Wpis z mikrobloga

#creepystory #coolstory #djangonadjango #cytatzglownej ##!$%@?

"Lekko drastyczna opowieść, ale pasuje tutaj jak ulał.

Na studiach pojechałem do pracy do Niemiec - robota na budowie od końca czerwca do końca września. Nie znałem języka i zupełnie nie planowałem wyjazdu za Odrę, ale że wujek pracował w tej samej firmie w poprzednim sezonie i nagrał mi tę fuchę to podjąłem szybką decyzję - jadę! Praca fizyczna jak każda inna, ciężka robota na budowie w grupie złożonej z całego przekroju emigrantów z krajów Europy Wschodniej.

Jakoś to trwało aż do pierwszego tygodnia sierpnia, gdzie z takim Saszką z jakiejś wsi pod Kaliningradem, przenosiliśmy (mówiąc dokładniej ciągnelimy go po ziemi) dosyć wyosko element konstrukcji stalowej. Mlodzieńczy zapał z jednej strony, wizja końca zmiany z drugiej więc śpieszyliśmy się z tym za bardzo i zanim się zorientowałem to kawał metalu najpierw zchwiał się a potem runął z całą siłą przygniatając mi przedramię. Ręka cała we krwi, Saszka blady, ktoś tam mówi do mnie "Krankenhaus, hilfe doctor doctor" i zanim się zorientowałem wylądowałem na izbie przyjęć.

Na izbie dostałem znieczulenie, zabezpieczono ranę, zrobiono rentgen, na który moja doktor prowadząca rzuciła tylko okiem i z poważną miną mówi coś do mnie po niemiecku, którego nijak nie rozumiem. Sprowadzono kogoś kto znał niemiecki, i doktor tłumaczy jeszcze raz, że obrażenia są tak poważne, że nie da rady złożyć ręki i że albo trzeba ciąć teraz, zaraz przy nadgarstku, albo jeśli nie wyrażę zgody, to za dwa tygodnie i tak tu wrócę tylko, żę stracę rękę z przedramieniem. Coś tam dodała, że " tut mir leid" i że szczęście, że "tylko" lewa ale że trzeba się decydować bo sytuacja jest poważna i że mam kilka minut na decyzję a ona pójdzie po "Papieren".

Patrzę na tę zabandażowaną rękę i myślę co robić bo sytuacja poważna, jak ja teraz będę żył, co dalej #!$%@? jego mać.. I nagle do sali wchodzi lekarz, okazalo się, że zaczynał dyżur i całkowicie przypadkowo pomylił numer sali z pacjentami. Machinalnie spojrzał na zdjęcie rentgenowskie, potem na rękę i znów coś tam szwargoli. Ja mu mówie, z łzami w oczach, że "amputazion" i nie wiem co robić. Ten spojrzał jeszcze raz na zdjęcie, obmacał rękę i mówi, że "nein, nein, alles gut!" i że on mi to wszystko złoży, bo on jest duży"Spezialist" do takich spraw.

Do tej pory myślę, co byłoby gdyby ten facet nie wszedł wtedy do mojej sali, gdyby nie pomylił numerów, gdyby zaczynał zmianę wcześniej, albo gdyby wypadek miał miejsce kiedy indziej. Myślę, też często o tej niemieckiej lekarce, która chciała ciąć bo nie widziała innego wyjścia. Wtedy jej zaufałem. Wtedy dałbym sobie tę rękę uciąć. I wiecie co? I bym teraz #!$%@? nie miał ręki."

http://www.wykop.pl/link/1808588/efekt-motyla-w-codziennym-zyciu/#comment-19162914
  • 2
  • Odpowiedz