Cześć wszystkim.
W końcu zebrałem się w sobie i chciałbym podzielić się z wami moją historią, która przytrafiła mi się rok temu i do tej pory powoduje we mnie nieokiełznane wybuchy gniewu oraz bezsilności.
Może ktoś mi coś doradzi, pomoże, a może będzie to przestroga dla innych osób. Zapraszam do lektury.
Odkąd zdałem prawo jazdy miałem marzenie, zapewne jak większość młodych mężczyzn, żeby jeździć kiedyś komfortowym i w miarę nowym samochodem. Zawsze z fascynacją i radością patrzyłem na różne piękne samochody przejeżdżające ulicami. Zapragnąłem kiedyś sam taki mieć. Od marzenia się zaczęło, po skończeniu technikum zacząłem pracować i odkładać swoje ciężko zarobione pieniądze, żeby kiedyś zrealizować swój cel.
Po latach ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń, uzbierałem stosowną kwotę (około 70 tysięcy złotych) i za pomocą znanego portalu OTOMOTO zacząłem rozglądać się za wymarzonym samochodem. Był to rok 2020, styczeń, przed początkiem COVID. Chciałem kupić 2-4 letnie auto z małym przebiegiem, takie żeby "miało kopa" no i oczywiście dobrze się prezentowało oraz było komfortowe.
Dniami, tygodniami przeglądałem oferty, dzwoniłem do sprzedawców, handlarzy, odsiewałem jakieś podejrzane oferty aż trafiłem - wydawać się mogło na tą niemalże idealną brykę, o której tak marzyłem. Samochód, który wybrałem była niebieska Honda Civic X Hatchback 5d 1.5 VTEC Turbo 182KM, około 25 tysięcy kilometrów przebiegu, wyprodukowana bodajże początkiem 2017 roku. Wystawiona za kwotę około 65 tysięcy złotych, wyróżniała się swoją niską ceną. Oczywiście wzbudziło to moje podejrzenia, ale stwierdziłem że warto zadzwonić i dowiedzieć się więcej. I tak zrobiłem.
Zadzwoniłem do tego komisu z OTOMOTO, z racji że auto było do obejrzenia stosunkowo niedaleko postanowiłem z moim ojcem pojechać na miejsce i zobaczyć na własne oczy ten samochód. Oczywiście była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wyróżniający się sportowy design, piękny świecący lakier, zapach świeżości, nabłyszczona tapicerka, no wszystko wyglądało cudownie. Zaczęliśmy z ojcem dopytywać się o cenę, okazało się że cena była tak niska, przez fakt że auto miało lakierowany bok i parę innych widocznych rys typowo zrobionych podczas manewrów parkowania czy też za pomocą wózka sklepowego. Brzmiało to sensownie.
Sprzedawca był miły, konkretny. Odpowiadał na wszystkie informacje, nie miał nic przeciwko żeby sprawdzić auto w autoryzowanym serwisie tuż przed zakupem. Natomiast wydawał się spieszyć ze sprzedażą tego samochodu, pomyślałem typowy myk sprzedawcy pod tytułem "panie mam tyle chętnych osób, że jak nie będzie zaliczki to zaraz ktoś to auto kupi". W końcu była atrakcyjna cena. Więc taką zaliczkę wpłaciłem i umówiliśmy się na wizytę w ASO.
Wizyta w ASO przebiegła szybko i sprawnie, wszystko to co powiedział sprzedawca pokrywało się z tym co mi powiedzieli w serwisie. Lakierowany bok, widoczne rysy, klimatyzacja do nabicia, żadnych zaskoczeń. Podekscytowany podjąłem decyzje zakupu samochodu za gotówkę - i to był mój błąd. Wyjaśnię potem dlaczego.
