Kilka dni temu zostałem zaproszony do Instytutu Łączności ( Warszawa) na rozmowę kwalifikacyjną, stanowisko i szczegóły rozmowy pominę bo nie mają znaczenia. Rozmowa odbyła się w bardzo miłej atmosferze i zostałem zapewniony o szybkim odzewie. Kolejnego dnia otrzymałem telefon z informacją że zostałem przyjęty z równoczesną prośbą o złożenie wypowiedzenie u aktualnego pracodawcy, oraz podanie terminu możliwego rozpoczęcia współpracy.
Dwa dni później przekazałem informację od kiedy jestem "dostępny", po raz kolejny upewniając się że wszystko jest "przyklepane" oraz mogę spokojnie składać wypowiedzenie- odpowiedź była twierdząca z zapewnieniem że wszystko jest już ustalone i pozostają kwestie formalne ( poruszane także wcześniej). Po rozmowie miałem czekać na kontakt jeszcze tego samego dnia lub po weekendzie w celu umówienia się na podpisanie dokumentów. Wypowiedzenie złożyłem i zadowolony czekałem na telefon. No i się doczekałem....
W poniedziałek dostałem telefon z informacją, że niestety Pan X przez weekend przemyślał sprawę i nie widzi mnie w swoim zespole, na stwierdzenie że złożyłem już wypowiedzenie u aktualnego Pracodawcy dostałem odpowiedź że " jest nam bardzo przykro".
Ja rozumiem, ktoś się rozmyślił, nie był do końca pewny itd. Wszystko rozumiem, był czas ( 4 dni), można było przemyśleć kogo oczekuje się na takim stanowisku, normalna sprawa, po to jest rekrutacja i takie rozmowy.
Jednak przede wszystkim należałoby się chociaż sekundę zastanowić nad faktem, że można komuś dość mocno rozwalić najbliższą przyszłość.
Mi na szczęście udało się odkręcić całą sytuację u aktualnego pracodawcy. Co jednak by było gdyby trafiło na kogoś kto ma na utrzymaniu rodzinę a sytuacji odkręcić by się nie dało? O tym już ktoś nie pomyślał, a jak pomyślał i stwierdził że "mówi się trudno" to świadczy jeszcze gorzej....
Po co to piszę?
Po pierwsze żeby uczulić Was przed Instytucją zwaną Instytutem Łączności w Warszawie, przez chwilę uwierzyłem że można w tym kraju dostać się do firmy Państwowej nie mając "pleców", myliłem się.
Po drugie, nim złożycie wypowiedzenie w aktualnej firmie podpiszcie papiery w nowej. Może się Wam wydawać że załatwiacie sprawy z dorosłymi odpowiedzialnymi ludźmi ( tak jak ja), a na końcu zostaniecie z kwitkiem w ręku, i to całkiem dosłownie...
Bardzo żałuję że nie mam potwierdzenia mailowego czy jakiegoś papieru z informacją o zatrudnieniu, wtedy można by było dochodzić swoich praw na mniej miłej drodze dla Instytutu.
To co napisałem nie ma na celu oczerniania kogokolwiek, po prostu uważam że warto podzielić się taką historią. W moim przypadku wszystko skończyło się pozytywnie, niestety smród i niesmak został.
PS: Za komentarze typu "jesteś głupi, było podpisać umowę, sam sobie jesteś winien itd" serdecznie dziękuję!
Komentarze (110)
najlepsze
( ͡° ͜ʖ ͡°)ノ⌐■-■
Przypadkowa zbieżność nazwisk. Przez weekend się okazało, że nie jesteś synem/zięciem/szwagrem osoby, której synem/zięciem/szwagrem miałeś być.
Na szczęście nikt nic nie podpisał i mogli cię spokojnie spuścić na drzewo.
Ufff...
-Franek nie przychodź już do nas do domu dobra?
-Ale stary co sie stalo znamy sie od dziecka o co chodzi?
-No wiesz jak ostatnio u nas byłeś to żona stwierdziła że zginęło jej 50 zł...
-Weź przestań przecież nigdy bym was nie okradł!!
-No wiem kasa się znalazła ale NIESMAK ZOSTAŁ :)
tak mi się z tym suszarem skojarzyło (⌒(oo)⌒)
NIE MA ZA CO!! ;-)
Nauczcie się co to są 'zobowiązania' i że słowne to sobie można z kolegą przy piwie co najwyżej…
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora