Wpis z mikrobloga

Jakoś tak się dziwnie złożyło, że po ostatnich ciężkich życiowych miesiącach i maratonie 100 wariacji mięsa na każdy posiłek (dzień w dzień musiało wjechać coś konkretnego, najlepiej upieczonego w rękawie, bo łatwo i szybko) w końcu gorzej się poczułem. Dieta i styl życia typowego chłopa powiatowego, bo na ciężki czas miała być siła i wytrzymałość, a paradoksalnie... zaczęło mnie ścinać z nóg. Badań jeszcze nie robiłem, ale z miejsca wiem, że cholesterol i kwas moczowy wystrzelił w kosmos. W końcu myślę, to jest szaleństwo, trzeba coś zmienić. No i tak wertuję jutuby z pomysłami na obiad. Po kilku godzinach wertowania kolejnych 500 wariacji mięcha, zaczęła wchodzić kuchnia wege. Ale że co? Ja i wege? Nigdy nie miałem z tym po drodze i w ogóle mało w tym jedzenia a więcej ideologii. Wykopki przecie się z nich śmiejo i podajo naukowe artykuły, że tacy to miesiąca nie przeżyją. Jeszcze się lewactwem zatruję i zostanę działaczem LGBT, albo co gorsze zapuszcze dredy i będę słuchał Kamila Bednarka.

W Dino sobie kupiłem dosłownie za grosze kotlety sojowe. Wymoczyłem w gorącym bulionie, przyprawiłem, zapanierowałem, usmażyłem. Smakowo niewielkie różnice, prędzej umysł mi daje znać że coś tu jest nie tak. Zjadłem cztery, poczułem się najedzony i nie czuje się ciężki. Za 1/5 ceny i cztery razy szybciej, bo nawet w kolejce do lady nie stałem. Bez zmartwień jakiej jakości mięso mi się trafiło.

Kurde, chcę więcej. Pójdę w to, nawet z ciekawości. Jak tak mają działać 'zamienniki' tradycyjnej kuchni, to zdecydowanie jestem na tak. Człowiek całe życie się uczy.

#wegetarianizm #jedzenie #gotujzwykopem #dieta #zdrowie #truestory
eeehhh - Jakoś tak się dziwnie złożyło, że po ostatnich ciężkich życiowych miesiącach...

źródło: 39051272-v-720x903

Pobierz
  • 8
  • Odpowiedz
  • 2
@ShpxLbh: No i rozpoczynamy dyskusję na prawdziwie polskim portalu dla polakuw.

Typ odstawił mięso, polubił soje, więc teraz do końca świata będzie jadł soję. Logiczne? Logiczne. Nie może być inaczej, nie ze jakiś złoty środek czy coś...
  • Odpowiedz
@eeehhh I fajnie. Polecam wyroby z ciecierzycy (hummus, falafel), soczewicy (wiele rzeczy można wyczarować, od zup po kotlety), soja na dłuższą metę się nudzi, ale warto spróbować tofu (najlepiej w dobrej wege restauracji, żeby się nie zrazić, bo mnie z początku wychodziło zbliżone w smaku do podeszwy).
  • Odpowiedz
  • 1
@Damasweger: Hummus to ja akurat znam aż za dobrze ( ͡º ͜ʖ͡º) Ale resztę pomysłów z pewnością spróbuję.

Jeszcze na podwieczorek sobie takiego mini burgera z reszty kotletów zrobię, zieleniny dołożę, ogóreczka, sosu tatarskiego... i finito, bo żołądek musi odpoczać. Czuje się jakbym się z czegoś wyzwolił.
  • Odpowiedz
@eeehhh: z soczewicy spróbuj zup, spoko sycące. Raz robiłem coś jak chili con carne tylko soczewicą, też zajebiste było. Zawsze można dorzucić trochę mięsa z kurczaka jakby co. Będzie bardziej fit.
  • Odpowiedz
@eeehhh Tylko takie jedno małe "ale". Jeśli ci kwas moczanowy wywaliło to cokolwiek z bulionem nie jest dobrą opcją bo bulionu mają sporo puryn. Pomijając zupełnie kwestie gustów i smaków to polecam znaleźć nie tyle nawet dietę co wytyczne żywieniowe dla cierpiących na podagrę.
  • Odpowiedz