Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Od końca liceum zmagam się z nerwicą, co odbiło się na tym, że nie dostałam się na medycynę i bałam się iść na jakiekolwiek studia. Z racji tego, że lubię się uczyć i nie mam z tym problemów, w ciągu studiów miałam co roku wysokie stypendia, najlepsze wyniki na roku, wyróżnienia. Mam na koncie wiele godzin praktyk, publikacje naukowe, przeszłam wiele kursów i szkoleń, cały czas poszerzałam swoją wiedzę w wolnym czasie (to moje uzależnienie), nie tylko w wybranej dziedzinie. Jestem osobą ambitną, podchodziłam do wszystkich zadań jak najbardziej profesjonalnie, bo chciałam wyciągnąć ze studiów jak najwięcej, uczyłam się ponadto, co było wymagane, zależało mi na rozwijaniu umiejętności. Niestety studia skończyłam z poczuciem, że nadal wiem za mało i boję się działać w zawodzie, chociaż studia miały profil praktyczny. Czuję, że nie nadaję się do niczego, wątpię w swoje umiejętności. Unikam wyzwań, bo boję się porażek, potknięć, zawsze biorę wszystko do siebie. Jestem pod opieką psychiatry, biorę leki uspokokajające doraźnie, chociaż już rzadziej. Mam na koncie kilkanaście spotkań z psychologiem, gdzie dowiedziałam się, że jestem osobą wrażliwą, że pewne rzeczy nie są dla mnie i muszę się z tym pogodzić, np. praca jako lekarz. Że mam niską wytrzymałość na stres i objawy somatyczne chronią mnie przed sytuacjami, których się boję, są dla mnie niekomfortowe. Nie umiem się z tym pogodzić i codziennie męczą mnie wyrzuty sumienia, że za mało się staram i powinnam robić więcej. Dotarliśmy do takiego etapu, że to ja muszę zacząć działać, bo znam już mechanizmy mojego lęku, dlaczego mam objawy somatyczne. Przez 3 lata jest spory progres, bo na początku nie byłam w stanie wychodzić z domu, od razu łapał mnie lęk i objawy somatyczne. Utrudniało mi to życie. Nie wiem nawet jak wytrzymałam zajęcia na studiach, gdzie często spędzałam tam cały dzień od 8:00 do 21:00. Wiem, że dla innych może to nic nie znaczy, ale dla mnie ukończenie studiów z nerwicą to wyczyn, chociaż i tak po czasie myślę, że to przecież żadne osiągnięcie i miliony osób kończy studia, często zakładając przy tym rodziny, firmy, pracując.

Jeszcze w liceum myślałam, że uda mi się rozwinąć, zrobić karierę, pójść na medycynę, a od czasu pojawienia się objawów czuję, że jestem skończona, że pewnych rzeczy nie nadrobię, że lata lecą. Mam tendencję do porównywania się do innych i mam wrażenie, że nigdy nie będę tak dobra w czymkolwiek jak inni. Zastanawiam się, czy osoby z nerwicą są w stanie robić karierę, dobrze zarabiać. Niedługo skończę studia i nie mam na siebie żadnego pomysłu. Jedyną opcją pracy w zawodzie jest założenie własnej działalności, a jak widzę jak duża jest konkurencja, to boję się, że utopię pieniądze, bo nie jestem odważna. Psycholog namawia mnie do rozpoczęcia pracy w jakimkolwiek miejscu, ale czuję opór, że objawy się nasilą, że ktoś mnie wyśmieję, że po prostu nie dam sobie rady i poczuję się jeszcze gorzej sama ze sobą (zwykle mocno wszystko przeżywam, a każdą porażkę rozpamiętuję latami). Oprócz praktyk zawodowych i pomaganiu rodzicom w ich firmie (sprzątanie, faktury, płacenie rachunków, zakupy itp.) nie mam doświadczenia zawodowego. Miałam na tyle wysokie stypendia, że mi spokojnie wystarczało, mam nawet odłożone ponad 10k. Mam prawo jazdy, umiem angielski na poziomie B2, zrobiłam sporo kursów, teraz np. z prawa i księgowości dla przedsiębiorców, marketing internetowy. Obecnie rozglądam się za pracą, ale wszędzie są wysokie wymagania, wysyłam CV, ale brak odzewu... nie wiem czy jestem tak beznadziejna, czy może moje CV nie jest atrakcyjne dla pracodawcy. Marzy mi się jakaś rozwojowa praca, gdzie mogłabym zarobić te 5k na rękę, ale czasami czuję się, że co najwyżej mogę dostać 2k na kasie w Biedronce, bo nikt mnie nigdzie indziej nie przyjmie. Jestem niepewna siebie, mam problem z asertywnością, chociaż przez 3 lata zrobiłam spory progres, to nadal gdzieś w głowie się to przebija. Czekam na terapię indywidualną na NFZ już ponad 2 lata, ale psycholog powiedział mi, że jestem na takim etapie, gdzie muszę zacząć działać sama, bo oczekuje tego, że ktoś da mi gotowe rozwiązanie na tacy, powie jaki zawód mam wykonywać, a psycholog nie może tego zrobić. Robiłam test Gallupa, moje mocne strony: indywidualizacja, intelekt, uczenie się, rozwaga, zbieranie. Test 16personalities: logistyk, ISTJ-A. Próbowałam z tego wybrać jakiś zawód, ale jest tego dosyć sporo...

