Wpis z mikrobloga

Jestem na dnie emocjonalnym i zyciowym. Mam gdzie spac i co jesc, ale nie o to chodzi. Level 25. W przedszkolu i szkole normalnie sie dogadywalem z kolegami i kolezankami, ale zawsze mialem jakies odklejone gadki. Potem tak w piatej klasie podstawowki starszy brat zapisal mnie na biegi mimo, ze mi sie to nie podobalo i nie chcialem tego robic. Mialem lekka nadwage i wolalem grac na kompie, albo ogladac bajki w tv. Po jakims czasie zaczalem odnosic sukcesy w tych biegach i mi odwalilo, bo schudlem i zaczalem mniej jesc wiecej biegac. Schudlem fest i nie urosłem. Potem jakas mania na punkcie robienia pompek co mnie jeszcze bardziej poglebialo w tym chudnieciu i skonczylo sie proba #samobojstwo jak w domu zabronili mi to robic. Potem 6 miesiecy w #psychiatryk. Mniej wiecej 14 rok zycia. W szpitalu jeszczd bardziej zaczalem fiksowac nic mi to nie pomoglo. Po wyjsciu w miare rok spokoju, ale zaczely sie nowe manie. W 3 gimnazjum jakos spokojnie, ale tez z przygodami. Jak trzeba bylo wybrac szkole srednia, to wybralem sobie technikum informatyczne, na drugim geodezje, ale potem to zmienilem na kelnera, bo mnie wszyscy w domu po wszystko wysylali. Przynies to podaj tamto. Noi tak wyszlo, ze poszedlem na taki profil. Miedzy gimnazjum mialem okazje pierwszy raz zapalic, ale to nie byl zwykly buch z lufki, tylko piecio litrowe wiadro. Po tym juz moj mozg chyba juz do konca zycia bedzie zdegradowany, bo podobno jak ktos ma predyspozycje do schizoferni czy innych mani to je poteguje. A w moim przypadku te odklejenia i manie i glupie pomysly byly od dziecka. Wiec w technikum zaczelo mi sie pogarszac i po sylwestrze cos mi odwalilo i swiat zaczal sie wydawac taki nierealny jakby to byl film. Nie moglem z tym zyc i miesiac przelerzalem w domu. Kilka razy jechalem do szkoly, ale za kazdym razem wracalem. Bo nie moglem z tym wytrzymac. Po kilku probach stwierdzilem, ze musze z tym zyc i sie do tego przyzwyczailem. Ale potem zaczely sie jakies natrectwa i mi jakies fazy wchodzily, ze musze zrobic tak zeby mi sie nie pogarszalo np. po zapieciu bluzy czulem niepokuj i musialem ja rozpiac i jeszcze raz zapiac. W drugiej klasie brat zabral mnie na boks noi to tez byl zly pomysl, bo po pierwsze w technikum znowu zaczalem rosnac i juz mialem 169cm i pewnie dalej bym rosl gdyby nie te treningi. Potem w 4klsie technikum zrezygnowalem z tego boksu zeby sie uczyc do matury, a tak naprawde gralem na kompie i zdalem mature, ale bardzo slabo tylko polski mi dobrze poszedl. Na studia sie nie dostalem jakie chcialem, bo zrobilem slaby risercz i nawet nie zobaczylem ile trzeba punktow na ten moj kierunek. A potem juz nie ogarnialem nic, bo nie wiedzialem, ze mozna skladac papiery na kierunki gdzie lista jest nie pelna. Noi tak jakos przezylem z tym kilka lat bylo tych natrectw od cholery. Prawie w kazdej czynnosci jaka robilem. Robilem cos po kilka razy, zeby sobie ulzyc. Noi tak jakos bylo raz lepiej raz gorzej. Poszedlem do pracy. Przez te manie i te natloki mysli mialem problem z wyslawianiem sie, bo nie wyraznie mowilem, albo mialem jakis szczekoscisk. Z pracy sie zwolnilem, bo mi zaproponowali inne stanowisko, a chcialem byc na tym co sie zatrudnilem. Potem znowu jakies kolejne manie, ze straciłem sluch bo mi sluchawki bardzo glosno wyrabaly i juz myslalem, ze koniec swiata bez sluchu. Jako psychofan podcastow nie wyobrazalem sobie nie sluchac. Wkrecilem sobie jakis bol uszu. Nie spalem przez dwa tygodnie. Dostalem jakiejs mega #depresja. Nic nie mialo sensu i nic nie sprawialo mi przyjemnosci. Lezalem i tylko zalowalem, ze tak glosno mialem ustawiony sprzet i gdyby nie to to bym normalnie slyszal. Dzien przed wizyta u laryngologa stwierdzilem, ze nie da sie tak zyc i stwierdzilem, ze sie powiesze. Wzialem skakanke i poszedlem do lasu. Nie udalo mi sie powiesic, bo jestem #!