Komis jak to komis, był po prostu pośrednikiem w sprzedaży (ale czy napewno tylko pośrednikiem, a nie wspólnikiem?). Zapytałem o osobę, która wystawiła to auto do komisu, podobno chciał się szybko pozbyć auta, bo miał jakieś długi czy kłopoty. Pomysłałem że no może rzeczywiście tej osobie znudził się samochód, popadł w długi, chciał odzyskać szybko kasę - zdarza się, każdy ma swoją historię.
W umowie sprzedaży z komisem był fragment, że komis nie odpowiada za żadne nieujawnione wady fizyczne oraz prawne. No spoko, każdy zabezpiecza się jak może, wtedy o tym nie myślałem, byłem podekscytowany nowym nabytkiem. Dokonałem kupna samochodu i szczęśliwy wróciłem do domu. Oczywiście dostałem dokumenty od samochodu, kluczyki, zapasowe kluczyki zostały mi wręczone później, ponieważ właściciel samochodu ich nie dostarczył. Właściciel komisu wspominał że osoba sprzedająca samochód jest roztrzepana. Wydawał się go znać.
Jak to z nowo nabytym samochodem, trzeba zrobić przegląd, zarejstrować go (podałem mojego ojca jako współwłaściciela, żeby mieć jego zniżki na ubezpieczenie) - wszystko poszło OK. Żadnych problemów, zastrzeżen, wszystko legit. Ubezpieczyłem sobie również auto od kradzieży. No zajebiście, podekscytowany korzystałem z mojej nowej perełki.
Samochód na noc z reguły trzymałem w garażu u rodziców (rodzice mieszkają w domu), pare minut pieszo od mojego mieszkania w bloku. Po około roku (2021 rok, marzec) czasu korzystania z samochodu zadzwonił do mnie ojciec, że przyjechała do domu policja i zaczęli się mame wypytywać o ojca w jakich godzinach pracuje i kiedy mogli by przyjechać porozmawiać. Ojciec nie mógł z nimi rozmawiać osobiście, bo akurat był chory na COVID. Nie wiedzieliśmy o co chodzi, nikt się nie domyślał. Myśleliśmy, że może był świadkiem jakiejś stłuczki czy coś.
Mniej wiecej w 2021 roku w lutym czy też marcu (przed pierwszą wizytą policji) zakupiłem sobie KTuner za kwotę około 2 tysięcy złotych, zmodyfikowałem mapę silnika podekscytowany wizją jeszcze większej mocy i działania turbo. Kupiłem też nowe opony.
W kwietniu 2021 roku, nie pamiętam który to był dzień, czyli jakiś miesiąc po pierwszej wizycie policji - z samego rana zadzwonił do mnie ojciec, że przyjechała policja i że rekwirują samochód. Ubrałem się i pobiegłem na miejsce totalnie nie wiedząc o co chodzi.
Jeździłem samochodem około 1,5 roku, doinwestowałem w różne elementy, wszystko zdawało się być OK, a tu nagle policja? Przyszedłem do domu, brama była zastawiona przez cywilny samochód policjantów, z racji że mama im powiedziała o której ojciec zaczyna pracę, zaskoczyli go przed jej rozpoczęciem, tak żeby mieć pewność, że auto będzie na posesji.
Pokazali odznaki, wylegitymowali się. No rzeczywiście policja, nie złodzieje czy przebierańcy. Na stole leży papier od prokuratora upoważniający policjantów do przeszukania posesji, garażu oraz okolicznych parkingów w poszukiwaniu mojego samochodu.
Kazali oddać kluczyki, papiery od auta, wyciągnąć wszystkie moje rzeczy z samochodu. Sprawdzili rejestrację, numer VIN. Wszystko im się zgadzało. Okazało się, że auto, które kupiłem BYŁO własnością banku. Było leasingowe. Jak to możliwe, skoro nigdzie nie widniała informacja, że auto jest własnością banku i było wzięte w leasing? Jeździłem autem 1,5 roku czasu a tu nagle taka niespodzianka? Komis takiej informacji mi nie udzielił, podczas rejestrowania samochodu również nie było żadnych problemów. Tak jak wspominałem wcześniej - wszystkie procedury zostały zrobione legalnie i zgodnie z prawem.
