Mi na studiach starcza 800-900 zł - na akademik, dojazd samochodem do miasta gdzie studiuje (100 km) plus jedzonko, piwko, gorzałkę i jakieś wyjście raz w tygodniu ale w domach dziecka opieka musi być całą dobę, utrzymanie budynków itd więc dzieciaki luksusów nie mają a możliwe ,że wiele kasy jest marnotrawione i pamiętajmy ,że jak ktoś zarabia 2 tysiące to pracodawca (tutaj dom dziecka) płaci prawie 4 tysiące na jego pensje.
@kolanin: Dla mnie nieporozumieniem jest raczej to ,że rodzinne domy dziecka dostają tylko 800 zł. Podnieść tą kwotę do 1200-1500 zł na dziecko i domy dziecka okazałyby się nie potrzebne i dla dzieciaków byłoby lepiej a i podatników mniej by to kosztowało.
Tylko że wtedy więcej osób traktowałoby rodzinne domy dziecka jako źródło dochodu.
Dlatego trzeba popierać i wspierać rozwiązanie jakimi są rodziny zastępcze, rodzinne domy dziecka i swego czasu były wioski SOS, ale jakoś od dawna nic o nich nie słyszałem. Przy okazji. Pisałem już kiedyś o tym, że czasy współczesne zupełnie zmieniły ludzką mentalność w obszarze opieki nad dalszymi (nie tylko) członkami rodziny. Kiedyś naturalnym było, że osierocone dzieci znajdowały opiekę u najbliższej rodziny. W tej chwili takie deklaracje, jeżeli już rodzina składa, to
@kubatre1: Świetnie to ująłeś. Tak naprawdę ku temu służy ten tekst, który napisałem. Rodzinne domy są tańsze dla społeczeństwa i lepsze dla dzieciaków. Tam buduje się prawdziwe więzi. Wspieranie domów dziecka tylko niepotrzebnie podtrzymuje ten zły sposób wychowywania samotnych dzieci. Dlatego też mam nadzieję, że przy okazji świąt czy też innych okazji, kiedy to wiele osób chętniej uczestniczy w akcjach charytatywnych będziemy wybierać te akcje, które naprawdę są pożyteczne, które powodują
@DwaKolory: Z rodzinnymi domami dziecka jest ten problem, że wszyscy by chcieli małego słodkiego bobaska. Kiedy przychodzi do opieki nad jakąś nastoletnią patologią albo nawet i niepatologią - chętnych mało albo wcale.
Swoją drogą, to jeśli już ten temat powstał, to zachęcam Was do takiej prostej rzeczy - przejrzyjcie swoje szafki, szuflady i jeśli macie jakieś zabawki to będzie to fajny pomysł na prezent Mikołajkowy dla świetlic wiejskich czy przedszkoli. Tam na pewno sprawicie radość maluchom. A jak macie jakieś koce, stare prześcieradła to możecie sprawić że zwierzakom w schronisku będzie cieplej zimą.
Ja nie wiem, czy to wygląda tak różowo. Utrzymanie domów dziecka oczywiście kosztuje dużo, ale nie wiem, ile z tych pieniędzy bezpośrednio widzą podopieczni. Byłem w domu dziecka, widziałem jak to wygląda - biedy nie było, ale tych 3000 miesięcznie na wychowanka zdecydowanie nie widać. Domy dziecka jak każda instytucja państwowa są po prostu niegospodarne. Co do kieszonkowego (od 8 do 80 złotych miesięcznie, raczej bliżej dolnej granicy, niż górnej), to ono
@mmtestmm: Podopieczni "widzą" niewiele z tych pieniędzy. W głównej części pokrywa się nimi koszta, których podopieczni nie generują, a nie zaspokaja potrzeby podopiecznych.
Państwowe domy dziecka, jak to już zauważył Improdes, zdemoralizowane są nepotyzmem. Nie ma lepszego koryta nad państwowe placówki opiekuńcze i bez różnicy, czy są to państwowe domy dziecka, czy domy pomocy społecznej.
Dużo tańsza i zarazem skuteczniejsza jest alternatywna opieka, ale samorządy zdają się celowo jej nie dostrzegać.
Moja mama pracowała przez kilka lat jako opiekun/wychowawca w domu dziecka i to, co autor opisuje to są i tak maksymalnie ugrzecznione małe miki w porównaniu z tym, co się wyprawia w takich placówkach.
Ciekawe że nie napisał ile z tych 3000,- wykorzystało dziecko. A przecież wiemy że sieroctwo, bieda, bezrobocie, bezdomność są po to, żeby "pomagać" tym co siedzą w branży. Nie na darmo w tej branży jest największy nepotyzm. Praktycznie jak ktoś "rządzi" w opiece lub jakimś domu np domu dziecka, to zawsze, ale to zawsze otacza się swoimi.
