Wpis z mikrobloga

Mam umiarkowane szczęście wynajmować mieszkanie w jednej z wielu wrocławskich wielkich płyt. Ostatnimi czasy chyba zmarło się jednemu ze starszych lokatorów i młodzi po przejęciu mieszkania zaczęli od generalnego remontu. Ciągnie się to już dobrych kilka miesięcy, bardzo nieregularnie i ogólnie mam wywalone na odgłosy, które niosą się w środku dnia - w końcu kiedyś trzeba ten remont zrobić i nie rzucam nikomu kłód pod nogi. Największym problemem są jednak weekendy, lokatorzy potrafią tłuc się, wiercić do pierwszej w nocy. Plot twist jest taki, że mieszkają trzy piętra nade mną a wszystko co robią słyszę, jakby było praktycznie w moim mieszkaniu - jak znoszą to ludzie mieszkający bezpośrednio pod nimi nie mam pojęcia. Próbowałem interweniować, wybrałem się tam trzy razy, za pierwszym otworzyła bardzo przepraszająca kobieta, za drugim nie otworzył nikt a szczytem był dzień wczorajszy, gdzie przed pierwszą w nocy otworzył mi drzwi ulany patus w samych gaciach, trzymający w dłoni wiertarkę, który stwierdził, że tu nie ma żadnego remontu i tu hit, jak jeszcze raz zapukam do niego do drzwi to dzwoni na policję xD

W sumie nie wiem po co to piszę, chyba tylko po to, żeby wylać frustrację. Myślałem o dzwonieniu na policję, problemem jest to, że w dużym mieście pewnie nie przyjechaliby za szybko i cała akcja mogłaby się skończyć, same remonty też zwykle przebiegają skokowo - 20 minut tłuczenia, potem cisza i tak wkoło. Boję się, że zwyczajnie sam bym wyszedł na wariata i jednego z tych sąsiadów, któremu wszyscy i wszystko przeszkadza kiedy nawet nic się nie dzieje.

Powiem szczerze, że jest to jeden z moich największych lęków przed kupnem własnego mieszkania i wpakowaniem się w życie na kredycie - spłacanie kurnika do późnej starości z urokami w postaci jak nie patologicznych to zwyczajnie skrajnie egoistycznych ludzi.

Czemu nie możemy być dla siebie bardziej wyrozumiali?

#sasiad #sasiedzi #mieszkanie #patologiazmiasta #zalpost #zalesie #sasiedziwalczacy
  • 2
  • Odpowiedz