Wpis z mikrobloga

A propos szczania do zlewu, pamiętam jak poszedłem na studniówkę. Miałem nie iść, ale rodzice suszyli głowę, że herp derp jak to na własnej studniówce nie będziesz, więc poszedłem (super asertywność, #!$%@?). Oczywiście, byłem jedynym człowiekiem bez osoby towarzyszącej, w mojej bordowej głowie ani na chwilę nie zaświtał pomysł znalezienia sobie partnerki. Zresztą, studniówka sama w sobie była dla mnie niecodziennym wydarzeniem, jakbym jeszcze miał iść z jakąś gąską, to pewnie padłbym z nerwów tydzień wcześniej xD

Czułem się jak #!$%@? kosmita i przez cały czas zastanawiałem się, co ja tu właściwie #!$%@? robię. Można powiedzieć, że znałem tam z 5 osób, o reszcie wiedziałem tyle, że chodzimy do jednej klasy, ledwo kojarzyłem ich imiona xD W każdym razie, #!$%@?łem się jedzenia, żeby chociaż trochę zamortyzować koszty, po czym pomyślałem, że ciekawe co tam na mirko i poszedłem sobie do domu. O 22:30.

Najgorzej wydane 130 cebulionów wszech czasów, wolałbym je #!$%@? spalić.


#przegryw #bordowychodzizdomu
  • 120
  • Odpowiedz
@spatsi: tak ogólnie odnośnie tematu studniówek to podzielę się z moją rozkminką. U mnie w liceum nie było tego zwyczaju, że każdy musiał przyjść z osobą towarzyszącą.

W ogóle uważam to za dziwny zwyczaj i niepotrzebny przymus. Jak ktoś ma chłopaka/dziewczynę spoza szkoły no to ok, przychodzi z tą osobą. Jak ktoś ma kolegę/koleżankę "na oku" no to też fajnie, zaprosi, może coś z tego będzie. Ale wyszukiwanie na siłę koleżanek/kuzynek/nieznajomych
  • Odpowiedz
@pekas: Myślałem bardziej ogólnie, nie tylko przez pryzmat studniówki - rezygnując z życia towarzyskiego zajmuję się innymi rzeczami, więc nie jestem jednoznacznie stratny.
  • Odpowiedz
@spatsi: A ja ciebie dobrze rozumiem. Nie byłem na swojej studniówce pomimo ciągłych nacisków rodziców, znajomych z klasy i wychowawczyni. Jakbym tam poszedł to pewnie bym jeszcze szybciej wyszedł.
  • Odpowiedz
@spatsi: Ja #!$%@?ę, co tu za ludzie siedzą. Doskonale Cię rozumiem, też nienawidzę takich zgormadzeń wielkich, dlatego w klubie nigdy nie byłem i pewnie nie będę, na koncertach się wyłączam i skupiam na muzyce, w komunikacji miejskiej tak samo, tylko z odtwarzaczem. Studniówkę spędziłem gadając z moim różowym paskiem i kumplem, bo się nic nie działo, a 99% ludzi, którzy tam byli nie znosiłem. Ale tutaj jak nie lubisz zgromadzeń, nie
  • Odpowiedz
@spatsi: i przypomniałeś mi moją własną studniówkę, którą od dwóch lat staram się wyprać z pamięci. Chyba nigdy nie czułem się takim przegrywem jak wtedy.
  • Odpowiedz
@spatsi: byłam z facetem, którego widziałam wtedy drugi i ostatni raz w życiu, i który wolał tańczyć z moją koleżanką :( po ponad 6 latach nadal mam traumę, a za 5 stów, które wydałam, mogłam sobie życie na nowo ułożyć
  • Odpowiedz
@spatsi: Ja też nie chciałem iść na swoją, ale po naciskach i szantażach rodziny, wychowawczyni i dyrektorki poddałem się. Poszedłem rzecz jasna również sam (bo z kim niby miałbym pójść) i siedziałem obok moich kolegów, którzy też przyszli sami ( ͡° ͜ʖ ͡°). Na początku zapierałem się rękami i nogami przed wyjściem na parkiet, ale jak trochę wypiłem (w sumie to nie tak trochę ;)), to przeszła
  • Odpowiedz