Wpis z mikrobloga

A propos szczania do zlewu, pamiętam jak poszedłem na studniówkę. Miałem nie iść, ale rodzice suszyli głowę, że herp derp jak to na własnej studniówce nie będziesz, więc poszedłem (super asertywność, #!$%@?). Oczywiście, byłem jedynym człowiekiem bez osoby towarzyszącej, w mojej bordowej głowie ani na chwilę nie zaświtał pomysł znalezienia sobie partnerki. Zresztą, studniówka sama w sobie była dla mnie niecodziennym wydarzeniem, jakbym jeszcze miał iść z jakąś gąską, to pewnie padłbym z nerwów tydzień wcześniej xD

Czułem się jak #!$%@? kosmita i przez cały czas zastanawiałem się, co ja tu właściwie #!$%@? robię. Można powiedzieć, że znałem tam z 5 osób, o reszcie wiedziałem tyle, że chodzimy do jednej klasy, ledwo kojarzyłem ich imiona xD W każdym razie, #!$%@?łem się jedzenia, żeby chociaż trochę zamortyzować koszty, po czym pomyślałem, że ciekawe co tam na mirko i poszedłem sobie do domu. O 22:30.

Najgorzej wydane 130 cebulionów wszech czasów, wolałbym je #!$%@? spalić.


#przegryw #bordowychodzizdomu
  • 120
  • Odpowiedz
@Hadzi: A co mi tam, pociągnę temat.

ewidentnie brak wam podstawowych umiejętności interpersonalnych i społecznych.


touché

a jednak dla większości to są wspomnienia do końca życia


Ja mam inne wspomnienia do końca życia, i co z tego? Nie wszyscy muszą lubić to samo.

ludzi, któz mają lepszych lub gorszych kolegów


Ależ ja mam kolegów, po prostu nie lubię takich dużych spędów ;)

nie jesteście ciekawsi ani lepsi od reszty głupków, którzy
  • Odpowiedz
@lennox_: Serio, nie jest. Chciałem się kiedyś do tego przekonać nie jestem typowym cebulakiem który krytykuje bez sprawdzenia. W moim odczuciu dzieli się na dwie grupy - jedna to taki typowy trash dla dzieci i półgłówków, druga ta niby artystyczna, niby głęboka. Czemu pisze niby? No bo sorry jak szukam głębszych przeżyć to sięgam po normalną, pełnowartościową sztukę. No chyba że argumentujesz że chińskie bajki > Kubrick czy Dostojewski.

@spatsi:
  • Odpowiedz
@spatsi: na pocieszenie powiem, że na mojej studniówce też było #!$%@?. Aktualna dziewczyna tydzień po dała mi kosza. xD bo tak #!$%@? sie ze mna bawila, musiałem być 2 godziny przed studniówka bo tanczylem poloneza w jakimś #!$%@? brzydkim kaszkiecie. Próby tak mnie zmęczyły że na zabawe nie miałem siły. Ochlałem pyska ze znajomymi i trzeba było spi.. uciekać do domu.
  • Odpowiedz
@spatsi: To wspaniała studniówka przy mojej.

Gdy przyszedł czas mojej studniówki wcale nie chciałem iść. Jednak rodzice powiedzieli że nie ma mowy, że to najlepsza impreza w życiu, że mam iść i co więcej że załatwią mi dziewczynę. Nie było wyjścia, z rodzicami się nie dyskutuje. W dniu studniówki ubrałem nowy garnitur (pierwszy raz w życiu) w którym czułem się jakby mnie ktoś zawinął w gips. Dostałem na kartce adres i
  • Odpowiedz
@spatsi: Wspomnienia innych nie sprowadzają się do studniówki, mają też wiele innych, ilość i jakość tych wspomnień jest niezależna od aktywnej partycypacji w utartych w życiu "imprezach", więc nadal, coś tam straciłeś, jak by na to nie patrzeć. Takie "pamiętne" chwile typu "1 dzień w szkole" "gwiazdka" "komunia św" "studniówka" "ślub/wesele" etc. zawsze zostają w pamięci. Nie są oryginalne, bo przeżywają je praktycznie wszyscy, ale próba sprowadzenia ich do czegoś zupełnie
  • Odpowiedz
@spatsi: Ja za to kompletnie nie rozumiem tego bulu dópy zupełnie obcych ludzi, którzy tak nie mogą zdzierżyć faktu, że ktoś postąpił inaczej niż oni/"fszyscy", że aż muszą wylać tu swoją frustrację.

