Skoro pan Leszek chciał mieć ubezpieczenie od kradzieży, to powinien się ubezpieczyć na wypadek kradzieży, zamiast "od ognia, powodzi, uderzenia pioruna, huraganu, osuwania się ziemi, lawiny i upadku statku powietrznego". Kupił widelec i narzeka, że nie można nim zjeść zupy, krótko mówiąc -oszukali go!
Ale to samo jest z domami, ludzie się ubezpieczają od wody, a potem okazuje się że od wody tak, ale nie od powodzi. Polski język jest na tyle rozbudowany że można manewrować jak się chce.
@Bangla: sory, ale jeśli polisa obejmuje lawinę błotną, ale nie kradzież, to nie chodzi tu o niuanse językowe, a niemyślenie podpisującego :-)
Kiedyś chciałam ubezpieczyć od kradzieży aparat - dostałam masę identycznych ofert od t. ubezpieczeniowych - i dlatego na żadną się nie zdecydowałam, aparat pozostał nieubezpieczony - po prostu w żadnej z ofert nie było opcji "kradzież" czy "rabunek", za to były właśnie lawiny błotne i spadające samoloty...
Komentarze (6)
najlepsze
Pardon, nie często to piszę, ale pan mi zakrawa na totalnego cioła...
Ubezpieczę sobie mieszkanie od napadu marsjan, a potem pójdę się żalić do mediów, że mnie obrobili i grosza nie dostanę...
Kiedyś chciałam ubezpieczyć od kradzieży aparat - dostałam masę identycznych ofert od t. ubezpieczeniowych - i dlatego na żadną się nie zdecydowałam, aparat pozostał nieubezpieczony - po prostu w żadnej z ofert nie było opcji "kradzież" czy "rabunek", za to były właśnie lawiny błotne i spadające samoloty...
ciekawe, jak często samoloty spadają na rowery. Na wszelki wielki od dzisiaj trzymam się daleko od lotnisk.