1. Czy osoby z nerwicą mają szanse na zrobienie kariery, zarabianie normalnych pieniędzy i pokonaniu swoich słabości?
2. Czy jest tutaj ktoś, kto pomimo nerwicy ukończył medycynę i odnalazł się w zawodzie?
3. Czy są jakieś zawody, w których osoba z nerwicą może dobrze się czuć i rozwijać?
4. Czy z góry jestem skazana na porażkę przez nerwice i czas pogodzić się, że niczego nie osiągnę? Niestety obecnie się tak czuję i mnie to dobija każdego dnia, odbija się na relacjach z innymi.
5. Wiele osób odradza mi medycynę, nawet psycholog, że sobie po prostu nie poradzę psychicznie. A dla mnie to ogromny kompleks, że nie jestem na medycynie, że nie będę lekarzem, jest mi wstyd za to, bo wiele osób myśli, że właśnie to studiuję, a ja nie chcę mówić o swoich problemach i się tłumaczyć. Medycyna mnie kusi ze względu na pewną pracę i możliwość zarobienia dobrych pieniędzy, też się tym interesuję i chciałabym pomagać innym, jak pomogły mi pewne osoby.
6. Czy są zawody, w których znajdę pracę (oprócz medycyny) i zarobię te 5k na rękę z możliwością dalszego rozwoju i wyższych zarobków? W moim wyuczonym zawodzie nie ma ofert pracy, dlatego chcę to rozwijać po godzinach, bo szkoda mi tych lat nauki i pieniędzy wydanych na szkolenia.

#studia #studbaza #praca #pracbaza #nerwica #zaburzenia #medycyna #lekarski #rozwoj #zarobki #lek #przegryw #psychologia #psychiatria #choroba

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #60fe77f7f26956000ac8bbce
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 41
@AnonimoweMirkoWyznania: 1-za dużo napisałaś jak na start 2-miejsce do publikacji zwierzeń m. wątpliwe 3- jak masz odłożoną kasę to asap rób terapię indywidulaną [ polecam np metode POP] 4-być może praca naukowa by Ci spasowała , niekoniecznie w PL 5- po więcej ew na priv pisz
@AnonimoweMirkoWyznania: zwykle nie odpisuję na anonimowe ale to jest ciekawy wpis.

dowiedziałam się, że jestem osobą wrażliwą, że pewne rzeczy nie są dla mnie i muszę się z tym pogodzić, np. praca jako lekarz.


co do gurwy??! xD

Jestem pod opieką psychiatry, biorę leki uspokokajające doraźnie, chociaż już rzadziej.


Leki doraźne? To chyba jakaś pomyłka. Moim zdaniem powinnaś brać zwykłe ssri albo inny który się codziennie bierze.

Wiele osób odradza mi
OP: @omajgydnes: Tak, byłam. Próbowałam brać leki z grupy SSRI na stałe, ale źle na nie reagowałam. Dlatego biorę inne doraźnie. Miałam cykl spotkań z psychologiem na NFZ, teraz czekam na psychoterapię.