$%@? i wybralem za krotka galaz i jak mi sie petla zaciskala to rozwiazalem ja i poszedlem do domu. Z mysla, ze latwiej bedzie polozyc glowe na torach. Wizyta u laryngologa pokazala, ze mam swietny sluch wykresy z testu pokazaly, ze nic mi nie jest i to wszystko bylo w glowie. Ale i tak od tamtego czasu bylem ciagle przewrazliwiony na tym punkcie. Potem jakies kolejne prace. Z jednej sie zwolnilem, bo znowu moj zrabany temperament sie odezwal i sie zawinalem. W trzecim przypadku, byla dobra praca dla mojego spieprzenia umyslowego, bo rutyna jaka tam byla pozwala mi ogarnac te moje urojenia co sa w glowie, ale zostalem wyrwany z tego. Propozycja pracy w UK. Zeby nie bylo caly czas mialem humor. Nie mialem mysli samobojczych, bo jak mam rutyne i jest dobrze to nie mysle o przyszlosci tylko chodze praca, dom, praca dom. Noi tak sobie zylem gralem w gry, ogladalem anime. Ciwiczylem cos sobie. W UK mialem zarobic na studia i wrocic do Polski. Ale w angli mi sie ubzduralo, ze chrzanie studia ide do wojska. Jak wrocilem to stwierdzilem, ze w sumie w domu mi dobrze i moze pojde na te studia. Wytrzymalem, moze z tydzien, bo moje manie i psychozy sie znowu poglebialy i sie bardzo stresowalem wystepowac przed publika. I zrezygnowalem, bo ten kierunek tez byl z czapy i stwierdzilem, ze nie ma sensu. I odszedlem. Blisko mojego domu jest restauracja i tam sie zatrudnilem jako kelner. Super robota, duzo imprez i wogole fajna praca. Znowu rutyna dom praca. Jedyne czym sie stresowalem w pracy to jak gadali o seksie, bo ja prwaiczek i nie chcialem, zeby wyszlo. Ale pewnie kazdy to wyczol na kilometr. Noi te manie dalej mialem jakies odklejenia i jakos sobie zylem. Po pracy do domu na kompa z kolegami na disie posiedziec i pograc i mi dobrze bylo, bo nie musialem myslec o przyszlosci jako, ze mieszkam w domu wielopokoleniowym. Noi tak to sie toczylo sielanka. Potwm pandemia. Fajnie sie w domu siedzialo wogole sie nie nudzilem. Potem powrot po trzech miesiacach do pracy tez klawo, bo te manie juz jakos zaczalem ogarniac. I tylko z wyslawianiem musialem ciwiczyc. Zrobilem sie bardzo kolezenski, towarzyski smiechy hihy mega dobry humor. Noi potem kolejna pandemia tym razem gastro zamkniete na 8 miesiecy. To juz wogole bylo fajnie, bo jako ze w domu mieszka nas kilka osob wiec o przetrwanie lajtowo. Remontowalem sobie pokoj w tym czasie. Spacery. Granie. Duzo filmow obejrzalem noi takie tam. Po powrocie do pracy tez bylo spoko, bo bylo duzo roboty, a ja lubie duzo pracowac i jeszcze ta praca byla zarabista, bo rutyna i dobrze mi sie obsugiwalo klijentow. Potem jakas sprzeczka z kuchnia, bo jakies hamskie teksty do mnie od rana byly, potem na mnie jedna z kucharek nakrzyczala, ja na nia wtracil sie kucharz i ja na niego tez nakrzyczalem, chcial sie ze mna bic ja spekalem. I potej calej akcji znowu dostalem