Zadzwonili po pracownika tego banku, pełnomocnika. Przyjechał kilka minut po telefonie, potwierdził również rejestrację, numer VIN. W przypływie tego wszystkiego przypomniałem sobie o tej mojej wgranej mapie silnika - zapytałem czy mogę ją zdjąć, ponieważ bez odblokowania tej mapy, nie będę w stanie sprzedać urządzenia KTuner i poza tym jeżdzenie samochodem z wgraną mapą, może być niebezpieczne. Nikogo to nie interesowało. Nikogo nie interesował również fakt nowych opon, pełnego baku i innych rzeczy KUPIONYCH za moje pieniądze.
Zapytałem policjantów, pełnomocnika co ja mam zrobić w takiej sytuacji, że to jest totalny absurd. Oczywiście wykonywali swoją pracę, dla nich to była codzienność, rutyna - odpowiedzieli chłodno że mam radzić sobie sam albo wynająć prawnika. Zasugerowali również, żebym zadzwonił do prokuratora, który wystawił nakaz rekwirowania samochodu - żeby się dowiedzieć więcej informacji. Na policję również miałem się stawić z ojcem, żebyśmy zostali przesłuchani w okół całej tej sytuacji. Zadawali pytania, odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nic treściwego nie wynikło, poza moimi krwawiącymi nerwami i szokiem w okół całej sytuacji.
Do prokuratora zadzwoniłem, raz - że nie był w ogóle świadomy, że komis pośredniczył w całej transakcji kupna samochodu, dwa - nie udzielił mi żadnych informacji. "Będę o Panu pamiętać, wszystko będzie dobrze, oddzwonię". No i nie oddzwonił. Zostałem sam.
Zostałem sam - bez samochodu, pieniędzy, informacji co mam zrobić. Wszyscy mieli nas w dupie. Lata ciężkiej pracy i wyrzeczeń, za przeproszeniem poszły się jebać. W ciągu paru godzin. Prysło zrealizowane marzenie. Owszem - powie ktoś, to tylko przedmiot, nazbierałeś sobie kasy i o co płaczesz? Ludzie mają gorsze tragedię - owszem mają. Ale to jest moja personalna bolączka, bo to nie był tylko samochód ale również i manifestacja mojej ciężkiej pracy i starań.
Dzwoniłem do komisu wyjaśnić sprawę, właściciel komisu nie zdawał się być zaszokowany, sugerował, żebym odzyskał pieniądze z ubezpieczenia (które ubezpieczenie pokrywa rekwirację mienia przez policję?). Chciał mi podsunąć swojego prawnika. Była kulturalna wymiana zdań, pomimo tego że miałem ochotę krzyczeć do słuchawki. Wspomniał również, że osoba, która wystawiła to auto do komisu to syn policjanta. Czyli ewidentnie jednak się znali. Może razem współpracowali i zostałem oszukany? Tego nie wiem.
Jak sytuacja wygląda na chwilę obecną? Dowiedziałem się, że wobec pierwszego właściciela samochodu toczy się postępowanie karne. Wziął podobno pożyczkę na pareset tysięcy złotych i przestał płacić. Zarekwirowali mu wszystko, włącznie z moim samochodem, który bezprawnie wystawił do komisu i sprzedał. Przypominam, że prokurator nawet nie wiedział o komisie pośredniczącym w transakcji. Prawnik, którego wynająłem wysłał pismo do komisu z prośbą oddania pieniędzy - oczywiście pisma nawet nie odebrali.
