Wpis z mikrobloga

@WielkiNos: dla mnie to jakaś alternatywna rzeczywistość, żeby w związku nawzajem sobie "pozwalać albo zabraniać". Przecież to jakaś abstrakcja, że w związku nie ma zaufania i wyczucia co jest normalnym wyjściem z koleżankami, spotkaniem z jakimś kumplem a gdzie zaczyna się przeginka
Chłopie, toć jak se baba pojdzie z kolezankami na impreze to nie znaczy ze sie zaraz bedzie pier*olic z pierwszym lepszym. Chyba ze se takie szare myszki wybraliscie co jak wyjdzie z domu i wypije dwa drinki to sie rzuca na każdego :D


@liczy_no_ze_niby_nie po pierwsze jestem kobietą, po drugie bywałam w klubach i mimo, że nikogo nie zachęcałam zawsze się znalazł ktoś z łapami. Jak ich z koleżanką odpychałyśmy to patrzyli
nikogo nie zachęcałam zawsze się znalazł ktoś z łapami.


@WielkiNos: to fajne kluby macie, tylko chodzic. No i zaufanie do kobiet - serio jak ci facet pozwal chodzic do klubu bo to nie miejsce dla niego to znaczy ze sie toba nie interesuje?

nie wiem ja kto wytlumaczyc - ja pozwalam mojej kobiecie isc z jej kolezankami bo wiem ze nie są #!$%@?ęte tylko normalne i jak by nawet jej ktos
@WielkiNos: cóż, ja swojej byłej pozwalałem chodzić z koleżankami. Sam nienawidzę klubów, dyskotek, dramat.

Ale teraz jakbym się miał z jakąś związać, to z taką, która do klubów po prostu też chodzić nie lubi. Trudno jest zaufać że partnerka niczego nie odwali prędzej czy później. ¯\(ツ)/¯