@maegalcarwen: Chodziło mi o to, że panicznie bałam się iść na studia, że sobie nie poradzę ze stresem i objawami. Wpadłam w błędne koło, bo czułam lęk przed lękiem. Zawiozłam papiery w ostatnim momencie, a pierwsze 2
OP: @prezeskuliziemskiej: Tak, powiedział tak. Ze względu na to, że nie radzę sobie dobrze ze stresem, a medycyna i studia na lekarskim to przecież duży stres i odpowiedzialność. Faktycznie nie wyobrażam sobie siebie na dyżurach w szpitalu czy jako chirurg, ale myślałam, że mogę przyjmować w gabinecie, gdzie raczej nie będzie takich nagłych przypadków. Ale tego nie wiem...

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
OP: @hansschrodinger: Psychologowi chodziło o to, że nie radzę sobie w sytuacjach stresowych i mogłabym nie podołać na tych studiach ani w dalszej pracy. Co do leku, to mogę go brać codziennie, ale teraz siedzę w domu i biorę je tylko w momentach, które mnie stresują, na początku brałam codziennie, z czasem nie. To lek uspokajający. Jeden SSRI brałam, ale czułam się po tym bardzo źle, zero emocji, skutki uboczne
@AnonimoweMirkoWyznania:

To lek uspokajający. Jeden SSRI brałam, ale czułam się po tym bardzo źle, zero emocji, skutki uboczne w postaci mdłości i zaburzeń snu. Po rozmowie z psychiatrą zdecydowaliśmy się na te uspokajające.


U mnie dobrze zadziałał dopiero 4 czy 5 lek ssri. Jeśli lek źle działa to bierze sie następny i tak do skutku aż znajdziesz taki po którym będziesz w stanie normalnie funkcjonować.

Czasami trzeba zmienić psychiatrę aby były
OP: @omajgydnes: Nie pamiętam już dokładnie, to było jakiś czas temu. Jeden to Wenlafaksyna. Chodzi o skutki uboczne, które nie mijały.

@hansschrodinger: Ciężko mi powiedzieć, czy dobry. Ten lek uspokajający jest skuteczny i biorę go już rzadziej i mniejsze dawki, wcześniej Udało mi się dostać tam na NFZ, to takie centrum psychoterapii. Czekam tam na terapię indywidualną na NFZ, ale to trochę potrwa.

Ten komentarz został dodany przez osobę
@AnonimoweMirkoWyznania:

Nie pamiętam już dokładnie, to było jakiś czas temu. Jeden to Wenlafaksyna. Chodzi o skutki uboczne, które nie mijały.


Jeśli skutki uboczne nie mijają to zmieniasz lek. I szukasz takiego który odpowiada. Szukasz do skutku.

Ciężko mi powiedzieć, czy dobry. Ten lek uspokajający jest skuteczny i biorę go już rzadziej i mniejsze dawki, wcześniej Udało mi się dostać tam na NFZ, to takie centrum psychoterapii. Czekam tam na terapię indywidualną
@AnonimoweMirkoWyznania: Oj, zastanów się dobrze nad tą medycyną. Ja jestem teraz na stażu podyplomowym i gdybym mogła cofnąć czas, nie poszłabym drugi raz na te studia. Pierwsze lata studiów są bardzo stresujące, jak też praca w każdej specjalizacji. Jak szłam na studia chciałam wieść spokojny żywot okulisty albo dermatologa - niestety życie weryfikuje marzenia, bo miejsc rezydenckich na te specjalizacje może być uwaga 1-2 na województwo, a chętnych o wiele więcej.
c5f7be66cb: @agaxbo: Dziękuję za odpowiedź. Właśnie tego się obawiam, stres sam w sobie nie jest zły i może z czasem udałoby mi się zaadaptować do sytuacji, ale nie mam pewności. Myślałam nad medycyną rodzinną, bo myślałam, że to w miarę spokojna specjalizacja i nie ma nagłych przypadków, ale zaczynam wątpić. Szkoda mi, ale może faktycznie to nie jest zawód dla mnie...

Zaakceptował: Eugeniusz_Zua