Może opisana tutaj sprawa dotycząca Fundacji Centaurus przebije się dalej na Wykopie, może nie. Ważne jest jedno - ślad po niej pozostanie i będzie dostępny poprzez wyszukiwarki. Sprawa tej fundacji była już na Wykopie, ale pod innym względem. Ludzie poszukują takich haseł jak "ocena fundacja centaurus" albo "opinie fundacja centaurus". Proszę bardzo. Oto moja.
W większości fundacji dobroczynnych lub ogółem miejsc gdzie chcemy wykonać przelew jesteśmy informowani kto i jak przetwarza podane przez nas dane. Nie tak dawno eksplodowało tzw. RODO powodujące zalew informacji o tym, że mamy gdzieś jakieś konto i możemy usunąć dane lub je zmienić. Z tego rozporządzenia niewiele robi sobie Fundacja Centaurus. Dlaczego?
By wysłać list na czyjś adres należy posiadać jego adres. Wypełniając pola na stronie fundacji podajemy tylko adres email, kwotę, imię i nazwisko. Nie podajemy adresu. Również, co najważniejsze - nie ma żadnej informacji o RODO, o danych osobowych, nic, kompletnie nic. Klikamy zapłać i tyle. Po miesiącu okazuje się, że w naszej skrzynce pocztowej jest gruby list formatu A5 zawierający w środku masę pięknie wykonanych grafik na dobrej jakości papierze. Od kogo? Poof! Od Fundacji Centaurus. Zaczynamy się głowić - skąd mają adres i naszą zgodę?
Powyżej - screen pokazujący jak wygląda wsparcie "fundacji". Po kliknięciu po prostu płacimy i tyle. Informacji o zgodzie na wykorzystywanie danych brak. Czego wymaga prawo? Tu cytat: dobrowolne, konkretne, świadome i jednoznaczne okazanie woli, którym osoba, której dane dotyczą
Zgoda na przetwarzanie nie jest ani dobrowolna, ani świadoma ani jednoznaczna - nic nie zaznaczamy, nie wybieramy, nie jesteśmy informowani.
Adres na jaki otrzymujemy folderki pochodzi z danych np. w PayU albo w Paypal - "sprzedawca" (tutaj fundacja) otrzymuje naszą ulicę, miasto, kod. Poof! Dostajemy korespondencję, na którą nie wyrażaliśmy zgody, a nasze dane są przetwarzane bez naszej wiedzy. Zgody również. Co ciekawe bywają takie absurdy gdzie na przykład fundację wesprze maż i żona z różnych kont. Poof! W skrzynce lądują dwie takie same koperty.
Tak wygląda folderek jaki wysyła Fundacja Centaurus za zaledwie 20 złotową wpłatę. Doskonała jakość papieru (świecący, przyjemny w dotyku), masa stron, świetna oprawa graficzna i całkiem spora waga listu. Ciekawi mnie jak duże pieniądze wydaje ta "fundacja" na takie listy do ludzi, którzy dali tylko parę złotych. Do tego dochodzi wykup reklam w sieci i gazetach. Ciekawi mnie jak dobry biznes robi taka fundacja, skoro stać ją na takie wydatki, ale z zachowaniem odpowiednich standardów np. w stadninach gdzie trafiają konie już są problemy. Wysłanie co miesiąc folderów za parę złotych każdy, do kogoś kto raz wpłacił 20 zł... również.
Gdzie zgoda na przetwarzanie danych? Nie ma. Informacje o RODO są niepubliczne.
Czy można się z tego wszystkiego wypisać prostym linkiem w podziękowaniach? Nie da się.
Czy można znaleźć na stronie Fundacja Centaurus informację o RODO? Nie można.
Czy Fundacja Centaurus reaguje na zapytania o dane osobowe? Nie od razu, zasłania się 14 dniami na odpowiedź.
Czy Fundacja Centaurus ma w statusie coś o przetwarzaniu danych? Nie ma, link do stosunku do RODO otrzymujesz NA ŻĄDANIE! WTF?!
Nie walczę z fundacjami dobroczynnymi. Chociaż Fundacja Centaurus ma trochę ciemną stronę - sprawa z pszczelarzem, dla którego zbierano pieniądze. Zebrano więcej niż było ustalone i Fundacja Centaurus postanowiła nadwyżkę przekazać sobie na inne cele. W innym wątku, który opisuje jak działa Fundacja Centaurus możemy poczytać o prowokacji - ludzie wpłacali na ratowanie konkretnego konia, a następnie chcieli go zobaczyć na żywo w miejscu opisywanym w akcji zbierania pieniędzy. Nie mieli takiej możliwości, bo najprawdopodobniej koń był fikcyjny, a fundacja zapierała się rękoma i nogami, że nie można go zobaczyć. Są też informacje o wykupach koni, że udało się uzbierać i koń z rzeźni trafił w dobre ręce. Spoko. Tylko Fundacja dalej trzyma "profil" tego konia i pompuje wpłaty na konia, który jest już wolny i ma właścicieli. Innym razem Fundacja Centaurus ratuje konia... a potem go sprzedaje. Teraz udowadniam tym wpisem kolejne przekręty jakie stosuje Fundacja Centaurus - przetwarzanie danych bez zgody osób, których dane te dotyczą.
Okazuje się, że w tej sytuacji nie jestem jedyny - osób, które otrzymują niechciane folderki i maile jest sporo. Co z tym robi Fundacja Centaurus? Odpowiada o swoich sukcesach. Tłumaczy się wiekiem darczyńców. Brakiem możliwości weryfikacji zgody oraz, że takie listy to jedyna forma kontaktu z darczyńcami. Dopiero po groźbach zgłoszenia łamania prawa otrzymujemy magiczny link do stosunku fundacji do RODO. Fajnie, tylko również RODO mówi o tym, że administrator danych po weryfikacji tożsamości ma obowiązek podać źródło pochodzenia danych. Fundacja Centaurus ma to w dupie. Tak samo jak żądania dotyczące zaprzestania przetwarzania.
I to tyle.
Jak pomagacie to róbcie to świadomie.
Komentarze (2)
najlepsze