mega dola. Depresja jak sto piecdziesiat. Nic mi nie sprawialo przyejmnosci w pracy czulem sie spiety i wyprany z emocji. Jakos trwalo to dwa tygodnie do czasu, az do pracy nie przyszlo kilka spoko ludzi i jakos zapomnialem. Humor wrocil. I moglem zyc dalej przez kolejne kilka lat. Noi tak sobie zylem, fajnie, smiesznie. Manie dalej oczywiscie ewoluowaly. Jedne znikaly, pojawialy sie kolejne. W pewnym momenci jak obejrzalem jedno anime to sie zapisalem na kick boxing, bo chcialem sie bic jak oni. Kiedys tez zrobilem kurs na jacht i motorowke, bo obejrzeniu anime o piratach. Noi tak sobie zylem, trche kasy musialem przeznaczac na te treningi i odzywki i coraz bardziej patrzylem na oszczednosci i wydadki i zaczalem sie zafiksowywac na tym punktcie. Te treningi daly mi pewnosc siebie. Poznalem fajnych ludzi. W pracy coraz lepiej szedl mi serwis i bajerka z klijentami. Usmiechniety, mily chlopaczek, ktory tak samo traktuje kazdego klijenta. Ale w pewnym momencie cos sie zaczelo psuc, bo sis czesciej zaczalem klocic w pracy z kolezankami, bo one ciagle chcialy miec racje we wszystkim i niestety ten moj temperament, ze jak jestem czegos pewny to sie tez wyklucam, ale podajac argumenty, a nie jak w przypadku dziewczyn: bo tak, bo nie. Noi to zaczelo mi siadac na psychike, bo po takiej klotni jak ktos nie chcial ze mna rozmawiac to mialem w glowie, ze po co sie wdawalem w dyskusje trzeba bylo przyznac racje, ze teraz jest toksycznie, bo nie gadamy. I tak po kazdej klotni bylo, ze jak sie na mnie obrazaly to mi sie wlaczal jakis tryb pustki. Po jednej takiej aferze chcialem odejsc z pracy, ale czemu mam rezygnowac z dobrej roboty, bo sie poklocilem z kims tam. No i tak jakos mijalo, ja juz sobie ustalilem, ze zostaje i sie z nikim nie kloce. Noi bylo bardzo milo, ale w pracy od zawsze byly jakies afery i dramy o kradziezy. Ze ktos cos wyniosl, ze tego brakuje. A ja jako, ze mam te manie, to odrazu czulem sie winny mimo, ze niczego nie zrobilem. Noi pszyszla taka sytuacja, ze dostalem napiwek w platniku i go polozylem za barem zeby go nie wyciagac na sali gdzie sa kamery. Bo matka naszej szfowej caly czas siedziala na kamerach i patrzyla. Wogole to ona zryla mi beret, moj podatny na takie akcje mozg, bo ciagle sie patrzyla na rece, zaglsdala do toreb i takie tam. Noi ja te pieniadze zostawilem na barze i poszedlem ogarniac zmywak i jak wrocilem, zeby sie rozliczyc to stala obok mnie i zeby nie bylo ze jakies pieniadze wyciagam to jej powiedzialem, ze to jest moj napiwek i popatrzyla na to i parsknela. Ja przez ten moj zryty beret zaczalem to przezywac. Ze co to za reakcja. Ze powinna sie cieszyc, ze pracownicy dostaja tipy i takie tam. No ale dzien pozniej o tym plotkowalem z klezankami. I sie tez przypucowaly o jakiejs akcji z nia i podaly jakies stawki gdzinowe i jak uslyszalem, ze studenci maja wiecej ode mnie pracownika, ktory pracowal tam 3.5 roku. To sie zafiksowalem i stwierdzilem, ze sie zwalniam. Bez analizy tego, ze studenci maja bruto jako netto i takie tam. Oczywiscie w pracy powiedzialem ze sie zwalniam bo ide sie rozwijac i takie tam. Po zwolnieniu sie z pracy czulem ulge, ze nie bede juz w tym toksycznym srodowisku. Ale nie wiedzialem, ze to bedzie poczatek konca. Zwolnilem sie na przelomie lutego i marca i poszedlem na kurs barmanski i sie ladnie zaprezentowalem i dostalem