Wpis z mikrobloga

#nfz #sluzbazdrowia #lekarz #takbylo #niezmyslam

Ostatnio po wielu latach przerwy zapisałem się do dentysty na NFZ. Skoro płacę miesięcznie 500 zł ubezpieczenia zdrowotnego to zaryzykuję. Zwłaszcza, że hajs się ostatnio mało zgadza, bo auta się psują, psuje.
Dzwonię. Termin bardzo krótki, bardzo miła sekretarka. Zdziwienie. Pytam ze dwa razy czy aby na pewno NFZ. Na pewno. W przychodni ekskluziv, prawdziwe, stare drewno w detalach wystroju, obrazy na ścianach, wielka, drewniana recepcja, tabliczki informacyjne zamiast zwyczajowych bazgrołów na A4. Siadam w wygodnym, skórzanym fotelu i sobie myślę, że hoho no to w #!$%@? mnie z tym nfzetem zrobili. Zapłacę jak zawsze. Pięć minut czekania, do gabinetu wchodzę idealnie na godzinę, na którą się umówiłem, siadam na fotel, sprzęt nowoczesny, i dużo wszystkiego. W zębach nie dłubie stażystka, jak się spodziewałem, ale Pani dentystka, lat ~40. Jest miła. Komplementuje mój stan uzębienia. Zabieg jest sprawny, mało boli. Na następną wizytę mam przyjść z RTG, bo jest jakieś podejrzenie. RTG robię od ręki. Kolejna wizyta za parę dni.

Co się w tym kraju #!$%@?, ja pytam?

Dla kontrastu, miesiąc temu byłem z dzieckiem u znanego okulisty prywatnie, godzinę czekania w zapyziałej poczekalni, na stoliku złachane Pani Domu sprzed dwóch lat. Pani recepcjonistka na moje kulturalne zwrócenie uwagi, że po to się umawiam na konkretną godzinę aby wejść o konkretnej godzinie z mordą automatycznie, że o!! tu kartka na dżwiach napisana, że godzina orientacyjna, i że co ona zrobi, że jak wszystkie zapisane pacjenty przyjdą to jest opóźnienie, bo pacjentów ma zapisywać na co 15 minut a pan doktor bada i pół godziny czasami. Czekam. Tłok jak za komuny w kościele. Wizyta właściwa. Okulista jak okulista, nie wiem, gdzie tu była różnica pomiędzy okulistą znanym a nieznanym. Doktor pyknął wszystkie badania w 20 minut, wada określona, papierek wypisany i nie starczyło czasu na więcej niż dwa zdania rozmowy o oczach dziecka. Byliśmy wyraźnie zbywani, wypychani z gabinetu. 200 zł.
  • 2
@pacuja: otóż właśnie nie sen, nie bait, nie zarzutka, 100% real story. Chociaż brzmi jak baśń, wydumka. Od tygodnia łażę z tym, żona nie chce już mnie słuchać, jak opowiadam co tu się #!$%@?ło u dentysty na NFZ, już sam nie mam pojęcia co zrobić z takim błędem matrixa, aż się na wypoku wypisałem z tego wszystkiego