Witam!
Nie wiem czy to najlepsze miejsce na wywody tego typu ale może akurat ktoś będzie w stanie wytłumaczyć mi co widziałem pewnej ciepłej sierpniowej nocy.
No to od początku, wybrałem się wraz z kumplem na osiemnastkę organizowaną w zadaszonej wiacie a dokładnie tutaj:
+49° 26' 28.94", +20° 55' 55.53" Osiemnastka jak osiemnastka dużo osób, więcej alkoholu, grill... Przyszliśmy na miejsce przywitaliśmy się z wszystkimi, następnie postanowiliśmy zjeść kiełbasę z grilla. Nie tknęliśmy alkoholu ani innych używek. Usiedliśmy z tymi kiełbasami na zewnątrz wiaty i konsumując kiełbasę patrzyliśmy w niebo, gadaliśmy... Nagle coś znikąd, bezszelestnie pojawiło się w odległości około 4 metrów od nas. Była to duża czworonożna postać, śnieżno biała bez widocznych jakichkolwiek elementów typu oczy itp. Jej korpus sięgał ok 2 metrów + szyja/głowa= 2,5 metra. Ani ja ani kumpel nie wykrztusiliśmy nawet słowa. Po około 10 sekundach to coś bezszelestnymi zwierzęcymi ruchami oddaliło się w krzaki a potem zniknęło z pola widzenia. Generalnie byliśmy w strasznym szoku. Wszystko jest dziwne ale najdziwniejsze dla mnie jest jej pojawienie się i bezszelestna ucieczka w krzaki.
Sprawa miała miejsce 3 lata temu a do tej pory ciekawi mnie co to mogło być? Nie wydaje mi się, żeby to jakieś przywidzenie mogło być ponieważ widzieliśmy to oboje.
Spotkał się ktoś kiedyś z czymś takim? Albo ma ktoś pomysł co to mogło być?
Pozdrawiam!
Komentarze (85)
najlepsze
- Chyba jeżozwierza.
- Jakiego jeżozwierza?
- Takiego... dużego jeża.
- Grucha, czy ty naprawdę jesteś taki tępy? W tym kraju nie ma takich zwierząt! Jest żubr, bóbr, k%@@a, łoś. Lis, wilk, kuna, koń, wydra, ryjówka, zając – to są zwierzęta, które żyją w Polsce.
Komentarz usunięty przez moderatora