HURR DURR HALINA ON NIE BYŁ NA STUDNIÓWCE DAWAJ BIGOSU BO NIE WYTRZYMIE, I JESZCZE CHIŃSKIE BAJKI OGLĄDA

To musi być fajne, nie mieć innych problemów w życiu ( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
@Hadzi

Nawet introwertyzmem tego nazwać nie można, bo wielu introwertyków ma kolegów i lubi a przynajmniej daje radę spędzić w miarę przyjemnie w mniejszym ale zawsze GRONIE takie imprezy.


Introwertycy nie lubią imprez masowych czy też grupowych spotkań i nawet jeśli będą z dobrymi znajomymi to i tak większa grupa działa na nich wykańczająco. Należy również pamiętać, że nie trudno wyobrazić sobie, że ma się pecha i trafia do grup gdzie większość
  • Odpowiedz
@spatsi: Lol, ja byłem na mojej studniówce z moją obecną żoną, bawiliśmy się tak że potem musiałem ją nosić bo nogi tak bolały, było pełno dobrych gąsek i generalnie zajebista impreza. Polecam ten styl bycia ( ͡° ͜ʖ ͡°)


@kam1l: jak się bawić to się bawić drzwi wyje*ać - okna wstawić!

Ja na swojej bawiłem się tak, że jak później znajomi nagranie oglądali to komentowali, że
  • Odpowiedz
Wspomnienia innych nie sprowadzają się do studniówki, mają też wiele innych


@Hadzi: Nie wątpię.

coś tam straciłeś, jak by na to nie patrzeć.


Ale też coś tam zyskałem :P

próba sprowadzenia ich do czegoś zupełnie nie istotnego, to zwykłe zaklinanie rzeczywistości


Kiedy dla mnie to naprawdę nie jest nic istotnego.

@kinlej: Piszesz poważnie? To już naprawdę brzmi jak pasta.
  • Odpowiedz
@spatsi: Ja tam miałem podobną sytuację, tyle że mnie gąska zaprosiła na bal gimbazjalny. Pech chciał że wtedy miałem najgorszy okres swojego życia i jedyne co potrafiłem to siedzieć po ciemku ze słuchawkami na uszach. Wiem, żałosne, ale tak było ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@spatsi: Nie jesteś sam, cumplu. Też na wszystkich większych spotkaniach czuję się jak kosmita. Kiedy inni się bawią, to w większym gronie, jeszcze jak niewiele osób znam, nie jestem w stanie złapać klimatu/nastroju, nawet po alkoholu. Między innymi dlatego nie byłem na swojej studniówce :P
  • Odpowiedz
@spatsi: Trochę smutna historyjka. Mnie rodzice też kazali iść na studniówkę, też z tego samego powodu. Strasznie nie chciało mi się spędzać całej nocy ze swoją cudowną klasą, tracenia na to kupy pieniędzy i czasu (bo trzeba się jeszcze odpowiednio do takiego wydarzenia przygotować). Okazało się, że nie było tak źle! Wystarczyło usiąść ze swoimi najlepszymi znajomymi z klasy, a wieczór spędziliśmy bardzo przyjemnie. Może nie była to najlepsza impreza naszego
  • Odpowiedz
@spatsi: Hehe, ja miałem podobnie, ale na zakończenie podstawówki (wtedy jeszcze ośmioletniej). Zrobili nam bal, przyszedłem trochę przed czasem, było już kilku kumpli. I choć nie byłem wtedy takim przegrywem jak teraz to zmyłem się po 20 minutach zanim jeszcze wszyscy się zeszli. A najlepsze jest to że wracałem do domu bocznymi drogami, żeby na nikogo z klasy się nie natknąć i uniknąć pytań w stylu A gdzie idziesz? A czemu
  • Odpowiedz