Wpis z mikrobloga

Ehhh chyba w każdym korpo jest taka sama checklista prowadząca do zwolnienia się albo do przyzwyczajenia się do stanu faktycznego i asertywności xd

1. Nowa praca, nowe obowiązki, nowi ludzie - super, stopniowo ogarnia się swoje podwórko.

2. Swoje zadania wstępnie ogarnięte, wiec następuje ich optymalizacja żeby poświęcać na nie mniej czasu. Jednak nie tak prędko, w korpokolchozie jest sporo osób, które nie pozwolą się zanadto nudzić i one też muszą pokazać, że ich inwencja jest KLUCZOWA dla losów firmy.

3. Następnie dochodzi do rotacji zadań, kierownictwo realizuje swoje wizje i wprowadzają coraz większy chaos w oparciu o rozmaite projekty/wizje, dokładając człowiekowi coraz więcej i więcej - tzw. usprawnienia zadań, które wymyśla ktoś kto ich nigdy nie robił. W skrócie sprawdzają ile ktoś wytrzyma.

4. Frustracja rośnie, feedback z góry jest taki, że mają świadomość, że jest orka i nadgodziny, ale jeszcze trochę trzeba wytrzymać. Trochę czyli jakieś min. 6 miesięcy, bo automatyzacja zadań nie postępuje, a jedyną metodą optymalizacji czegokolwiek (cięcia kosztów) jest naładowanie jednej osobie zadań z 2-3 etatów.

5. Pikachu face - pracownik przysyła wypowiedzenie umowy i nawet nie chce słyszeć o renegocjacji czegokolwiek, bo już ma kompletnie dosyć.

Po czym następuje transfer do nowego #!$%@? i człowiek się znowu łudzi, że będzie normalnie xd

#pracbaza #korposwiat
  • 18
wydaje mi się, że czasem te 2 lata to nawet za długo i można się nieźle umęczyć.


@kimunyest95: Kiedyś trafiłem na forum gdzie były opisane cykle rozwoju takiego korpo SSC. Te 2 lata to takie uogólnienie, ale chodzi oto żeby 'wstrzelić się' w dobrą fazę takiego SSC i w odpowiednim momencie odejść na lepsze stanowisko do innego korpo. Jest to dość ciekawe, bo wiele osób nie jest świadomych i potem siedzi
@bartez_94: to i tak nieźle. Ja w dwóch firmach z rzędu osiągnąłem przełom 3/4 etapu po dokładnie 9 miesiącach. No może w obecnej trochę później, bo w poprzedniej po 9 miesiącach mieli już moje wypowiedzenie xd
W zeszłym tygodniu jeszcze dostałem zjebe od menago bo powiedziałem że zrobię coś na następny dzień a jak zadzwonił to powiedziałem że nie dałem rady bo miałem za duzo ważniejszych rzeczy i fizycznie nie dało się wyrobić. Prawie się poklocilismy głosy podniesione itp XD następnego dnia jak dzwonił to już był miły i zaoferował pomoc w innej rzeczy XD
@kimunyest95
@kimunyest95:
ogólnie u mnie po czasie doszły nowe obowiązki ale generalnie każdego dnia po prostu robiłem X liczbę caseow żeby wyrobić produktywność na poziomie 100% co zajmowało mi z 4-5h i #!$%@?.

Zmienilem na inny zespół w tym samym dziale i też jest spoko bo pracuje na taskach.

Ale jak tu jestem 3 lata to faktycznie doszło parę gówno pomysłów które dodają pracy a inne są martwe bo były tak durne.
@Certis: @Kantar: @bartez_94: gdyby nie pełna zdalna i to że nikt mnie pośrednio/bezpośrednio nie zmusza do wizyty w biurze, to jeszcze nie szukam alternatywy. Poza tym 2-3 lata w obecnym potężnym kołchozie gdzie jest całkiem całkiem, to silny element w CV w przyszłości. Na wynagrodzenie też nie mogę narzekac xd
@kimunyest95: ja nie zmieniam. jedynie co to warto się orientować co 2 lata czy nie ruchają na kasę bo np pensje poszły do przodu.

Nie widzę powodu zmieniać korpo jak w obecnym jest ok. Jak będę zmieniał to z powodu za niskiej pensji/stresu/braku perspektyw. Póki co nie mam takich problemów to mogę siedzieć i 10 lat.
To wynika z schematu jak działają takie korpo w Polsce. Jeśli pracujesz w BPO/SSC to powinno się rotować co 2 lata i zmieniać pracodawcę (najlepiej na świeże korpo). Ktoś tutaj poruszał ten temat na tagu.

Kiedyś trafiłem na forum gdzie były opisane cykle rozwoju takiego korpo SSC. Te 2 lata to takie uogólnienie, ale chodzi oto żeby 'wstrzelić się' w dobrą fazę takiego SSC i w odpowiednim momencie odejść na lepsze stanowisko