polecenie do mega ekskluzywnego koktailbaru. Noi zajarany, ze cos nowego, prestizowe miejsce. Noi w pracy jak juz bylem, to wszystko spoko lekki stresik. No ale juz na starcie sie balem, co bedzie jak zapytaja o dziewczyne. Jak powiem ze nie mam to bedzie szydzenie ze prawiczek. I na tym tez sie zafiksowalem. Oni tam cala noc o chedorzeniu i jskis rzeczach niecenzuralnych i swietrdzilem, ze do nich nie pasuje. Po pracy wzieli mnie na piwo i tez wypytywalo o rozne rzeczy i coraz bardzie fiksowalem. Jak wrocilem nad ranem do domu to sie telepalem i sobie myslalem, ze jak jeden dzien tak wygladal to jak reszta? Rano tato sie mnie pyta co ja sie tak telepie i ja mu opowiedzialem jak sprawa wyglada i powiedzial, ze sie do takich miejsc nie wraca. I sie zawinalem po jednym dniu pracy. Wogole za duzo opowiadam co sie dzieje w moim zyciu mojemu ojcu. On te wszystkie pobyty w psychiatryku i moje odpaly trakyuje jako cos normalnego. Nie dochodzi do nie niego, ze to mi ryje psychike. Wogole tez sie poniekad zwolnilem z tej mojej pracy w restauracji, bo jak mu opowiedzialem ta historie o pensjach to tez powiedzial, ze trzeba sie szanowac. A to gowno prawda, bo hajs mialem dobry nic mi nie brakowalo, a pozatym ta praca byla dla mnie terapia. Jakos wytrzymywalem te smiechy hihy w pracy, ze jestem prawiczkiem. Pytania czy zakladalem prezerwatywe kiedys i jak dlugi jest moj penis. Jak powiedzialem, ze 13 cm to mnie wysmialy i powiedzialy, ze by nawet nie poczuly. Ale jakos to zlewalem, bo wiedzialem zo to zwykle pustaki, a ja i tak nie mialem zamiaru sie juz z nimi wiecej klocic. Noi dzien pozniej lecialem na krotki wyjazd do uk i sobie myslalem czy dobrze zrobilem? I w nocy napisalem smsa do menegera, i napisalem czy moge cofnac moja pochopna decyzje. Zgodzil sie. Ja kilka dnie myslalem tylko o jednym, ze jak wroce to bedzie znowu tak samo. Pewnego wieczoru jakos tak z czapy zaczalem czytac opinie psychiatrykow na google. Poszedlem sie umyc i ogolic. I jak znowu wrocilem do lozka to jakies mysli mnie wziely i sobie pomyslalem, ze ja to powinienem pracowac w empiku. Jak lubie gry, i popkulture to dobrze mi bedzie w takim miejscu. Wogole ze takich galeriach jest duzo pracy i tam sie odnajde. To byly manie. Jakies glupie fantazje. Noi do tego mialem jakas manie na punkcie wlosow i ciagle mialem takie spiecie na czubku glowy i myslalem, ze tam sie robi gniazdko. Noi napisalem zbowu do tego menegera baru ze jednak nie wracam. I sie odwrocilem na drugi bok i pomyslalem sobie, ze wolnosc jest najeazniejsza, a nie tam jakie przepychanki w pracy. Rano jak sobie uswiadomilem co ja zrobilem, to masakra. Zalamanie do kwadratu. Zaczalem myslec, kurde praca z polecenia, a ja odwlam takie akcje i powinienem tam pracowac. Noi zalany potami jakos ledwo dalem rade przy sniadaniu wielkanocnym. Potem brat mnie zabral na rower i ja juz wiedzialem, ze jak mnie sie zapyta o to, to bedzie afera. On akurat mowil, zeby zostac w tej robocie mimo przeciwnosciom losu. Ze trzeba lapac doswuadczenie i sie uczyc nowych rzeczy. Noi zawiodlem znowu jego, goscia z kursu i mengera baru. I zaczalem popadac w pustke, otchlan. Nagle weszla mi samoswiafomosc, ze nie mam tej pracy przy domu, ze z baru tez sie zwolnilem i co ja teraz bede robil. Fama pojdzie po miescie, ze jest taki porabany typ i odwala takie akcje. Bratowa