Wpis z mikrobloga

@Shemmhazai: podejrzewam/jestem świadom że im więcej i częściej biorę tym bardziej tolerancja rośnie. Nie jest to stan że "muszę #!$%@?ć w nochala aby coś zrobić", ale niektóre sprawy fajnie się robi po #!$%@?. Tylko zacząłem się zastanawiać czemu cały czas się chce walić. Nigdy nie dopuściłem do tego żeby zeszło całkowicie, a walę następną kreskę. Czy to "walenie w noska" nie jest np. jak dla mnie, najlepszą rzeczą którą robię przy
@Bog666: więzienie w Anglii różni się od tego w Polsce, powiem Tobie że nie narzekałbym patrząc na swoje życie. Poziom życia trochę by się pogorszył, ale #!$%@?, ciepło będzie, żarcie będzie, aktywności/możliwość zrobienia jakiegoś kursu będzie. Czego oczekiwać więcej od życia innego niż #!$%@? na magazynie. :)
@banas921 Otwieranie paki z tematem, pierwszy zapach, montowanie kresek, zwijanie banknotu - czysty rytuał z motylkami w brzuchu zakończony przyjęciem rozkoszy.
Niektórzy ludzie podczas jedzenia racjonują sobie wszystko po trochu, inni najpierw jedzą ziemniaki, potem surówkę a na koniec kotleta.
I tak samo jest z koksem i rytualnym podejściem do tematu
Ja temat muszę mieć wysypany cały czas na stole, inaczej nie mogę czerpać z niego pełnej satysfakcji
@AlexanderShulgin: ja zaczynam od koksu, choć alkohol jest przygotowany, zazwyczaj na start biorę 2 torby (2x0.5) ewentualnie potem się domawia. Już jestem świadom że na koksie można wypić w #!$%@? i jeszcze więcej, ale tak na prawdę dalej nie wiem co to tak nakręca na wciąganie i kolejne torby. Staram się wciągać co mniejwięcje 30-40 minut, #!$%@? jestem w #!$%@? a jednak dalej wciągam.
@AlexanderShulgin: osobiście fety nie lubię, ale bez alkoholu mdma albo piguły... sztos... Jednak koks+alkohol to jest kilkugodzinne posiedzenie. Faza na mdmd/dropsach jest całkiem inna, ale na koksie też nie jest zła. Jest jeszcze jaranie, ale to całkiem co innego. Raz porobiony koksem zajarałem i "opowiadałem" jak mi się zmienia faza/postrzeganie "rzeczywistości" i tego co się dzieje.