Zwróćcie uwagę że jak już ktoś jest tak bogaty że może mieć wszystko, to wybiera
@improdes: Słuszna uwaga w temacie nepotyzmu, bo ta sfera jest zdemoralizowana nepotyzmem.
Nie ma lepszego koryta aniżeli państwowe domy opieki społecznej, czy też państwowe domy dziecka. W/g NIK tańsza jest alternatywna opieka, ale samorządy zdają się tego nie dostrzegać. Niżej link do publikacji opartej o raport NIK dotyczący domów starców.
Są domy dziecka i domy dziecka. Duży dom dziecka w (moim) mieście wojewódzkim ma tylu partnerów, sponsorów, opiekunów etc, że ODMAWIA przyjmowania pomocy innej niż w gotówce. I nie tylko tam, bo znam co najmniej jeszcze parę które tej pomocy odmawiają (szukaliśmy domu dziecka któremu możemy pomóc) i dopiero po długich poszukiwaniach znaleźliśmy mały dom dziecka w małej miejscowości, gdzie z wielką przyjemnością przyjęli nasze prezenty na mikołaja.
@suckinsyn: wysokość kieszonkowego jest ustalona w ustawie o pomocy społecznej i wynosi od 8,1 PLN do 81,5 PLN miesięcznie, wysokość kieszonkowego jest zależna zazwyczaj od wieku dziecka, wyników w nauce, kieszonkowe może być zmniejszone lub zawieszone za karę.
@suckinsyn: Cały ten artykuł to jakaś ściema. Moja koleżanka była niedawno na wyjeździe z dzieciakami z domów dziecka. Część nie miała nawet ubrań. Kieszonkowe na ponad tygodniowy wyjazd około 10-20 zł... W rodzinnych domach dziecka jest lepiej ale w tych zwyczajnych to tragedia. Płakać się chciało.
Miałem kontakt z domem dziecka. Niestety problemem NIE SĄ PIENIĄDZE. Problemem są ludzie, którzy tkwią tam latami.
Dyrektorem / Kierownikiem / Opiekunem są ludzie którzy kompletnie się do tego nie nadają. Dzieci traktują jak towar, im więcej towaru tym większe dofinansowanie. Nie zależy im na tym by dziecko było adoptowane (mniej dzieci oznacza mniej kasy). Dzieci mają nie sprawiać problemów, takie kwestie rozwiązuje się poprzez farmakologie, tabletki lub zastrzyki lub skierowanie do
@bartpl: Cieszę się, że to napisałeś. Nawet nie wiedziałem, że jest jeszcze gorzej niż to co opisałem. Jak czytam tutaj niektóre opinie, że zmyślam sobie to wszystko to aż mi ręce opadają. Mam nadzieję, że krytykanci doczytają Twój komentarz i zrozumieją w końcu, że bieda finansowa w okna domów dziecka nie zagląda.
Szkoda właśnie, że mało się o tym mówi, a potem ludzie myślą że dając cukierki pomagają dzieciom i załatwiają
Komentarze (60)
najlepsze
Dla
Podnieść tą kwotę do 1200-1500 zł na dziecko i domy dziecka okazałyby się nie potrzebne i dla dzieciaków byłoby lepiej a i podatników mniej by to kosztowało.
Tylko że wtedy więcej osób traktowałoby rodzinne domy dziecka jako źródło dochodu.
Jestem szybszy niż Coca Cola z tymi świętami ;P
Państwowe domy dziecka, jak to już zauważył Improdes, zdemoralizowane są nepotyzmem. Nie ma lepszego koryta nad państwowe placówki opiekuńcze i bez różnicy, czy są to państwowe domy dziecka, czy domy pomocy społecznej.
Dużo tańsza i zarazem skuteczniejsza jest alternatywna opieka, ale samorządy zdają się celowo jej nie dostrzegać.
Zwróćcie uwagę że jak już ktoś jest tak bogaty że może mieć wszystko, to wybiera
Nie ma lepszego koryta aniżeli państwowe domy opieki społecznej, czy też państwowe domy dziecka. W/g NIK tańsza jest alternatywna opieka, ale samorządy zdają się tego nie dostrzegać. Niżej link do publikacji opartej o raport NIK dotyczący domów starców.
http://biznes.interia.pl/news/nik-alarmuje-stawka-305-zl-za-dzien,1474512
Dyrektorem / Kierownikiem / Opiekunem są ludzie którzy kompletnie się do tego nie nadają. Dzieci traktują jak towar, im więcej towaru tym większe dofinansowanie. Nie zależy im na tym by dziecko było adoptowane (mniej dzieci oznacza mniej kasy). Dzieci mają nie sprawiać problemów, takie kwestie rozwiązuje się poprzez farmakologie, tabletki lub zastrzyki lub skierowanie do
Szkoda właśnie, że mało się o tym mówi, a potem ludzie myślą że dając cukierki pomagają dzieciom i załatwiają