Wpis z mikrobloga

Mirki taka sytuacja…
Kolega w wieku 35 lat ma problem alkoholowy, ale to taki problem z jakim nigdy wcześniej się nie spotkałem i jest to dla mnie przerażające. Zastanawiam się czy mogę mu jakoś pomóc?

Nakreślając bardziej szczegółowo sprawę. Jesteśmy takimi znajomymi z technikum, którzy czasem mają kontakt co miesiąc a czasem widzimy się dwa-trzy razy do roku na imprezach (czy to andrzejki, czy karnawał, wesela, urodziny itd.). – 10-15 lat temu opowiadał że jak wychleje na imprezie to ma problem bo następnego dnia musi przebić ćwiartką i wtedy mu dobrze. Wszyscy byliśmy młodzi to ignorowaliśmy ten problem – po prostu chłopak „niedopity” heheh „agent normalnie” „CZYM SIĘ STRUŁEŚ TYM SIĘ LECZ HEHEH”. Czyli standardowa polska młodzież 2010 roku.

Później miał jakieś epizody że odstawiał alkohol, później znów na imprezach pił normalnie a później znów odstawiał i całą imprezę siedział smutny. Wszyscy wtedy mu gadali na łeb „ale czemu nie pijesz” „no weź się z nami napij” „A TY CO OBRAŻONY?”. Po tym co zobaczyłem wczoraj wiem że już wtedy z tym walczył.

Rok temu przejeżdżałem przez centrum i zupełnie przypadkiem zobaczyłem go przewracającego się o własne nogi, podpierał się ściany żeby się nie #!$%@?ć. Zaparkowałem auto żeby sprawdzić czy wszystko ok – okazało się że był nawalony po całości. Poznał mnie bo ucieszył się na mój widok ale nie potrafił kompletnie nic powiedzieć, tylko bełkotał jakby mówił ale bez ruszania ustami, taki czysty bełkot. Zacząłem go prowadzić do auta, w połowie drogi mi się położył na ziemię. Ciągnąłem go jak zwłoki do tego samochodu (cały czas był przytomny, bełkotał marudził). Nawet nie wyobrażałem sobie jak ciężko taką osobę przenieść, jak ktoś jest sztywny i przytomny to normalnie bierzesz i niesiesz, a takie „zwłoki” to normalnie masakra – kto miał do czynienia z czymś takim ten pewnie wie o co mi chodzi. Zapakowałem go do auta i zawiozłem do domu. Gdy wjechałem na jego podwórko to jego żona na początku #!$%@? na mnie z tekstem że go rozpijam XD Ale wytłumaczyłem że po pierwsze przyjechałem samochodem a po drugie znalazłem go w takim stanie na mieście zupełnie przypadkiem. Okazało się że byli dwa dni temu na urodzinach gdzieś tam i zaciągnął, on miał zakazane picie w dniu dzisiejszym ale ona na chwile poszła tylko do sklepu po zakupy na obiad a ten #!$%@?ł i w 20 minut doprowadził się do takiego stanu ????
Zadzwoniła po swojego brata (szwagra tego kolegi) i razem ze mną wyciągnęliśmy go z samochodu i położyliśmy w cieniu na kocu żeby go nie targać do domu XD

Okazało się, że gościu po każdej imprezie(nawet głupich urodzinach u wujasa gdzie butelke wódki się zawsze wypije) wpada w taki ciąg alkoholowy że chleje przez tydzień. Wtedy się ogarnia i np. miesiąc nie pije.

Ostatnio znów widziałem go #!$%@? w mieście, ale niestety nie miałem czasu go zgarnąć i napisałem tylko jego żonie na Messengerze gdzie jest. Podjechałem kolejnego dnia żeby zobaczyć co u nich.

Słuchajcie – ona go #!$%@? przypina łańcuchami do kaloryfera XD A on zawsze jakoś #!$%@? XD
Normalnie śmiać mi się chciało ale to poważna sprawa.

Walczą z jego alkoholizmem ale na zasadzie syzyfowej pracy…

Okazało się że był na tych całych terapiach AA, brał jakieś tam leki, miał nawet jakąś WSZYWKĘ (o której dotychczas nie miałem pojęcia) tzn że wszywają jakąś truciznę pod skórę żeby nie pił (jeśli dobrze zrozumiałem) – nie mieści mi się to w głowie ???? Jedną wszywkę sobie sam wyciął nożyczkami, drugą „przepił” nie wiem co to dokładnie oznacza ale nie chciałem by opowiadali w szczegółach bo to straszne jest. Znajdywała flaszki za kiblem, pod poduszką itd.