Jak to się stało, że informacja o leasingu nigdzie nie widniała i auto zostało poprawnie przeze mnie zarejstrowane? Nie wiem. Może ktoś oszukał, podrobił dokumenty, zataił informację. Bank auta nie sprzedał (a miał taki zamiar), ponieważ legalnie w połowie należy do mnie. Ja również z auta nie mogę korzystać (stoi gdzieś na parkingu 400km stąd) ani go wyrejstrować, bo w połowie należy do banku. Oczywiście za rok 2022 musiałem zapłacić ubezpieczenie, bo by mi wlepiono karę. W urzędzie nikt nie potrafił pojąć mojej sytuacji. Tak więc zapłaciłem OC, za samochód którego nie mam i którego wyrejstrować nie mogę. Kolejny koszt.
Nie będę się rozpisywać na temat działań, które podjął mój prawnik, bo raz, że mogę źle to wyjaśnić, a dwa, że nie zawsze do końca rozumiem co obecnie się dzieje. Jestem szarym człowiekiem, który nie rozumie żargonu prawnego i najzwyczajniej w świecie został oszukany.
Z tego wszystkiego na przyszłość dowiedziałem się, że gdybym nie kupił tego auta za gotówkę, a wziął na niego kredyt w banku - bank prześwietliłby ten samochód i odkrył fakt, że jest on leasingowy. Zwykły szary obywatel nie ma możliwości sprawdzenia czegoś takiego. Z tego co wiem, w Polsce nie istnieją żadne narzędzia pozwalające sprawdzić w ten sposób samochód przed zakupem.
Jest 29 kwiecień 2022 roku czyli rok po wizycie policji i utracie mienia. Mój prawnik stara się działać, ale biurokracja w tym kraju wygląda jak wygląda. Zostały wysłane jakieś pisma, zażalenia. Na wszystkie odpowiedzi czeka się tygodniami. Niewiele się dzieje i nic nie wiem. Nie wiem kto zawinił, czy w ogóle odzyskam pieniądze za sam samochód i dodatkowe akcesoria, które utraciłem. Znając życie i realia w naszym kraju nie zobaczę ani złamanej złotówki za to wszystko. A prócz mienia przy okazji tracę zdrowie i nerwy.
Prawda jest taka, że zaakceptowałem już stan rzeczy, pogodziłem się ze stratą auta i pieniędzy. Najbardziej wkurza mnie ta bezsilność i brak sprawiedliwości w tej sprawie. Wraca to do mnie jak bumerang.
Jeśli ktoś dotarł do końca - serdecznie dziękuje za uwagę, zbierałem się długo w sobie, żeby się podzielić tą sprawą. Może ktoś się tym zainteresuje i wesprze mnie w jakiś sposób dobrą radą, słowem. Może nagłośnienie tej sytuacji coś da... nie wiem.
Pozdrawiam wszystkich i życzę aby was takie oszustwa i krętactwa w życiu nie spotkały.
Komentarze (339)
najlepsze
Sam miałem do czynienia ostatnio z walką z takimi układami...
I takiego kraju ja mam bronić?
A na serio, to nie znasz sprawy i pierdzielisz takie glupoty, wstydz sie
Mi bitcurex ukradł 1.5 btc i #!$%@? służby nic nie robią.
Z mojego doświadczenia... Auto używane, historie mi przedstawiano, że super... po 2 latach wyszło co nie co.
To co się nauczyłem po tym zakupie to, albo kupujesz nowe i masz pewność. Albo zakładasz, że każdy chce Cie oszukać. Choć zapewne prawnie to też bym nie sprawdzał.
Słaba sprawa... teraz to
Mam nadzieje, że odzyskasz swoje autko! Powodzenia mirku!
Współczuję sytuacji, oby w końcu coś się wyjaśniło.
Odezwij się do mnie. Myślę,że jest szansa nagłośnić temat.
Taka porada dla wszystkich, aby kupowali pojazdy nie droższe niż 6 pensji, wtedy boli, ale mniej
Tu był przypał. Powinno być odwrotnie. "Komis" powinien oświadczyć, że pojazd jest wolny od wad prawnych.
Komentarz usunięty przez moderatora