Wpis z mikrobloga

Dziesięć lat temu. Studenckie mieszkanie. Komplet przyjaciół. Amulet, który później się zgubił; buchy, które bez tych ludzi już tak nie smakowały.

Gdzież ja się zgubiłem? Patrzę na życie z góry i widzę kilka promieni, którymi bezwiednie podążałem.

Wychowany w dobrobycie. Przy nadopiekuńczości matki i nieobecności ojca. Wychowany z wbijanym młotem przekonaniem, że mam za dobrze, że nie mam prawa czuć się źle, że dobra materialne powinny sprawiać, że będę szczęśliwy.

A ja zazdrościłem przyjaciołom trudności stawianych przez życie. Nie umiałem sprecyzować, przeciwko czemu chcę się buntować. Pozbawiony chęci i motywacji, nie nauczony szacunku do materii, do pracy.

A ja zazdrościłem, że przyjaciołom rodzice stawiają warunki i wprowadzają obowiązki. Ja nic nie musiałem, więc nic nie robiłem.

Nawet podświadome wybranie technikum budowlanego, nie zbliżyło mnie do ojca, który całe życie dorabia na budowlance od malowania ścian do wykończenia więźby dachowej. Nawet to, że dzielę z nim miłość do natury. On ma niespełnione ambicje leśniczego, mi tak bardzo w codzienności brakuje zwierząt.

Nawet podśiwadome wybranie filologii polskiej, nie zbliżyło mnie do matki, od której miłość do literatury wyssałem z piersi. Całe życie była zatopiona w książkach i niespełnionych marzeniach o medycynie. Moje filologiczne marzenia skończyły się na piątym roku wraz z załamaniem całego życia.

Kocham samotność, ale niestety, jeżeli jest wyborem. Oczywiście, to jak zjeść ciastko i mieć ciastko, ale był taki czas, w którym rzeczywiście tak miałem. Pasję do fotografii i pisania oraz kilku przyjaciół o podobnych duszach. To działało.

Nie noszę w sobie żalu do rodziców, chcieli jak najlepiej i tak, jak tylko umieli, mnie wychowywali. Sam będąc ojcem, rozumiem to dobitniej. Mimo wszystko noszę w sobie coś, co kłuje po bokach. Patrzę z góry na życie i mam wrażenie, że byłem sterowany, że jestem nadal.

Nie wiem. Powinienem to pisać komuś bliskiemu, lecz obecnie najbliższy jest mi portal, który wyglądem przypomina moje wnętrze. Powidoki i widmowe resztki dawnej świetności.

Pewnie zaraz to usunę, ale jeżeli ktoś by chciał podyskutować, odnieść się do czegoś, zapytać, to chętnie. Widzę po wpisach jak wam również trudno jest bez towarzystwa.

#lecerdianluxetumbra

#depresja #alkoholizm #narkotykizawszespoko #feels #przemyslenia #psychologia
Lecerdian - Dziesięć lat temu. Studenckie mieszkanie. Komplet przyjaciół. Amulet, któ...

źródło: DSC_1952_1 - Kopia

Pobierz
  • 16
Ja się w dobrobycie nie wychowałam, ale rodzice się nie interesowali. Jest tak jak piszesz. Dziecko musi czuć nad sobą " bat", bo wie, że rodzicie się interesują.
@Lecerdian: byłem wychowany tak, że wszystko mi było podkładane pod nos, a matka była nadopiekuńcza. Nie muszę mówić nic więcej, jak to się skończyło. Teraz leze jak zombie w ciemnym pokoju, bez uczuć, chęci i tylko powiem, że nie ma sensu tego usuwać.
@Ana77:
Niom, chociaż mi teraz, w stosunku do syna, przyświeca coś nieco lżejszego - staram się jak mogę dać mu przestrzeń do popełniania błędów. Albo szukam kontaktu przez zainteresowania. Nie lubi rysować, ja uwielbiam, ok, nie musi, ale odnaleźliśmy się w literaturze - razem przeżywamy Harrego, którego ja czytam dopiero z nim.
@Mental_breakdown:
to jest tak okrutnie trudne, co nie? gdy trudno zająć się sobą, a co dopiero dzieckiem. Jednak uważam, że gdyby nie mój syn, to już dawno byłby udany magiczny lot. Nie wiem czy staram się być lepszy od swoich, staram się dać synowi dostęp do siebie, dzielę się z nim wieloma rzeczami, przemyśleniami. Ale czy jestem dobrym rodzicem, nie wiem, przecież nie udało mi się nawet stworzyć rodziny i mały
@heniek_8:
dzięki, myślę, że masz rację, jakoś mi się tak bezmyślnie napisało, bo w sumie, jeżeli mam być z czegoś zadowolony, to z tego, że ten związek skończył się bardzo dobrze, w miłej atmosferze, a bardzo mi na tym zależało, bo mały we wrześniu zaczął pierwszą klasę i ja to rozumiem jako olbrzymie przejście w życiu, dlatego też chcę (i wydaje mi się, że on to czuje), aby wiedział i odczuwał,
@heniek_8:
Być w tym świecie. Zostać badaczem literatury, zajmować się krytyką literacką bądź też warsztatem twórczym. Mieć pracę, która jest związana z tymi zagadnieniami. Jednakże już nie mam do tego stosunku, jak do straconych marzeń czy wypalonych ambicji.
@Lecerdian: Twój wpis przypomniał mi film Dzień Świra, a dokładniej pewien cytat, z którym utożsamiam się coraz bardziej wraz z każdym rokiem. Z coraz większym przerażeniem.
"Teraz glina z której zostałeś utworzony wyschła i stwardniała. Nikt już się nie dobudzi w tobie astronoma, muzyka, altruisty, poety, człowieka, którzy zamieszkiwali może ciebie kiedyś."
@Margaret_miller:
Wiesz, dla mnie, jako niedoszłego polonisty, to dość ważny film. Długo się utożsamiałem z żalem i goryczą Adasia. Niemniej, teraz już nawet nie podoba mi się to określenie "niedoszły polonista". Te studia to była przygoda, to był zbiór wielu ludzi, którzy po prostu czuli, że chcą tam być, bez określonych planów na przyszłość - i tak większość się rozpierzchła po Polsce i innych zawodach. To był okres, który sporo we
@Lecerdian: po analizie Twojego komentarza, a zwłaszcza ostatniego zdanie... Przyszło mi na myśl, że to, co można odpowiedzieć w takim momencie (i co wiele osób chciałoby usłyszeć) - glina nie wyschła. Nie wysycha nigdy. Wmówiono nam inaczej.
Prawda, czy fałsz?
@Margaret_miller:
Wiesz, mi w ogóle średnio się podoba to porównanie z gliną. Odwołałem się do tego, ponieważ przywołałeś ten cytat. Myślę, że on jest dość smutny, zawiera wąską perspektywę myślenia, ale po prostu bardzo pasuje do tragikomicznej wizji Koterskiego na cały ten dość luźny cykl filmów.

Bo właściwie chyba pytasz o to, czy można wciąż siebie ulepić według własnego uznania. Jezu, to jest temat rzeka, a zwłaszcza jeżeli obracamy się w