Aktywne Wpisy
spreparowany +116
Mimo fajnych walk i dobrej rozrywki największy plus Bitej Śmietanki to brak mś#!$%@? i dodanie Filipa, jeszcze z czasów komentatorki lola fajnie się go słuchało, budował fajne emocje #famemma
dzkeson +74
Przecież to gowno jest ustawione XD jury dostaje dyrektywy jak głosować, żeby wygrał ich pupilek po zaliczeniu głosów widzów.
Nie wierzę, że zdecydowana większość krajów jednogłośnie zdecydowała, że akurat Szwajcaria dostanie 12pkt bez dyskusji między sobą. U mnie wśród znajomych każdy miał innego faworyta i jest to normalne, więc taka jednomyslnosc jest po prostu niemożliwa tym bardziej że ta piosenka nie była jakaś wyśmienita, nie była też najgorsza - była średnia.
Podejrzewam,
Nie wierzę, że zdecydowana większość krajów jednogłośnie zdecydowała, że akurat Szwajcaria dostanie 12pkt bez dyskusji między sobą. U mnie wśród znajomych każdy miał innego faworyta i jest to normalne, więc taka jednomyslnosc jest po prostu niemożliwa tym bardziej że ta piosenka nie była jakaś wyśmienita, nie była też najgorsza - była średnia.
Podejrzewam,
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Slippin' Billy - Rewolwerowiec
Gregwood i Billy przemierzali okolicę nasł#!$%@?ąc i wypatrując jakichkolwiek śladów, które mogłyby naprowadzić ich do zagubionych kompanów, albo bandy Henry’ego Dodge’a – a już najlepiej to do jednych i drugich. Po dłuższym czasie milczenie postanowił przerwać Gregwood:
- Wczoraj była kłótnia o niedźwiedzia, czy tam niedźwiedzicę.
- Ach daj spokój. Jakbyśmy nie mieli nic do roboty, tylko spierać się o płeć zwierzaka.
- Ja tam akurat się nie zamierzam z nikim użerać. Swoje wiem - na szczęście potrafię jeszcze ocenić czy to samiec, czy samica.
- Tak? To powiedz mi proszę, bo szczerze mówiąc to nie mam pewności.
- Pewnie. Słuchaj, to po prostu jest…
- Czekaj, czekaj! Widziałeś to?
- Mhm…
W odległości zaledwie kilku metrów przed łowcami głów błysnęło fioletowe światło. Zarówno Billy jak i Gregwood byli w stanie przysiąc, że jeszcze chwilę temu w zasięgu wzroku nie było widać żywej duszy. Teraz jednak, właśnie tam gdzie pojawił się ów błysk, znajdowała się jakaś postać. Jeźdźcy podjechali niepewnie, przygotowani na ewentualne wyciągnięcie broni i rozpoczęcie walki. Postać jednak – jak się okazało kobieta, lecz ubrana co najmniej niecodziennie a wręcz dziwacznie – rozglądała się nieco zagubiona, a gdy poszukiwacze Henry’ego Dodge’a zbliżyli się praktycznie na wyciągnięcie ręki, spojrzała na nich (szczególną uwagę zwracając na dłonie, które spoczywały na rewolwerach) i powiedziała powoli:
- Spokojnie, nie szukam kłopotów. W ogóle to niekoniecznie chciałam się tutaj znaleźć. Gdziekolwiek jesteśmy.
- Kim jesteś?
- Zanim odpowiem na to pytanie, proszę abyście powiedzieli mi jedną rzecz. Błagam, powiedzcie że jesteście jakimiś cosplayerami.
- Czym jesteśmy?
- Niedobrze… Rozumiem, że o Discordzie czy smartfonach też nie słyszeliście?
- Obawiamy się, że nie. – mruknął Billy coraz bardziej zdezorientowany tą sytuacją
- Stało się coś bardzo złego. Prawdopodobnie nie uwierzycie mi, ale zgaduję, że nie mam innego wyjścia niż powiedzieć prawdę… Z pewnością nie wyglądam na tutejszą i nie ma szans, żeby wam wmówić, że jest inaczej.
