W sumie, to samo byłoby tutaj. Ktoś się udziela, dodaje, komentuje, ale nie nawiązuje kontaktu poza wykopem. Pewnego dnia milknie. Pewnie na początku byłyby pytania - co się stało, co z nim, gdzie się podział. A z upływem czasu coraz więcej osób by zapominało. Myślę, że jest tak dlatego, że w internecie tak naprawdę nie da się stworzyć prawdziwej relacji międzyludzkiej (chodzi mi o to, że jak nie spotkasz się z kimś
Czytam Jawne Sny regularnie ale jakoś nigdy mnie nie podkusiło by linkować na Wykopie - mój błąd, bo widzę, że społeczność potrafi docenić takie rzeczy :) Zastawiam się tylko, czy nie można by pomóc autorowi i zrobić jakieś CSI Wykop - popytać na zagranicznych forach, na Reddicie? Może chłopak wciąż żyje i chętnie opowiedziałby swoją historię. Gra w WoW-a? Star Wars the Old Republic?
@KrzaQ2: Najmocniejsze w tej całej historii jest właśnie to, że nie wiemy jak się skończyła. Co prawda autor próbuje na siłę ułożyć prawdopodobne zakończenie: że Rurouni zmarł, że po zamknięciu serwerów nikt nie interesował się jego losem.
Ale zauważenie tego, że dalej to tylko gdybanie otwiera ścieżkę na naprawdę wiele możliwości i choć wiemy, że najbliżej prawdy może być autor to każda inna droga tego gracza może wydawać się prawdopodobna, bo
@gram_w_mahjonga: Dodał bym do tego fakt, że gracze porozumiewają się między sobą właśnie na zamkniętych forach, zamkniętych kanałach TS, prywatnych komunikatorach czy właśnie czatami w grze.
Raczej nie widzę tego w ten sposób, że wpisujesz prawdziwe imię i nazwisko gracza (nie sądzę żeby jego koledzy z gry je znali) i pojawiają się teksty w stylu "Jasiu Kowalski z chorobą taką, a taką z którym grałem w czołgi na serwerze Europe w
Wszystkie relacje internetowe jakie próbowałem nawiązać niszczyłem. Nawet tutaj kiedyś będąc aktywnym komentatorem zauważyłem że strasznie zgorzkniałem i przestałem pisać (taki rodzaj autokrytyki). Kto wie, może jeszcze się kiedyś za to wezmę.
I niech mi ktoś powie, że kontakty w świecie wirtualnym są jak te w realnym. Nie są. Nigdy nie będą.
Co nie zmienia faktu, że często i te realne wygasają, ludzie się rozchodzą, tracimy kontakt itp. Żeby nie było - mam niewielu znajomych, jestem raczej antyspołeczny (powiedziałbym, że nie zależy mi na ludziach) i o wiele łatwiej jest mi zaistnieć w sieci. Z drugiej strony staram się unikać np. gier czy serwisów
Cholera, popłakałam się... Wzruszająca historia. Nieco przypomina mi wątek z powieści Tada Williamsa - tam był znów chłopiec, który cierpiał na progerię i żył praktycznie życiem swego alter ego w wirtualnej rzeczywistości.
Komentarze (39)
najlepsze
Skoro już przy tym jesteśmy...
Ale zauważenie tego, że dalej to tylko gdybanie otwiera ścieżkę na naprawdę wiele możliwości i choć wiemy, że najbliżej prawdy może być autor to każda inna droga tego gracza może wydawać się prawdopodobna, bo
Raczej nie widzę tego w ten sposób, że wpisujesz prawdziwe imię i nazwisko gracza (nie sądzę żeby jego koledzy z gry je znali) i pojawiają się teksty w stylu "Jasiu Kowalski z chorobą taką, a taką z którym grałem w czołgi na serwerze Europe w
Komentarz usunięty przez moderatora
Co nie zmienia faktu, że często i te realne wygasają, ludzie się rozchodzą, tracimy kontakt itp. Żeby nie było - mam niewielu znajomych, jestem raczej antyspołeczny (powiedziałbym, że nie zależy mi na ludziach) i o wiele łatwiej jest mi zaistnieć w sieci. Z drugiej strony staram się unikać np. gier czy serwisów