Przystojny 20-letni Werner Goldberg wpadł w oko redaktorom zależnego od nazistów dziennika „Berliner Tageblatt”. Niemcy tuż po podboju Polski w 1939 roku właśnie poszukiwali nowych twarzy do kolejnej kampanii, tym razem propagandowej. Była ona realizowana w sposób wręcz mistrzowski. Zdjęcie Goldberga zostało umieszczone w jednym z wydań z dopiskiem „Idealny żołnierz niemiecki”. Wkrótce wizerunek Goldberga znalazł się na plakatach zachęcających do wstąpienia w szeregi Wehrmachtu.
Historia jakiej nie znacie to podcast oraz jeden z najpopularniejszych fanpage na polskim facebooku. Dołącz tam do nas: https://www.facebook.com/histo... Zapraszamy też do subskrypcji na You Tube: https://tinyurl.com/HISTORIAJA... lub Spotify: https://open.spotify.com/show/... ale także Google Podcasts: https://www.google.com/podcast...
Dziennik popełnił jednak błąd który kosztował zamknięcie redakcji. Powód? Ojciec Goldberga był Żydem. Jak na ironię losu, ukazujący się od 1872 r. „Berliner Tageblatt” także był związany z Żydami – wydawał go koncern założony przez niemieckiego przedsiębiorcę żydowskiego pochodzenia Rudolfa Mosse. Werner został wydalony z armii, ale władze obeszły się z nim łaskawie. Zatrudnił się w zakładach odzieżowych.
Przypadek Golberga nie stanowił bynajmniej przeoczenia w punkcie werbunkowym. Szeregowiec był jednym ze 150 tys. żołnierzy Wehrmachtu, którzy mieli żydowskie korzenie. Chociaż może się to wydać zaskakujące, prawo obowiązujące w Trzeciej Rzeszy zezwalało na służbę takich osób w armii. Oczywiście pod pewnymi warunkami. W ustawach norymberskich wprowadzono określenie tzw. „mischlingów”, czyli „mieszańców”. Uznawano za nich – zgodnie z nazistowską nomenklaturą – Żydów półkrwi, tj. takich, którzy posiadali dwóch żydowskich dziadków, oraz Żydów ćwierćkrwi posiadających przynajmniej jednego żydowskiego dziadka. W praktyce oznaczało to, że za Żyda półkrwi uznawano osoby mające jednego żydowskiego rodzica (w prostej linii miało się bowiem wtedy żydowskiego dziadka i babcię). Aby być natomiast uznanym za Żyda ćwierćkrwi, jeden z rodziców musiał być Żydem półkrwi.
Do połowy 1940 r., w którym wydalono z Wehrmachtu Goldberga, w niemieckiej armii mogli służyć mischlignowie zaliczani do obu tych kategorii. Potem usuwano z jej szeregów Żydów półkrwi oraz żołnierzy ożenionych z Żydówkami.
Co ciekawe, niektórzy mischlingowie doszli do bardzo wysokich stanowisk. Według amerykańskiego historyka Bryana Marka Rigga było wśród nich co najmniej 21 generałów, siedmiu admirałów, jeden feldmarszałek, a nawet – co może zaskakiwać najbardziej - jeden pułkownik Waffen-SS. Służba w armii naturalnie chroniła żydowskich żołnierzy przed deportacją do obozów, ale nie oznaczała niestety azylu dla ich najbliższych. Z dokumentów i relacji weteranów wiemy, że wielu z nich straciło podczas Holokaustu swoje rodziny.
Zdarzały się też skrajne przypadki mischlingów, którzy nie tylko wiedzieli o eksterminacji Żydów, ale wręcz ją popierali. Jednym z nich był feldmarszałek Erhard Milch, członek NSDAP i współtwórca niemieckich sił powietrznych Luftwaffe, który do końca życia utrzymywał, że osoby więzione w obozach koncentracyjnych i zagłady były podludźmi. Niespecjalnie przeszkadzał mu tutaj fakt, że jego ojciec był zasymilowanym Żydem. Z tego powodu Milch został zresztą objęty śledztwem gestapo, które przerwano po interwencji Hermanna Goeringa. Matka Milcha została zmuszona do podpisania oświadczenia, że jej mąż nie jest biologicznym ojcem jej syna. Przy tej okazji Goering miał powiedzieć, że to on decyduje, „kto w Luftwaffe jest Żydem”.
Komentarze (27)
najlepsze
Hitler nie był żydem.
@troloking: Co za brednie XD
Komentarz usunięty przez moderatora