Staram się nie wypowiadać publicznie na tematy związane z polityką naszego kraju, ale to jest abstrakcyjne, złe i nieodpowiedzialne na tak wielu poziomach, że odebrało mi mowę. Chciałbym głęboko wierzyć, że jest to nieudany, aczkolwiek bardzo odważny żart w wykonaniu Pana Ministra Kościńskiego.
"W zamian za zakup długoletnich obligacji na zero procent, obywatele mieliby szansę wygrania nagród. Jak powiedział minister, nie wyklucza on sytuacji, gdy do wygrania będą np. bardzo duże sumy pieniędzy, nawet milion złotych. – Mam tu pewne pomysły, ale na razie jeszcze nie chcę ich zdradzać."
Załóżmy hipotetyczny scenariusz, w którym faktycznie państwo oferuje 100 letnie obligacje skarbu państwa, oprocentowane na 0%. Na potrzeby przykładu przyjmijmy, że średnioroczna inflacja Polski w obecnej fazie rozwoju, powinna oscylować w długim okresie (stulecie, bez wątpienia jest długim okresem) na poziomie 1% rocznie. Oznaczałoby to, że w przypadku braku wygranej na "loterii obligacyjnej", po stu latach siła nabywcza "zainwestowanej" kwoty, ulega deprecjacji na poziomie 63% względem wkładu początkowego. W przypadku średniorocznej inflacji na poziomie 1,5% spadek ppp (parity purchaising power) dochodzi prawie do 80%.
Pomijając już ten oczywisty abstrakt, zastanówmy się nad skutkami społecznymi takiego zjawiska. Co warunkowałoby chęć uczestnictwa w tej zabawie? Wyrazistość nagród oraz brak zrozumienia podstawowych zasad rządzących rachunkiem prawdopodobieństwa przez uczestników "rozgrywki." Byłaby to loteria państwowa na nieznaną do tej pory skalę.
Będę ten temat śledził i jeżeli okaże się, że to nie jest żart, to zrobię więcej dokładniejszych wyliczeń, wskazując pozostałe, makroekonomiczne skutki uboczne tego "zjawiska."
https://biznes.wprost.pl/finan...