Wpis z mikrobloga

Cała inba z Dariuszem to materiał na współczesną epopeję narodową albo przynajmniej mrożkowski dramat. Mamy tu hermetyczne środowisko firmy, prosperującej od lat jak skansen, ze ściśle ustaloną hierarchią. Nagle zjawia się młoda, uzdolniona artystycznie kobieta - symbol chaosu. Zamiast tworzyć kulturę, zmuszona jest projektować napisy na plastikowe bibeloty - ten symbol maszynowej bezduszności, pętającej twórczego ducha.

Wrzucona w radomską rzeczywistość Nina sama nie wie, że jest posłańcem bogów. Nie zdaje sobie sprawy, że jej prostoduszna szczerość i odruchy normalności, zwykłe "cześć" czy spożycie bułki o wybranej przez siebie porze, są w tym miejscu piętnowane. Kierownictwo nie może pozwolić sobie na odstępstwa od firmowej rzeczywistości. W przeciwnym razie runie system, ale - i przede wszystkim! - runą życia ludzi, którzy zapomnieli, jak to jest oddychać bez polecenia szefa. Obozu nie stanowią wieżyczki i drut kolczasty - obóz jest w sercu człowieka.

Bezpretensjonalność naszej heroiny trafia na potężne ego Dariusza. Do tej pory nie do pomyślenia były jakiekolwiek słowa sprzeciwu. Nie po to wznosi się zamek, by w gmachu wybrzmiewało "nie". Ale to właśnie Ninie los przydał rolę maleńkiej szpilki, która przekuje nieskończenie większy balon. Echo wybuchu roznosi się po kraju. Balon prysnął. Spod jego cienia wyłania się obraz zaściankowości. Pryska bogactwo stockowych wizualizacji, by na wierzch wypłynął obraz budynku, którego psy omijają na spacerach.

Dariusz podejmuje walkę. Ale idzie na tę wojnę w pantalon rouge, czerwonych spodniach. Żyje w poprzedniej epoce i nie dostrzega miliona Nin, gotowych wymierzyć muszkiet w jego stronę. Pomieszcza kolejne edykty, które poza jego gmachem nie mają już żadnej mocy. Budzą śmieszność czy politowanie. I tak zamek Dariusza upada. Okazuje się tylko plastikowym bibelotem, oklejonym kolorowymi obrazkami i napisami.

#giftpol #afera
  • 22
  • Odpowiedz
@psycha:
Przepiekna interpretacja...
Żaden profesor polonistyki czy literatury, żadne Miodki, Bralczyki, czy nawet Nobliści, nie powstydziliby się takiego ujęcia tematu.
Aż łzy pociekli dla chłopa (ale to nie wstyd)...
  • Odpowiedz