Wpis z mikrobloga

Ten serial to coś pięknego. To niesamowite, jak zdolność plecenia bzdur i mydlenia oczu mogą zaprowadzić kogoś tak daleko. Wróć. Może jednak takie przypadki da się przywołać pamięcią i to niestety nie kilka. Na początku chcąc nie chcąc kibicuje się temu "gorszemu" bratu, później to wsparcie przemienia się w nienawiść, która eskaluje po zaznajomieniu się z kolejnymi sekretami i intrygami. No nie wiem, cała ta historia Saula wydawała się znacznie bardziej przejmująca niż losy postaci z BB. Nie chodzi mi już nawet o same zdarzenia, zabijanie, choroby i tak dalej. Po prostu McGilla jakoś bardziej czułam. Jego życie miłosne (na początku) było bardzo proste i takie swojskie, ale ta proza życia codziennego nie bolała. Dzięki niej mocniej przeżywało się niecodzienne wydarzenia. Zachowanie Kim było zajebiste, choć momentami łapałam się na tym, że chciałam uśpić jej czujność, dając Jimmy'emu wolną rękę w robieniu zamieszania. MUZYKA całego serialu na ogromny plus. Scena z papierosem. Zabawa kamerą i kolorami. Ech, "Something stupid"... Backstories pozostałych bohaterów tak samo dały dużo do myślenia. Mike zaskarbił sobie u mnie dużo sympatii, po tym jak otwarcie opowiedział o historii swojego syna. Lalo wniósł dużo świeżości i uśmiechu. W ogóle cały aspekt komediowy, który opierał się na przepięknym egzekwowaniu na ekranie obyślonych co do ostatniego szczegółu akcji i działań, no, czuję, że na długo pozostanie w pamięci. Prawnicze przekręty pierwszej klasy. Historia z dosłownym foliarzem Chuckiem wyprzedziła realny bieg wydarzeń całej kuli ziemskiej o dobrych kilka lat xD Pamiętny Kowid (oby nigdy więcej, ha tfu). Tyle pociechy, radości i zabawy dostarczanych przez tragikomiczną postać Saula Goodmana... Można się w tym zakochać. Chooociaż pod koniec całkowicie straciłam do gościa szacunek. Niestety miłość nie wybiera, a można było przypuszczać od samego początku, że Kim będzie cierpieć. Zabójstwo Howarda przepiękne, tak samo jak poprowadzenie całej serii. Chociaż mogę zgodzić się z tym, że czarnobiały wątek z taksówkarzem był zbędny.

Jednym słowem: polecam.

#bettercallsaul #seriale #recenzja #netflix
  • 5
  • Odpowiedz
  • 3
@schantelle dodaj sobie do twojego wątku taki scenariusz, że powstaje kolejny siódmy sezon, Saul wychodzi z więzienia i oboje łączą się ponownie z Kim xD

Jak dla mnie bcs jest najlepszym serialem, a dalej daleko jest dopiero drugi serial, ale pomiędzy nimi jest ogromna przepaść.
  • Odpowiedz
@schantelle: dla mnie postać Lalo to jedna z bardziej przerażających postaci w serialach jakie widzialem. Totalnie za każdym razem jak widziałem ten uśmiech psychopaty to miałem dreszcze.
Czaro biały świat miał pokazać jak wygląda życie Saula kiedy nie może robić tego co kochał. Opozycja do jego kolorwych garniturów i stylu zycia
  • Odpowiedz
  • 1
@MuszeZalozycKontoByFiltrowacGowno: oj tak, Kim to zdecydowanie role model. Jedna z najlepiej napisanych postaci i subiektywnie najbardziej wyrazistych, mimo że to, co robi, to z pozoru nic niezwykłego. Ja po obejrzeniu serialu chciałam stać się taka jak ona xD Miała niebywałe samozaparcie, aż szkoda było patrzeć na nią w końcówce ostatniego sezonu, gdzie praktycznie zatraciła decyzyjność nawet w najdrobniejszych kwestiach.
  • Odpowiedz
@schantelle: powiem Ci szczerze Mirabelko, ze love story w BCS jest faktorem, ktory u mnie przewaza w kwestii wyzszosci BCS nad BB. Monolog Howarda na chwile przed smiercia o tym jacy sa popieprzeni i jak bardzo do siebie pasuja jakos mnie mega poruszyl. Fajnie to pokazywalo jak nawet tak inteligentna i sprawcza babka jak Kim moze sie zatracic w swoim #!$%@? umyslowym. Pewnie sama dalaby rade gdzies to kontrolowac, ale wspoluzaleznienie
  • Odpowiedz