pomogla mi znalezc prace na olx. Szukali barmana, do sklepu z cygarami i do nowej burgerowni. Jakos po tym kursie chcialem isc w to barmanstwo i szukalem takich ofert. Z tego klubu cygarowego zadzwonili i sie ze mna umowili na spotkanie. Troche po tej wiadomosci mi odposcilo i sie czulem troche zmotywowany, ale zaraz znowu samoswiadomosc, ze jakies cygara, ze ulica blisko tego baru, w ktorym bylem jeden dzien. I sobie ubzduralem, ze juz tak namieszalem, ze nie moge sie pokazac, ani na dzielni, ani w miescie i zrobilem przez neta zgloszenie do wojska. Jak odzwonili to napisalem do tych od cygar, ze rezygnuje z rozmowy. Znowu jakas karuzela fiksacji. Brat mi zaczal opowiadac o tych cygarach nie wiedzac, ze ja juz tam nie ide i jak poszedlem wywalic smieci, zobaczyl mi w telefonie, ze zrezygnowalem z tej oferty i sie pyta co ja odwalam. Ja mu na to ze ide do wojska. Wogole moj brat to moje przeciwienstwo wysoki, przypakowany giga chad. Tak jak on sie normalnie rozwijal, bo nie mial zadnych chorych mani. Tak ja przez te jego pomysly z bieganiem. Nie uroslem nie dojzalem fizycznie, plociowo, i emocjonalnie. Wieczne dziecko. Noi mowi ze w wojsku nie jest tak lajtowo jak mi sie wydaje. Noi ja wogole przez te ostatnie trzy dni w uk. Nic innego nie robilem, tylko mialem mysli samobojcze, ze juz nie mam do czego wracac. Bo w starej pracy jak sie zwalnialem, to powiedzialem, ze ide dalej sie rozwijac. Byla okazja do rozwoju to ja spiepszylem i sobie pomyslalem jaki wstyd. I zaczalem czytac o linie do powieszenia sie. Duzo czasu spedzilem na hasztagu samobojstwo na wykopie. Szukalem w necie jak sie skutecznie powiesic. Noi juz zamowilem sobie line. Jak wracalem, samolotem do domu to juz wiedzialem, ze lina jedzie do paczkomatu i to juz moje ostatnie dni, bo z taka hanba nie da sie zyc. Wrocilem do domu, tato dalej nie rozumial jak mu mowilem, ze zaluje tego baru bo to byla trampolina na pszyszlocs l. Prestizowe miejsce gdzie moglbym nabrac duzo doswiadczenia. Ale gadal, ze z hamami sie nie pracuje. To mnie jeszcze bardziej przekonalo, ze trzeba ze soba skonczyc. Przyjechala lina do paczkomatu rano. Wzialem ja i poszedlem do lasu. Wybralem drzewo i jak rozpakowalem paczke, to sie okazalo, ze lina jest za gruba i za krotka, ale cos tam mi sie udalo zawiazac i powieailem na drzewie. Zadzwonilem do taty. I z nim jescze gadalem, ze czy mysli, ze ja jeszcze ze ja moge normalnie zyc? Oczywiscie w jego oczach nic sie takiego nie stalo i ze to sa blachostki. Ja myslalem inaczej. I jak sobie pomyslalem o tym ze jak ktos ze starej pracy sie mnie zapyta gdzie pracuje, a mi przepafla taka szansa na takie miejsce, to nie moglem z tego wstydu i sie powiesilem. Niestety przez to ze lina byla za gruba. Po chwili wiszenia sie rozwiazala i spadlem na ziemie. W tym samym czasie zadzwonila do mnie babcia i sie pyata gdzie jestem i uznalem to za jakis znak. Ale jak wrocilem do domu to juz myslalem o kupieniu jakiejs cienszej liny i dluzszej. Noi tak zrobilem. Po tym pierwszym wieszania bolala mnie szyja mialem obtarcia. Czekalem na ta druga line. Dwa dni w miedzy czasie pracowalem w ogrodzie i takie tam. Caly czas myslac co ja odwalam ze swoim zycie. Trzy i pol roku byl spokoj, a teraz jakis roler coster. Przyszla druga lina. Wzialem ja do lasu i zrobilem wezel i sie powiesilem. Tym razem lina pekla. Narobila