- Powiedz prawdę. Pracujesz dla Dodge’a, tak?
- Nie wiem o kim mowa. Jestem… Jestem twórcą światów. Potrafię kreować całe krainy, z zamieszkującymi je istotami –
niekoniecznie ludźmi. Najprawdopodobniej znajdujemy się zresztą w takim właśnie tworze – nie powstał on jednak z mojej ręki, gdyż nie tak wygląda moje ostatnie „dziecko”. Mam wiele imion – niektóre nadałam sama sobie, a moim ulubionym jest Lacuna.
- Czyli jesteś… Bogiem? Twórca światów, hę? W takim razie nie powinnaś się nas bać. Ba, mogłabyś nas z łatwością pokonać, czyż nie?
- Nie ja was stworzyłam jak już wspomniałam. Nie powinnam się była w ogóle tutaj znaleźć, ale niestety czasami dzieją się rzeczy nieprzewidywalne. Pochłonięta pracą nad nowym projektem nie zauważyłam, że przelałam w niego zbyt wiele życia. To, co miało pozostać w świecie fikcji, stało się moją nową rzeczywistością. Próbuję wrócić do swojego macierzystego wymiaru, ale trafiam w przeróżne miejsca – tym razem jest to Dziki Zachód.
- Billy…
- Wiem. Ekhem, to bardzo ciekawe co mówisz. Widzisz, brzmi to jednak cokolwiek dziwacznie.
- Dziwacznie… Dziwacznie to się zrobi jak wrócę do swojego świata i będą mnie pytali gdzie zniknęłam. Nieważne. Jak widzicie nie jestem groźna – nie jestem elementem żadnej pułapki, ani nie chcę was zaatakować. Jednakże potrzebuję wyciągnąć pewną rzecz ze swojej kieszeni. Czy mogę was prosić o zezwolenie na wyciągnięcie ów przedmiotu?
- Co to za przedmiot?
- Jeszcze sama nie wiem.
Billy chwycił za rewolwer i wycelował w kobietę.
- Niech będzie, ale zrób to powoli. Zapewniam Cię – jeśli cokolwiek knujesz, ja zdążę wystrzelić przed Tobą.
- Spokojnie, jak już mówiłam nie szukam kłopotów. Powoli sięgam do kieszeni… I proszę! Hmmm…
- Wygląda jak kompas.
- Mhm. Pozwolicie, że coś w nim sprawdzę? – kobieta zaczęła majstrować przy urządzeniu.
- Nie! Odłóż to. Pójdziesz z nami. Może jesteś tylko szalona, ale to nie oznacza, że nie możesz ściągnąć na nas niebezpieczeństwa. Nie zrobimy Ci krzywdy, ale musisz robić to co każemy.
Kobieta spojrzała prosto w oczy najpierw jednemu, potem drugiemu łowcy głów. Obaj poczuli się jeszcze bardziej nieswojo, szczególnie że Lacuna uśmiechnęła się, jednocześnie wciąż grzebiąc przy kompasie… jeśli to w ogóle był kompas.
- Już wszystko wiem i na szczęście zaraz mnie tutaj nie będzie. Dowiedziałam się także kto jest twórcą tego świata. Pozdrowię go od was.
- Co? Kogo? Słuchaj, jeśli natychmiast tego nie odłożysz to…
- Aku, a kogóż by innego?
- A kto to jest ten cały… Dobra dość teg…
Przedmiot podobny do kompasu zabłysnął nagle fioletowym światłem, a kobieta zniknęła z oczu Gregwooda i Billy’ego. Ot po prostu – w jednej chwili stała przed nimi, w następnej już Jej nie było. Mężczyźni rozejrzeli się z niepokojem. W zasięgu wzroku nie było nikogo. Tajemnicza postać dosłownie wyparowała.
- Billy… jedźmy stąd, co? Najlepiej oddalmy się od tego miejsca jak najszybciej.
- Nie musisz mi mówić. Wio!