Telefon znaleziony w tramwaju, oddany motorniczemu, motorniczy wozi go ze sobą, a potem oddaje do Biura Rzeczy Znalezionych. Ktoś chce na niego zadzwonić, ale tu głucha cisza, bo leży sobie w magazynie, w końcu się wyładowuje i szansa oddania go właścicielowi spada.
Sytuacja nr dwa - telefon znaleziony w tramwaju, babcia bierze go do domu, wnuczek jej mówi, żeby zadzwoniła pod ostatni wybierany numer, albo nr
@nieuczulony-voohha: Jeżeli wiesz, że zgubiłeś telefon czy tam portfel w autobusie/tramwaju, to wystarczy zadzwonić na zajezdnię. Jeśli akurat trafił do motorniczego czy tam kierowcy, to wystarczy odebrać go odebrać. Jeżeli nie, to liczyć właśnie na taki fart, że ten kto go znajdzie, oddzwoni. W każdym razie, kiedyś znalazłem w autobusie portfel i bez wahania oddałem go motorniczemu. Może to egoistyczne podejście, ale uważam, że miałbym sobie robić kłopot, bo ktoś zgubił
"leżał tak ... to co miałam zrobić?" Jak w tym kraju ma być dobrze, jak jedyne co przychodzi do głowy ludziom w takich sytuacjach to szybko schować i udawać greka ... wstyd :(
Moja sytuacja sprzed paru lat. Jechałem z moją dziewczyną (aktualnie żoną) autobusem mpk we Wrocławiu, gdy siadałem na fotelu to upadła mi reklamówka ze sklepu z bielizną.
Starsza babcia przechodząc, chwyciła reklamówkę i poszła do przodu. Kiedy się zorientowałem że, nie mam reklamówki jeden z pasażerów klepnął mnie w ramię i powiedział że, tamta Pani zabrała. Szczerze mówiąc, pewnie nawet nie wiedziała co jest w środku, ale
samo życie; skorzystał z przewagi, jego teren! - i przejął znalezisko. Popisał się też inteligencją; słowa "teraz wstyd przed wszystkimi co?" były tak naprawdę skierowane do widowni i miały za cel przekonać ludzi że intencje baby były brudne, a jego są czyste.
Trochę dziwne, że motorniczy od razu potraktował ją jak złodziejkę i rzucał komentarzami typu "ale wstyd teraz". Czy człowiek ma obowiązek oddawać wszystko znalezione w pojazdach komunikacji miejskiej prowadzącemu? Być może rzecz trafiłaby z powrotem do właściciela szybciej gdy oddaje ją zupełnie prywatna osoba a nie przedstawiciel MPK. Poza tym przypadki motorniczych, którzy przywłaszczali sobie znalezione przedmioty też bywały więc dlaczego niby należy traktować ich z zasady jako bardziej uczciwych od pasażera-znalazcy?
@informatyk: mi kiedyś gość oddał telefon, który zgubiłem w MPK - zadzwonił do "mama" i się skontaktował. Nie zakładałbym, że baba chciała ukraść (chyba, że było widać, że wie. komu upadło, i nie oddaje).
@informatyk: Kiedyś dałbym ci minusa, ale po znalezieniu portfela w którym nawet pieniądze się zgadzały i oddaniu go na policje miałem wywiad środowiskowy w pracy będę ignorował każdy znaleziony przedmiot.
Sprawa nie jest taka prosta. Znalazłem na dworcu w swoim mieście dwa razy portfel. Za pierwszym razem, portfel jakiegoś żołnierza wypchany gotówką zaniosłem do dyżurnego ruchu, zawołano właściciela megafonem i koniec, a ja pojechałem. Dopiero po jakimś czasie mnie tknęło, że jak właściciel się nie zgłosił to może stracił kopę siana i to po części moja wina. Za drugim razem tylko podałem dane właściciela. Gdyby się nie zgłosił to dałbym mu znać
znalazlem tel i podzwonilem na ostatnie numery.udalo sie ustalic kim jest wlasciciel. jeszcze tego samego dznia bylem z nim umowiony po odbior.pierwsze co typ zrobil to sprawdzil,patrzac na mnie z byka,czy nie dzwonilem na jakies antyle.a na mordzie zero wdziecznosci i jakby sie wcale nie cieszyl.a moj wieczor,czas i dobra wola to co pies jest?
Bo leżał na wierzchu... Wczoraj podczas biegania po #poznan , jakieś 15m przed przejściem dla pieszych zacząłem poprawiać słuchawki, odczepiłem od telefonu i trzymając w ręku doleciałem do przejścia. Na przejściu się zorientowałem, że mi gdzieś wyleciały. Obracam się, wracam te kilka metrów i już k#%$a nie ma! No bo leżały to sobie ktoś wziął.
Taka Nasza natura. Zachowanie wymuszone przez rzeczywistość. Jeśli było by Nas stać na najnowszy telefon, na nowego laptopa, na nowy tv nikt by nie kradł.
@sztajek: bzdura. Jak ktoś jest złodziejem, to kradnie niezależnie od tego, czy klepie biedę, czy wozi się furą prosto z salonu. Z kolei człowiek uczciwy prędzej zdechnie z głodu, niż sięgnie po cudze.
@sztajek: Ja jednak wierzę, że człowiek trochę różni się od tej prehistorycznej małpy i jeśli wie, że to nie jego przedmiot (a na pewno właściciel będzie go szukał) to zachowa się uczciwie. Najwidoczniej niektórzy nie dorośli do życia w społeczeństwie.
@marsadko25: a skąd wiadomo, że kradła? Jak widzę zgubioną rzecz i chowam ją do kieszeni żeby znaleźć właściciela i mu ją zwrócić to jest to teraz nazywane kradzieżą? Bardzo ciekawa interpretacja...
Komentarze (69)
najlepsze
Telefon znaleziony w tramwaju, oddany motorniczemu, motorniczy wozi go ze sobą, a potem oddaje do Biura Rzeczy Znalezionych. Ktoś chce na niego zadzwonić, ale tu głucha cisza, bo leży sobie w magazynie, w końcu się wyładowuje i szansa oddania go właścicielowi spada.
Sytuacja nr dwa - telefon znaleziony w tramwaju, babcia bierze go do domu, wnuczek jej mówi, żeby zadzwoniła pod ostatni wybierany numer, albo nr
Moja sytuacja sprzed paru lat. Jechałem z moją dziewczyną (aktualnie żoną) autobusem mpk we Wrocławiu, gdy siadałem na fotelu to upadła mi reklamówka ze sklepu z bielizną.
Starsza babcia przechodząc, chwyciła reklamówkę i poszła do przodu. Kiedy się zorientowałem że, nie mam reklamówki jeden z pasażerów klepnął mnie w ramię i powiedział że, tamta Pani zabrała. Szczerze mówiąc, pewnie nawet nie wiedziała co jest w środku, ale
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Dres spokoo jest! :)
Komentarz usunięty przez moderatora
@marsadko25: a skąd wiadomo, że kradła? Jak widzę zgubioną rzecz i chowam ją do kieszeni żeby znaleźć właściciela i mu ją zwrócić to jest to teraz nazywane kradzieżą? Bardzo ciekawa interpretacja...