Turyści zlekceważyli ostrzeżenia i wyszli w góry. Teraz muszą słono zapłacić
Rachunek za akcję ratunkową wyniósł prawie 100 tysięcy złotych. Podobno byłby znacznie większy, gdyby służby użyły śmigłowca
popatu z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 14
- Odpowiedz
Rachunek za akcję ratunkową wyniósł prawie 100 tysięcy złotych. Podobno byłby znacznie większy, gdyby służby użyły śmigłowca
popatu z
Komentarze (14)
najlepsze
Na szczęście w Polsce TOPR jest przeciwny płaceniu za akcje ratunkowe. Spowodobaloby to że naprawdę potrzebujący pomocy zwlekaliby z jej wezwaniem, a Janusz z Grażyną w drodze na Morskie Oko nadal by wzywali TOPR, bo się zmęczyli.
Tak więc w Austrii płaci się towarzystwu ubezpieczeniowemu przed ruszeniem w góry a w Polsce w budce biletowej parku na początku wycieczki (
2. ubezpieczenie na 2 dni z kosztami ratownictwa 200k zł kosztuje 9zl
3. Patrz punkt 1.
Chyba jednak wolę bezpłatny system pomocy w górach, żeby ludzie nie bali się wzywać gopru. Ma to dużo wad, ale lepiej wezwać trzy razy za dużo, niż ten jeden raz nie zadzwonić.
Ale na to już nic nie poradzisz.
Jeżeli coś działa nie tak