Szkoła kontra "rodzice-prawnicy". Zakaz zadawania prac domowych nie jest...
Rodzice uczniów polskich podstawówek coraz głośniej buntują się przeciw pracom domowym. Mariusz Smołkowicz z akcji "Dom to nie filia szkoły" podnosi wręcz argument, że jest ona niekonstytucyjna. Pedagog
klaus13 z- #
- #
- #
- #
- #
- 66
- Odpowiedz
Komentarze (66)
najlepsze
Czasy się zmieniły. Za moich czasów szkolnych nieobecnym to się było głównie z powodu choroby i poza ciężkim niedomaganiem zawsze był obowiązek bycia na czasie z tematami o co dbali koledzy przynosząc zeszyty nieobecnym i info o tym co było. Teraz to na porządku dziennym, że nieobecny
Komentarz usunięty przez moderatora
Poza tym nie ma możliwości nie uczyć się poza lekcjami. Chodziłeś na platne zajęcia językowe? I co uczyłeś się wyłącznie na tych zajęciach? Czy było też wkuwanie słówek i ćwiczenia w domu?
@ZasilaczKomputerowy: no w sumie racja, po co komu szkoła, jak będzie:
1. siedział na kasie w Biedronce
2. miał 500+, bo natrzepie bachorów
powiedziala różowa lat ile?
Na szczęście nie ma przymusu robienia prac domowych. Uczyć się pilnie też nie trzeba, gówniak przecież może się spełniać w przyszłości jako kopacz rowów ( ͡º ͜ʖ͡º)
Zrozum, że jedno bez drugiego nie da rady istnieć. Nie nauczysz się na sucho. A ćwiczenia bez opanowania wiedzy też źle będziesz robić.
Na co mi niestandardowe myślenie w np matematyce, skoro WSZYSTKIE SPOSOBY ROZWIĄZYWANIA PROBLEMÓW JUŻ DAWNO BYŁY OPANOWANE? A na pewno jeśli chodzi o matematykę w początkowych fazach nauczania, bo tego dotyczy temat.
I
@1realista1: ja akurat takie rzeczy zwykle pokazuję, bo są ciekawe i faktycznie przyciągają uwagę i chyba jakoś wlatują do głowy. Tylko że ja mogę sobie na to pozwolić,, bo nie mam pod sobą całej klasy, lecz jakieś jedno
dziecko, które ktoś do mnie podesłał. Jak chcesz mogę ci pokazać. Zresztą to
1. bez prac domowych
2. bez pytania w szkole
3. bez wymagań
.
.
-po narodzinach dyplom uniwersytetu, bo się należy.
Małymi kroczkami do debilizmu.
Może za ciebie prace domowe robili rodzice. Ale ogólna praktyka jest taka, że albo dziecko robi samo a jak nie potrafi to rodzic pomaga.
Oj byś się zdziwił ilu jest rodziców co odrabiają lekcje za dzieci. Coś w tym systemie nauczania jest zwalonego skoro jak z dzieckiem po szkole nie siądziesz czy też na korki nie dasz to nie będzie wyników. Moja hipoteza jest taka że programy nauczania są przeładowane bzdurami (np. historia setkami dat). Długo by pisać ale dobrze nie jest.