mi obtarc i mialem problemy z przelykaniem. Wkurzylem sie, ze lina jutowa to gowno i znowu jak wrocilem do domu to zamowilem juz taka porzadna taka, ze nic sie nie zerwie i bedzie cacy. Noi przyszla po weekendzie. Poszedlem po nia do paczkomatu, ale tato mnie poprosil, zebym mu skoczyl po gazete i takie tam. Nagle mi pszyszla samoswiadomosc, ze jak sie powieszd to moje problemy sie skoncza, ale zaczna ich. Ze jak tato przestanie pracowac po moim samobojstwie to nie utrzymaja domu samemu z dziadkami ktorzy maja juz okolo 90. Ze ludzie z dzielnicy nie dadza mu zyc. Ze takie tam i tak juz to przekladam od kwietnia. Miedzy drugim wieszaniem, a trzecim bylem na rozmowie o prace do tego burgera. I mnie przyjeli. Wiec jakas motywacja wrocila, ale wpadlem w fiksacje tego, ze mam zadrapania na szyji ktore zostana na szyi i bedzie to widac i tak sie nakrecalem prze 2. 3 tygodnie. Przeplatane to bylo myslami o zwolnienieniu sie z tej restauracji, z koktailbaru. Od 3 miesiecy nic nie robie tylko leze. Nie moge nic ogladac, grac, czytac, bo nic mi nie sprawia przyjemnosci. Pustka depresja i ciagla gonitwa mysli. Ze kiedys bylo super, ze bylem szczesliwy, praca, dom, spacery, gry, anime i takke tam. A teraz leze i sie wstydze wyjsc z domu spojrzec ludziom w twarz ktorych obslogiwalem w tej restauracji osiedlowej. Jesczs jak bym spotkal, kolezanki z pracy to mialbym mega dola. Bo sie zaoralem. I jak juz pracowalem w tym burgerze, to pomyslalem sobie, ze sie gdzies jeszcze zatrudnie, bo tam bylo malo godzin. Szukalem oferty pracy i zobaczylem oferte, ze szukaja kelnera do restauracji tam gdzie pracowalem. I wrocilem tam na jeden dzien. Ale mysli jakie mi temu towarzyszyly. Mnie mega meczyly, ze nje powinienem z tamtad odchodzic. Ze co ja narobilem. Dali mi w pracy ultimatum, ze odchodze z burgera i wracam do nich, albo nie ma szans na chodzenie w kratke. Postanowilem zostac w burgerze, bo nie chcialem znowu odchodzic po kilku dniach z nowej roboty. I znowu karuzela jakis glupich decyzji. Zawsze zylem przeszloscia i kazde wspomnienie sprawialo mi przyjemnosc,a teraz kazde wspomnienie sprawia mi bol i cierpienie. W burgerze zostalem sam, bo moi wspolpracownicy sie zwolnili. Ja tam jestem teraz codzinnie. W pracy juz tez nie potrafie udawac i zaczynam byc coraz bardzij przybity. Widza to wszyscy do okola. W glowie tylko mysl, zeby sie powiesic, ale ta blokada, ze rodzina zostanie sama i ze jak sie powiesze to jeszcze klopotow narobie w tym burgerze i jestem teraz w takiej pustej odchlani, bo chodze do pracy w domu tylko leze. I wiem, ze juz nigdy nie bedzie dobrze, bo samoswiadomosc tego, ze zwolnilem sie z pracy gdzie bylo dobrze, blisko, dobra kasa i stabilne zatrudnienie. O tym koktailbarze juz zapomnialem, bo sobie uswiadomilem, ze nigdy nie powinienem odchodzic z restauracji. W domu jak wracam w nocy do domu to chcialbym, zeby noc zapadla na zawsze, zeby czas juz nie szedl do przodu, zeby nie spotakac ludzi ktorych obsugiwalem i kolezanek z pracy. Jak sie uda mi zasnac to chcialbym sie juz nigdy nie obudzic. Jak wstaje rano to mnie roznosi, ze jedna glupia sytuacja doprowadzila do mojego odejscia. Jedna blachostka, zepsula mi zycie i mojej rodzinie. Wogole moje zycie jest podyktowane przez innych, bo nie potrafie odmawiac, a jak odmawiam i ktos nalega to to robie. I tak to sie skonczylo.