Wspólnie uzgodnili (po trzeźwemu) że jak będzie miał ciąg to ma go jego żona po prostu przypiąć łańcuchem, sam nawet ten łańcuch kupił i kajdanki żeby go przypięła. On sam nie chce pić i już robi co może - Za każdym razem jakoś ucieka (ostatnio spinaczem otworzył sobie kajdanki XD)

Sprawa jest tragiczna, nie mam pojęcia jak takiego faceta uratować? Gość jest super, miły pomocny, pożartuje. A tu go niszczy taki alkohol z którym wiele osób ma styczność co tydzień. Jak to działa, że ja gdy wypiję na imprezie sporo alkoholu to następnego dnia na myśl o nim mnie wstrząsa i nawet nie próbuję sięgnąć po flaszkę- a on wręcz musi bo cały się telepie jak nie wypije? Próbowali chyba wszystkiego, a ostatnio jest coraz gorzej. Był już kilka razy na kroplówce w szpitalu.

#alkoholizm #alkohol #terapia #psychologia #medycyna
  • 24
@LZBNZ: Ty jako osoba obca nic mu nie pomożesz. Żona, dzieci, rodzice, rodzeństwo może go zgłosić do sądu i dostanie nakaz leczenia szpitalnego w trybie zamkniętym. Ale moim zdaniem to niewiele pomoże.
Jedyny sposób to odsunąć się od niego, wszystkim. Musi osiągnąć "swoje dno" - innego ratunku nie ma.
@LZBNZ no niestety, trzeba nauczyć się mówić "nie", a jak się nie lubię, to unikać takich miejsc. Osoby dookoła też powinny być uświadomione, by uniknąć przy nim alkoholu. Z alkoholizmu się nie wychodzi, można być co najwyżej "niepijącym", potem wystarczy jeden łyk i wszystko wraca.

Niestety, ale nasza "kultura" właśnie produkuje takich wraków ludzi.
Okazało się że byli dwa dni temu na urodzinach gdzieś tam i zaciągnął, on miał zakazane picie w dniu dzisiejszym


@LZBNZ: W takim trybie to niestety nic z tego nie będzie. Z uzależnieniami jest tak, że wszystko albo nic. Stąd też istnieje pojęcie tzw. "trzeźwego alkoholika" - alkoholikiem kolega zostanie do końca życia, a jedyny sposób na normalne egzystowanie to pozostanie 100% trzeźwym. Nie ma innego sposobu. Jest to o
@LZBNZ: Niestety jedyna taka opcja jak sam chce się leczyć, to ośrodek zamknięty na pół roku, rok podczas tego ostra terapia jak żyć na trzeźwo, leki czy magiczne suplementy mu nie pomogą bo problem siedzi w głowie oraz chemii mózgu, która dopiero po pół roku abstynencji wraca do jako takiej normy

na tej grafice masz etap w jakim się znajduje https://www.alkoholizm.org.pl/wp-content/uploads/2018/09/fazy-rozwoju-uzaleznienia.jpg
@LZBNZ: Przerabiałam w rodzinie, I niestety jak chęć zmiany nie wyjdzie od niego to nic z tego nie będzie, tylko bardzo krotkotrwale okresy poprawy. On musi najpierw chcieć zmienić ta sytuacje, inaczej nadal będzie wycinać wszywki i bawić się w magika uciekając z kajdanek ( _)
@LZBNZ: Uch. Ja osobiście uważam, że to kwestia biologiczna. Dla mnie kac jest na tyle nieznośną rzeczą, że ja nie jestem w stanie pić następnego dnia, więc nie wejdę w ciąg alkoholowy. Jestem grupo po 30 i generalnie to boję się pić dużo, właśnie z tego powodu, żeby przypadkiem nie odkryć, że jednak jestem w stanie pić więcej niż jeden dzień. Obecnie to ja się boję wypić więcej niż 3 mocne
  • 0
@lycaon_pictus: ja np tydzień temu w sobotę wypiłem 4 piwa do grilla a wtedy od 20 do 2 w nocy #!$%@?łem whisky ze szwagrem i rano tylko troche kac ale ani myśle wtedy o alkoholu tylko woda z cytryną i inne z cukrem itp.
@LZBNZ ja straciłem kolegę o którego walczyłem. nie ma sensu, jak sam nie bedzie chciał to nic nie zrobisz. chciałem kumpla sportem zarazić żeby nie pił, robić mu za darmo treningi to usłyszałem ze #!$%@? jestem i potem mi dupę obrabiał przed znajomymi. olałem go ciepłym moczem, q międzyczasie pojawił sie moj syn. a kolega zeruje kolejne browary na lawce w parku i udaje ze mnie nie poznaję jak sie mijamy. przykre