Hej!
Oto drobna ciekawostka dla Was i dla wszystkich, którzy żywo interesują się tematyką #ACTA2 i związanymi z nią kwestiami.
Nie tak dawno delegacja naszych polskich, wybitnych artystów udała się do samego Strasburga, aby osobiście doglądać tego, czy głosy poparcia dla dyrektywy ACTA2 były dobrze liczone. Udało im się - PE przegłosował dyrektywę w bardzo niebezpiecznym brzmieniu, z uwzględnieniem kontrowersyjnych artykułow - 11 oraz 13. Artykuł 13 w opinii ekspertów prowadzić będzie do cenzury prewencyjnej w internecie. Nasi ukochani artyści zrobili sobie pamiątkowe zdjęcia z Posłami Bonim oraz Zwiefką, kupili suweniry i wsiedli w RyanAir powrotny do kraju...
Na profilu Tomka Lipińskiego wypowiedział się aktywista ruchu StopACTA2, któremu nie spodobało się to, w jaki sposób traktowani byli Ci, którzy głośno krzyczeli, że dyrektywa jest niebezpieczna i nawoływali do jej odrzucenia przez Parlament. Wrzucam to tutaj, ponieważ bardzo wzruszający jest to obrazek, na którym to Pan Lipiński utrzymuje, że ruch społeczny internautów miał nieograniczone możliwości, by wypowiadać się w mediach oraz brać udział w konferencjach (Krynica, Strasburg). Wzruszające jest to o tyle, że wszyscy dobrze wiemy jak jest - prośby działaczy ruchu były ignorowane - żadne media (zainteresowane przecież przyjęciem dyrektywy w tej formie) nie dotykały tego tematu, zamiatały pod dywan. Pan Lipiński twierdzi jednak, że było inaczej. Ciekawe dlaczego Pan Lipiński nie wspomniał jednak o tym, jak to inne media (np. Rzeczpospolita, Dziennik Gazeta Prawna) lobbowały ZA PRZYJĘCIEM dyrektywy, a w przeddzień głosowania na łamach gazet pojawiły się listy poparcia od kolejnych wybitnych artystów. Również wystarczyło funduszy, aby zapewnić miejsce na stronach tytułowych, które DRAMATYCZNIE apelowały o przyjęcie ACTA2, pozostawiając swe okładki bez żadnej treści (żałosne...).
Twierdzi Pan Lipiński również, że to StopACTA2 poniosło porażkę i czas się z tym pogodzić. Sam jednak wie najlepiej, że sprawa wcale nie jest jeszcze zakończona, a aktywiści nie poddają się. W dalszym ciągu naciskać będą na rząd oraz na sam Parlament, by odrzucił tekst dyrektywy w ostatecznym głosowaniu... Warto, by nikt o tym nie zapominał - niezależnie od tego, co powie Pan Lipiński. StopACTA2 wcale nie poniosło żadnej porażki i mam ogromną nadzieję, że Pan Lipiński jest w ogromym błędzie.
Posty, które Pan Lipiński upublicznia (mają status PUBLICZNE) to propaganda w czystej postaci. Chociażby stara się insynuować, że temat ACTA2 widoczny jest tylko w polsce (analizując zasięg hashtagów #ACTA2 i #Stopacta2 geograficznie). Zapomina jednak dodać, że temat dyrektywy wyłącznie w Polsce określany jest jako ACTA2. Wszędzie za granicami mówi sie o #Article13 i #saveyourinternet. Dlaczego o tym nie mówi?
Dla zainteresowanych wrzucam skrin.
Komentarze (79)
najlepsze
Taka zagadka: dlaczego tylko w Polsce mówi się o tych artykułach ACTA2 i dlaczego w zasadzie tylko w Polsce ktoś protestował? Zajebiste interpretacje przedstawiane przez kuców z Polski, mówiące o cenzurze! i ograniczaniu wolności są w sumie mocno śmieszne, ale nie bardzo zgodne z prawdą.
1. Nie tylko w Polsce się o tym mówi - fakt, że u nas wyłącznie nazywa się to ACTA2, w związku z czym zasięg tagów #acta2 oraz #stopacta2 widoczny jest praktycznie tylko w naszym kraju. Za granicą mówi się po prostu o artykułach 11. oraz 13. Tagują z kolei #saveyourinternet #article13...
2. Protesty
To już grubo poleciałeś, wypowiadają się ludzie z różnych państw europy i nie tylko z europy. W Ameryce temat staje się również coraz bardziej popularny. Łamany angielski nie jest dowodem bycia obywatelem Polski. Czytałem komentarze, gdzie ludzie się wypowiadają, że są z Niemiec czy też z innych krajów.
Garstkę portali podałem jako przykład miejsc, gdzie aktywni są internauci. Nie pomijajmy, że