Wpis z mikrobloga

Część II. Przedstawię w tym wpisie dwie (zabawne/absurdalne) historie z ZSRR. Jeżeli spodoba Ci się ten wpis - zostaw plusa, będę wdzięczy, a przy okazji zawołam przy kontynuacji.

Jak Rosyjscy studenci stworzyli maszynę do podrabiania pieniędzy.

Aby nauczyć nas złodziejskiego podejścia do zdobywania informacji, wożono nas do tajnego działu Muzeum Kryminalistyki, ul. Pietrowka 38. Moskiewska milicja nie miała, naturalnie, pojęcia kim jesteśmy. Muzeum odwiedza masa tajnych delegacji z MWD, z KGB, z Kontroli Ludowej, z Komsomołu, diabli wiedzą skąd jeszcze. Wszyscy powinni rozwijać kryminalny sposób myślenia.

Ciekawe muzeum, nie powiem. Najbardziej spodobała mi się maszyna do robienia pieniędzy. Model opracowali studenci moskiewskiej Wyższej Szkoły Technicznej i sprzedali Gruzinom za 10.000 rubli: potrzebujemy prawdziwej forsy, a taką maszynę możemy sobie zrobić jeszcze jedną. Pokazali, gdzie nalewać farbę, spirytus, jak wkładać papier. Zakręcili korbą- wylatują wspaniałe, szeleszczące dziesięciorublówki. Żaden ekspert nie był ich w stanie odróżnić od prawdziwych banknotów. Studenci uprzedzili nabywców: nie przeginajcie pały, chciwość gubi frajerów! Nie przegrzewajcie urządzenia, bo filigrany mogą stracić kontrast. Gruzini spakowali manatki, wzięli aparat - i do Gruzji. Siedzą wieczorami, drukują pieniążki. Raptem maszyna się zacięła. Trzeba było wciągnąć do szajki mechanika. Przyszedł, zdjął wieko - i tylko gwizdnął. Zrobili was w konia, powiada. Ta maszyna nie drukuje fałszywych pieniędzy. W środku były prawdziwe banknoty. Przekręcisz korbkę - wylatuje nowiutka dycha. Ale już się skończyły. Koniec, szlus, nic już więcej nie wyskoczy. Gruzini na milicję. Studentów złapano i po trzy lata za oszustwo. Gruzinom - po dziesięć. Za zamiar i próbę robienia fałszywych pieniędzy. Słusznie: studenci oszukali tylko Gruzinów, a Gruzini chcieli oszukiwać nasze robotniczo-chłopskie państwo.
Książka: Akwarium

Lata 50. przeminęły dla wielu osób w przeświadczeniu, że wojna jądrowa wybuchnie lada moment. Poniższa historia pokazuje, do jak absurdalnych decyzji pchnęło to ludzi i przy okazji jak komunizm demoralizował społeczeństwo.

Lata 50. przeminęły w oczekiwaniu na wojnę atomową, zmorą zaś naszego pokolenia było to, że wojna nie nadchodziła - i tylko zdając sobie z tego sprawę, będziecie znać całą prawdę o duchu panującym w specobozach politycznych (łagrach). [...] Wojna światowa mogła nam przynieść jedno z dwojga: albo szybką śmierć (mogli nas wystrzelać do nogi wartownicy z wieżyczek czy wytruć zakażonym chlebem, jak to praktykowali Niemcy), albo wolność mimo wszystko. W obu wypadkach - lepsze to, niż czekanie na koniec kary.

