmie jest już połączeniem władzy wykonawczej i ustawodawczej w jedno. Premiera powinno wybierać się osobno w wyborach powszechnych, a najlepiej żeby jego funkcje miał