Wpis z mikrobloga

Kiedyś myślałam, że fajnie będzie mieć męża i dzieci. Dzisiaj wiem, że szybko mieszkania nie kupię (500-700 tysięcy bo duże miasto) więc nie ma nawet co o tym myśleć. Z pracy czasami wracam zmęczona, nie wyobrażam sobie jeszcze zapierniczać przy dziecku po 9h poza domem.
Moje dzieciate koleżanki często się żalą, dzwonią zapłakane. Te, które nie pracują i opiekują się dziećmi narzekają bo nie mają swojego życia, są wypalone i dziczeją. Pracujące mamy ciągle są niewyspane, zestresowane, nie mają na nic czasu i często przed to przestają o sobie dbać a ich faceci rozglądają się po innych kobietach.

Jak o tym myślę to cieszę się, że mam swoje spokojne i luźne życie i w sumie codziennie jestem z niego zadowolona xd
#zwiazki #gownowpis
  • 252
@darknightttt: Ale kto powiedział, że połączenie rodzicielstwa, małżeństwa i pracy będzie łatwe i bezstresowe? Kiedyś w tych złych strasznych czasach było tak, że np. facet pracował i było go stać na utrzymanie rodziny, a kobieta zajmowała się dziećmi. Wszyscy mieli na wszystko czas i było w miarę znośnie.
@Bananek2: Mieszkalam w paru krajach i uwazam, ze te opinie na temat braku wiezi, towarzyskosci i otwartosci to nie tylko ograniczenia kulturowe ale rowniez kwestia wieku. Prawda jest taka, ze jak przeprowadzasz sie gdzies jako nastolatek albo student masz duzo wieksze szanse na znalezienie przyjazni i znajomosci niz jak przeprowadzasz sie jako osoba 25+ - im starszy, tym gorzej. Ludzie z reguly wiekszosc swoich znajomosci buduja od lat dzieciecych/nastoletnich/na studiach i
@BombaskaEskadraLotnicza: Najlepsze było to że w usa w złotych czasach 50 dość że tylko chłop pracował to było go stać na dom który był wstanie szybko spłacić xD A teraz 2 osoby pracują, też w takim usa i na gówno ich stać. To tylko pokazuje jak realnie zubożyło się społeczeństwo zachodnie.

A u nas to jak zwykle, komuna upadła i załapaliśmy się tak naprawdę na schyłek zlotej ery kapitalizmu. I teraz
@darknightttt plus po urodzeniu automatycznie traci się 90% bezdzietnych znajomych, bo nowi rodzice potrafią gadać tylko o dzieciach. Nie widziałam znajomej z rok po tym jak urodziła i jak ja już spotkałam, bo po taki czasie udało jej się wyrwać z chaty, to zaczęła nawijać o swoim ciężkim porodzie i połogu...
@janciopan: Kolejna sprawa jest taka, że przez wieki standardem był tzw. "dom wielopokoleniowy". W jednej chacie żyli dziadkowie, rodzice, dzieci i wnuki. Było to tak naprawdę na korzyść dla wszystkich bo obowiązki się rozkładały, każdy każdemu pomagał, młodsi mieli się od kogo uczyć, starsi czuli się potrzebni i służyli doświadczeniem. Dziś jest to uważane za obciach i nieudolność. A kiedyś w takim domu wielopokoleniowym jakoś wszyscy pracowali 12h w kopalni albo
W Polsce dochodzi jeszcze to, ze wiekszosc znajomosci nie opiera sie na wspolnych zainteresowaniach czy wartosciach ale na piciu i spotkaniach przy domowkach/imprezach wiec takie znajomosci z reguly ograniczaja sie do wspolnego picia, a jak pojawia sie potrzeba uzyskania wsparcia to nie ma nikogo.


@good: ale zaleciało zaściankowymi kompleksami. szwed czy niemiec to są nadludzie, wspólne zainteresowania (oczywiście zero alkoholu, ciekawe ile byłaś w niemczech czy szwecji) a polack? polack tylko
@BombaskaEskadraLotnicza: Tak i starsze dzieci wychowywały młodsze. Wiadomo że była patologia bo patologia zawsze jest, ale jak to jeden psycholog powiedział " lepiej żeby rodziców nie było w ogóle niż żeby byli nadopiekuńczy". Te wszystkie nadopiekuńcze mamusie które obecnie wychowają swoje dzieci na spierdoksów, w momencie nadejścia trudnych czasów "przegrywy" po prostu popełnią na sobie seppuku.

bo jak w mysim eksperymencie - zaburzone myszy wrzucone do zdrowego środowiska wcale się nie
@darknightttt: jest ciężko ale przez ostatnie 35 lat nawet łącznie nie uśmiechałem się tyle ile przez ostatni rok z bobasem, nie mogę się doczekać aż podrośnie i zaczniemy razem chodzić do kina na bajki albo grać w jakiejś gierki, pewnie jak będzie nastolatkiem będzie mówił ze mnie nienawidzi, no ale cóż póki co jest mega :)
@darknightttt: zapytaj mamy jak to bylo kiedyś, obecnie jest problem że kobiety nie potrafią się spotkać w swoim gronie tylko wola siedziec na dupie i ogladac netflix zamiast wyjsc z inicjatywa i zrobic sobie babski wieczor raz w tygodniu… nie mowiac juz o innych aktywnosciach. Przez pierwsze lata faktycznie jest ciezko, ale to inne lepsze zycie jak juz dziecko sie usamodzielni :D
Tak i starsze dzieci wychowywały młodsze.


@janciopan: Ale ja nie widzę w tym problemu jak rodzeństwo bierze udział we wzajemnych wychowywaniu. O ile to nie jedyne osoby, które wychowują. Starsi się uczą odpowiedzialności, aktywności itd. Młodsi widzą w nich przykład. Ja ogólnie uważam, że ludzie powinni mieć rodzeństwo w dzieciństwie. Jedynacy zawsze są jacyś #!$%@? w dorosłości. Widać po nich, że byli jedynakami.
@darknightttt: nie chodzi o dawanie bez odzewu. Dajesz, co możesz, bierzesz, co dają. Jak ktoś jedynie pasożytuje, bo inaczej nie potrafi - bo może w danym okresie nie móc w stanie, to inna historia - zlewasz jego potrzeby tak, jak on twoje. Widać egoista, albo zwyczajnie niezsocjalizowany, dostanie cenną lekcję życia.
plus po urodzeniu automatycznie traci się 90% bezdzietnych znajomych, bo nowi rodzice potrafią gadać tylko o dzieciach. Nie widziałam znajomej z rok po tym jak urodziła i jak ja już spotkałam, bo po taki czasie udało jej się wyrwać z chaty, to zaczęła nawijać o swoim ciężkim porodzie i połogu...


@oficjalniemartwa: ja na to inaczej patrzę. Straciłem 90% bezdzietnych znajomych, którzy i tak byli bezwartościowi, bo poza alko i wątpliwej jakości