Na to też liczył Pietia P. Ów Pietia był w naszej celi ostatnim przybyszem z Zachodu. Skąd się tu wziął? Wrócił dobrowolnie w listopadzie 1949 roku, kiedy normalni ludzie już dawno nie wracali. [...]
Aż do końca wojny był Ostarbeiterem w Niemczech, tam też uformowały się jego poglądy: grunt to łatwe życie, niech licho weźmie harówkę, do której namawiano człowieka od małego. Na Zachodzie, żerując na tamtejszej łatwowierności i słabej ochronie granic, Pietia przemycał kradzione francuskie auta do Włoch, a włoskie do Francji, aby sprzedawać je za pół ceny. Francuzi wyśledzili go jednak i aresztowali. I wtedy Pietia wystosował do sowieckiej ambasady list, wyrażając w nim gorącą chęć powrotu do ukochanej ojczyzny. Tak to sobie wykalkulował: francuski wyrok trzeba będzie odsiedzieć co do jednego dnia, a mogą wlepić nawet 10 lat. W ZSSR za zdradę kraju dadzą wprawdzie 25, ale już trzecia wojna w powietrzu, Związek Sowiecki przetrwa może jeszcze ze 3 lata, wybuchnie wojna, po której nastanie nowa rzeczywistość. Owszem, wojna może przynieść śmierć, ale we Francuskim więzieniu również nie ma gwarancji przeżycia. Lepiej więc iść za sowieckie kraty i jeżeli tylko uda się przeżyć konflikt atomowy, to po maksymalnie po kilku latach wyjść na wolność, zamiast odsiadywać cały wyrok we Francji.
Przyjaciele z ambasady zjawili się bez zwłoki i przytulili Pietię do łona.

Podobno z francuskich danych statystycznych, dotyczących mniejszości narodowych, wynika, że między dwiema wojnami światowymi rosyjscy emigranci wyróżnili się wśród innych grup najniższą stopą przestępczości. Po drugiej zaś wojnie światowej - wśród cudzoziemców przebywających we Francji największą liczbę elementów przestępczych znaleźć można właśnie wśród Rosjan, byłych obywateli sowieckich.

Książka: Archipelag Gułag

#rosja #wojna #ciekawostki #historia #gruparatowaniapoziomu #heheszki #ciekawostkihistoryczne
  • 12
  • Odpowiedz
Kiedy Brytyjczycy bombardowali Paryż, wybrali dzielnice zamieszkane przez rosyjskich imigrantów.
Książka: Podkreślenie moje.
  • Odpowiedz
  • 22
@D00D00: irytuje mnie gdy ktoś zarzuca mi że zmyślone...
Wiktor Suworow - Akwarium, Aleksandr Sołżenicyn - Archipelag Gułag
znajdź w Google książki, następnie ctrl+f i jak już zweryfikujesz to może warto przeprosić za te zarzuty?
  • Odpowiedz
  • 0
@D00D00: aa ok, myślałem że ten zarzut był do mnie skierowany, a nie do autorów :) Co do Sołżenicyna, nie uważam, żeby to była jakaś nieprawdopodobna historia. Pamiętasz taką postać jak Naftali Frenkel? Tutaj dopiero była to niesamowita historia. Facet trafia do łagru, jako więzień tworzy plany "modernizacji" łagrów, trafia na audiencję do Stalina i koniec końców z więźnia staje się naczelnikiem gułagów w ZSRR.
  • Odpowiedz
  • 0
@funkmess: a można gdzieś znaleźć wszystkie zarzuty wobec jego książki? Główny zarzut z którym się spotkałem to znaczne zawyżenie liczby ofiar represji. Ale ogólny obraz funkcjonowania obozów, wymiaru sprawiedliwości czy metod działań służb , który przestawia w swojej książce pokrywa się z innymi książkami w tej tematyce.
  • Odpowiedz
@SawyerJ: Nie wiem, czy ktoś to wypisywał wszystkie debilizmy. Ja to czytałem w latach 90-tych i już #!$%@? mnie tłumaczenie o pseudonimie - zmienił nazwisko po ucieczce i Wiedeń na Genewię żeby KGB nie wiedziało że to on xD
Ale na poważnie wypisywać o odwróconych podeszwach i nożach strzelających klingami mógł tylko kompletny mitoman
  • Odpowiedz
  • 0
@funkmess: chyba już pora spać bo nie ogarniam :D myślałem że o Sołżenicynie piszesz, nie o Suworowie. On wydaje się być takim trochę megalomanem.
  • Odpowiedz