  • 25
  • Odpowiedz
  • 1
@Mr_3nKi_: zastanawialem, czy moge dac ten tag. Bo jak czytalem to na tym tagu, tez trzeba byc brzydkim i byc samotnym. Podobno najbrzydszy nie jestem a samotnosc zawsze lubilem. Tez podobno trzeba miec ciezka sytuacje finansowa, a ja na brak hajsu nie moge nazekac i nie chcialem byc zwyzywany od oskarkow i normikow.
  • Odpowiedz
@podawacz97: No to niestety nie możesz wejść, ale szanuje za szczerość. Jeśli będziesz naprawdę źle sie czuł, to zapraszam na tag.

Nie tyle co lubie samotność, ale sie do niej przyzwyczaiłem. Reszty nie mam.
  • Odpowiedz
  • 1
@Mr_3nKi_: generalnie przegralem, zycie wiec przegryw jestem. Niestety, mam bardzo dobra pamiec. Od trzeciego roku zycia pamietam prawie kazde wazniejsze wydarzenie. Potrafie sobie przypomniec wiele chwil. Ale niestety zapominam, ze z niektorymi osobami powinienem uwazac i sie nie spoufalac. Nie uczylem sie na bledach i sie skonczylo jak sie skonczylo
  • Odpowiedz
@podawacz97: Napisz najlepiej w skrócie. Za dużo informacji na raz - nikt nie będzie chciał tego przeczytać ( chyba jakiś sadomaso)

Nie musisz wszystkiego od razu pisać, mamy czas. Powiedz co ci leży i zobaczymy. Tylko nie mów za dużo..
  • Odpowiedz
  • 0
@arturwaaagh: siema. Wiem, ze wiekszosc ulomnosci bierze sie z djety. Od problemow z odzywianiem. Staralem sie jesc zdrowo, wiec djete mialem zbilansowana. Jak byla pandemia 8 miesiecy to nic nie slodzilem i bie pilem kawy i czulem sie lepiej. Tylko pytanie czy czulem sie lepiej bo bylem w domu i nie mialem kontaktu z ludzmi, czy kofeina i cukier tak na mnie dzialaja
  • Odpowiedz
  • 0
@yuck: dzieki. Ale juz przestalem dawac rade. To co sie ostatnio wydarzylo juz zabilo we mnie nadzieje i zycie. Samoswidomosc nie pozwala mi zyc. Kazdy ranek to katorga. Ledwo wstaje. Pod prysznicem dre sie dlaczego to sie stalo i ledwo ide do pracy. Jedynym dla mnie rozwiazaniem byloby zamkniecie w jakims domku w lesie i rabanie drewna do konca zycia, albo jakis inny oboz pracy
  • Odpowiedz
  • 0
@yuck: no niestety. Musze to robic na sile. Bo rodzina, by miala problemy jakbym sie powiesil. Ogolnie. Jestem na etapie wegetacji, bo jak wracam z pracy to tylko leze w lozku i nie moge sie podniesc. Jak mialem 2 dni wolnego to dwa dni mprzeleralem nic nie jadlem tylko czasem sie napilem. Boje sie wracac do domu, bo kiedys mi sie kojarzyl z czyms dobrym, milym, a teraz wiem, ze tam
  • Odpowiedz
  • 1
@yuck: wszystkie moje wspomnieni ktorymi zylem sa teraz bolem i cierpieniem. W kazdej chwili mysle o tym, ze kiedys bylo naprawde dobrze mimo tych moich mani. A teraz jest tylko bol w kazdej sekundzie. Juz nawet nie potrafie wykszesac promyka szczerego usmiechu
  • Odpowiedz
@podawacz97 to co mówią że jest zdrowe, a co rzeczywiście jest zdrowe to dwie różne rzeczy. Wydaje mi się, że najsensowniejsza dieta to jednak ta... przeciwgrzybiczna. Wiem, że brzmi dziwnie, ale warto spróbować.
Ale oprócz tego warto też zwrócić uwagę na to jak się oddycha. Wszyscy wiedzą, że można za dużo jeść, ale pogląd, że można za dużo oddychać jest mało znany. To też męczy organizm. Jeżeli wstajesz rano i jesteś zmęczony
  • Odpowiedz